Autor zdjęcia/źródło: Archiwum prywatne
Oto historia 28-letniej Ani z Sosnowca, która wraz z synami: 7-letnim Kacprem i 2-letnim Kubą po wielu przejściach znalazła się w bardzo trudnej życiowej sytuacji...
Z moim mężem pobraliśmy się 7 lat temu, a zaraz potem przyszedł na świat nasz pierwszy synek Kacper. Od początku znajomości mojemu byłemu już partnerowi zdarzały się wyskoki i momenty przesadzania z alkoholem, ale traktowałam to jako męską słabość. Ogólnie wszystko było w miarę dobrze.
Wszystko zmieniło się zupełnie, gdy 2 lata temu urodził się nasz drugi syn Kubuś, a mąż zmienił pracę i przeszedł na budowę. Poznał tam dwóch kumpli „do kieliszka” i zaczął całkowicie popadać w nałóg alkoholowy.
Walczyłam o naszą rodzinę, starałam się z nim rozmawiać, ale nic to nie dało a z czasem było tylko coraz gorzej. Przepijał dosłownie wszystkie pieniądze i zrobił się bardzo agresywny. Codziennie wyzywał mnie i chłopców. Ich nie ruszał, ale na mnie potrafił także podnieść rękę, gdy cokolwiek w domu było nie po jego myśli.
Wreszcie naszą rodziną zainteresowała się policja. Niemal po każdym powrocie z pracy mąż trafiał na izbę wytrzeźwień. Policjanci namówili mnie do założenia niebieskiej karty, która zmuszała go do codziennego meldowania się na komendzie.
To jednak też nie powstrzymało go od picia i agresji. Wreszcie został przez sąd skazany za znęcanie się nad rodziną i dostał zakaz zbliżania się do nas. Obecnie jesteśmy w trakcie separacji i czekam na rozwód…