ULUBIONE CZYTANKI - konkurs!
- Zarejestrowany: 02.06.2014, 15:13
- Posty: 23
Zapraszamy do konkursu!
Aby wziąć w nim udział powspominaj z nami na forum ulubione czytanki twoje lub Twojego dziecka?
Porozmawiajmy o wspólnym czytaniu i nauce czytania, a także o wieczornych zmaganiach z lekturami. Czy książka jest dobrą pomocą w usypianiu dziecka? Czy Wasze dzieci lubią książeczki?
Czekamy na Wasze wpisy , zdjęcia i inne pomysłowe posty na tym forum:
Każdy z uczestników powinien zamieścić do 10-go lipca minimum 3 posty w różnych odstępach czasu. Nagrodzimy najciekawsze wypowiedzi.
O nagrodzie:
Mamy dla Was 7 wspaniałych bajek: "Syfon, pies taki jak Ty!” autorstwa Iwony Kamińskiej.
Tylko dla czytelniczek Familie.pl mamy egzemplarze z wyjątkowymi autografami dla dzieci!
Uwaga!
Pamiętaj o uzupełnieniu na portalu swoich danych adresowych. Tylko dzięki nim, możemy do Ciebie wysłać nagrodę.
- Zarejestrowany: 01.09.2013, 18:09
- Posty: 204
Drogie Panie, a pamiętacie takie książeczki z serii "Poczytaj mi mamo"? Widziałam,że jest wznowione wydanie, zastanawiam się czy kupić je synkowi. Pamiętam te książki ze swojego dzieciństwa, ale w pamięci mam niestety samą okładkę. Zupełnie nie mogę sobie przypomnieć ich treści...Może ktoś odświeży mi pamięć?
- Zarejestrowany: 30.09.2013, 19:36
- Posty: 33
Jak to z czytaniem było....
Choć mam dwie córeczki, przyswajanie im książeczek i składania pierwszych wyrazów w każdym przypadku wyglądało troszkę inaczej. Ze starszą córcią zaczęłyśmy, gdy miała już bodajże 3 miesiące. Na początku były to książeczki gumowe i tylko z obrazkami, zaledwie 4- 8 stron, potem plastikowe oraz ze sztywnymi kartkami. Piękne, kolorowe i przyciągające uwagę dziecka...niestety, jedna z pierwszych ulubionych książeczek zginęła...nad morzem. Prawdopodobnie wypadła nam z wózeczka, gdy wracaliśmy zapakowani różnymi niezbędnymi przyborami na plażę. Córci było bardzo przykro, płakała za swoją ulubioną lekturą do podusi. Dość szybko kupiłam podobną i ....żal trochę ucichł...
Później pojawiły się książeczki z jedną linijką tekstu na stronie i dużym drukiem. I już wtedy była chęć czytania oprócz opowiadania, co przedstawiają barwne obrazki. Kolejne to 2-3 wersy tekstu pisanego, czytane powoli teksty przez córeczkę i moja niewyobrażalna radość..:), bo córeczka mając 4 latka już potrafiła składać sylaby i łączyć je w wyrazy. Potem wszystko potoczyło się już szybko. Gdy poznała literki, zrozumiała magię czytania coraz więcej chciała sama, by "zaczarować słowami" umieć używać tej niewidzialnej magii. Szczęśliwy uśmiech, zadowolenie i radość dominowały, gdy coraz płynniej słowa w zdania się układały. Było ich coraz więcej..krótkie, przedszkolne czytaneczki, liczące kilka, kilkanaście wersów zastąpiły cieniutkie książeczki, a je - grubsze książki...i tak trwa do dziś.
Lidzia w tym roku zaskoczyła niesamowicie siebie i mnie - mamę...:) będąc w drugiej klasie przeczytała ich 110...okazało się to na koniec roku przy wręczaniu nagrody za pierwsze miejsce w Konkursie Czytelniczym...
Byłam baaardzo szczęśliwa. To niesamowite uczucie niewysłowionej radości. Zapytałam córcię, czy wiedziała o tym.
- Nie, pani nam nic nie mówiła. - Chciałam przeczytać te książki, bo są ciekawe, czasami zabawne. Opowiadają o zwierzątkach i bardzo mi się podobały.
Natomiast młodsza w inny sposób przyswoiła sobie literki- poznała je mając dwa latka dzięki zabawce, mówiącemu do niej laptopowi. Nigdy bym nie przypuszczała, że je zapamięta. A jednak obrazy literek, ich brzmienie, sposób wypowiadania utrwaliły się w jej świadomości. Patrzyła uważnie i słuchała całą sobą, gdy jej czytałam, obu dziewczynkom albo czytała Lidzia. I bardzo wcześnie umiała składać pierwsze słowa napisane drukiem. Ominął nas etap przygotowawczy: przedstawiania literek, poznawania i zapamiętywania. Tu pojawiło się czytanie...które ją niezmiernie fascynuje...podobnie jak strasza siostra czytała czytanki z elementarza, gdzie teksty są dobrane do odpowiedniej literki. Czyta już wierszyki np. z książeczki Basi Badowskiej " Abecadło", którą teraz bardzo lubi. (Hmmm, może też dlatego uwielbia czytanie, ponieważ w drugiej ciąży baardzo dużo czytałam, bo musiałam leżeć?.)..
Cieszy mnie to niewypowiedzianie, gdy widzę ją lub je czytające...czasami razem, jedna drugiej, zwykle starsza młodszej, ale też oddzielnie...Lidzia czyta dla siebie, a Darusia mi. To wspaniały widok. Chyba spełniło się jedno z moich pragnień: miłość do książek, która się pojawiła u moich dziewczynek, powolutku, delikatnie rozkwita..dwa malutkie pączuszki rozwijają się...i oby tak zostało...
- Zarejestrowany: 06.11.2013, 12:16
- Posty: 63
Czy moje dziecko lubi książeczki?
Tak, moja 19 miesięczna córeczkwa uwielbia książeczki, ale jak na razie bardziej interesują ją obrazki.... Choć bardzo lubi też wierszyki, zwłaszcza te, które się rymują;)
Staram się też od czasu do czasu czytać jej baśnie, bo mam do nich sentyment. Z dnia na dzień córka potrafi coraz więcej czasu spędzić słuchając bajki. Robimy postępy, mam nadzieje, że za niedługo przyjdzie taki dzień, że córka z chęcią od początku do końca posłucha całej bajki;)
A może wygrana w tym konkursie by nam w tym pomogła? ;) Z pewnością "Syfon, pies taki jak Ty!” autorstwa Iwony Kamińskiej jest ciekawą pozycją i książka zajęłaby honorowe miejsce na półce z bajkami :)))))
- Zarejestrowany: 21.05.2013, 08:56
- Posty: 72
Naszym rytuałem jest wieczorne czytanie - jeden dzień czyta mama, drugi dzień tata. Tak naprawdę to wspaniały czas dla całej rodziny, często zdarza się, że gdy czyta mąż ja kładę się obok i słucham jak czyta. Cudownie jest patrzeć na porządnie zbudowanego mężczyznę, który wesoło gdacze, piszczy jak myszka czy udaje gruby głos potwora. :) To frajda nie tylko dla dzieci. Myślę, że bez wieczornego czytanie moje dziecko nie zasnęło by już. Ten punkt dnia jest dla nas oczywisty jak jedzenie czy spacery. A ja czuję się dumna, że w dobie nagonki za kreatywnymi zabawkami, zabawami rozwojowymi, tabletami i innymi smart cudami potafię pokazać dziecku świat pełen przygód, wrażeń i uśmiechu, świat, który tworzą zwykłe-niezwykłe literki i obrazki. :)
- Zarejestrowany: 09.02.2014, 15:36
- Posty: 5
kerocna - ładnie powiedziane, bo czy tablet może zrekompensować dziecku czas spędzony z mamą lub tatą, którzy czytają mu książkę? Myślę, że nie. Wychowałam się w czasach, kiedy ktoś, kto posiadał telefon stacjonarny w domu był super gościem i jakoś wcale mi nie szkoda tego, że nie miałam komórki, ani komputera. Wychowałam się głównie na baśniach Andersenach, a morał tych niesamowitych historii stały się dla mnie lekcją na całe życie. Teraz, kiedy córeczka jeszcze troszkę podrośnie również będę jej czytać te niezwykłe opowieści - myślę, że to najlepsze co mogę jej dać. Ułożyłam nawet pewien wierszyk nt. dobroczynnego wpływu baśni:
Jeżeli swoje dziecko chcesz zabrać w świat bajkowy
nie musisz zaraz biegnąć na lotnisko i pas startowy.
Zamiast przechodzić przez celną odprawę,
idź do księgarni przed sklepową ladę.
Jeżeli skorzystasz z baśniowych pozycji,
może to okazać się najlepszą z twych inwestycji.
Kiedy świat baśniowy stanie przed Wami otworem,
będziecie mogli z niego korzystać w każdą, dowolną porę.
Czas wspólnie z dzieckiem spędzony przy takiej lekturze,
jest bardziej owocny, niż latanie w chmurze.
Przenieś swoje dziecko wprost ze swej kanapy
do krainy niezwykłej za góry, za lasy.
Porwij swego smyka w świat wyobraźni,
telewizor nie jest potrzebny, by przenieść się do baśni.
A w baśni, jak w życiu – zło z dobrem się miota.
Zwycięzcą jest dobro, miłość oraz cnota.
Po lekturze baśni zaczynają działać czary,
które w Twoim dziecku rozbudzają pokłady mądrości i wiary.
No więc jak? Podejmiesz próbę?
Chyba nie brak Ci odwagi?
Musisz trochę mieć fantazji,
chęci, czasu i rozwagi.
Chętnie dodałabym kilka zdjęć, jak wygląda nasze wspólne czytanie - niestety nie wiem jak...
- Zarejestrowany: 30.09.2013, 19:36
- Posty: 33
Scarlett, domyślam się, o jakim wydaniu piszesz...jest naprawdę ładne. Nie pamiętam tak dokładnie wszystkich historyjek i opowieści, bo u mnie w bibliotece było kilka, ale...przypomniałam sobie, że były ciekawe i pouczające, pokazywały przykłady różnych zachowań, uwrażliwiały na pewne problemy np. Uśmiechnięta pani sama..., Co mam, Boję się, Gdy zapadnie noc, W aeroplanie, Błękitna tajemnica, Daktyle, Chory kotek, Pomysł, Bijacz..., Ten zły Eryk...to z pewnością tylko kilka tytułów, ale pamiętam, że mi się podobały i mama mi je kupowała. To była zawsze dla mnie bardzo miła niespodzianka. Były to opowiadanka i wierszyki. Wydaje mi się, że to dobry pomysł, by je zakupić. Mogę być jednak nieobiektywna, bo bardzo lubię takie opowiastki do czytania - niedługie, niekrótkie, "a w sam raz".:)
- Zarejestrowany: 29.06.2014, 12:59
- Posty: 31
Książki ...


Drogie Panie, a pamiętacie takie książeczki z serii "Poczytaj mi mamo"? Widziałam,że jest wznowione wydanie, zastanawiam się czy kupić je synkowi. Pamiętam te książki ze swojego dzieciństwa, ale w pamięci mam niestety samą okładkę. Zupełnie nie mogę sobie przypomnieć ich treści...Może ktoś odświeży mi pamięć?
Ja pamiętam tą serię i na pewno była tam Samochwała - uwielbiałam tą bajkę :)
Moja córcia też lubi takie wierszowane, krótkie bajeczki. Obecnie jesteśmy na etapie Spóźnionego Słowika - czytamy ją kilka razy dziennie, Młoda zna bajkę na pamięć i opowiada babciom, dziadkom i koleżankom na placu zabaw :)
- Zarejestrowany: 29.07.2013, 10:13
- Posty: 204
I nie ma to jak prawdziwa książka- jej zapach, kształt, historia...
A nie jakieś e-booki :)
- Zarejestrowany: 02.03.2014, 14:03
- Posty: 170
A co można powiedzieć o szkolnych lekturach? Ja uwielbiałam czytać więc wszystkie lektury były "przerobione" ale najbardziej w pamięć zapadła "W pustyni i w puszczy" o przygodach Stasia, Nel i psa Saby; "Ania z Zielonego Wzgórza" - strasznie wciągnęły mnie te jej historie... oraz "Przypadki Robinsona Crusoe". Niesamowita lektura! A trochę poźniej, oprócz lektur przeczytałam trzy książki autorstwa Helen Fielding : "Dziennik Bridget Jones", "W pogoni za rozumem" i "Potęga sławy". Wszystkie super, i do śmiechu i do łez... do tej pory je mam. Renee Zellweger była głowną bohaterką w tych właśnie książkach, jak i w filmie. Nie ma co jednak porównywać, książka o wiele lepsza :) No i jeszcze jedna, która jest niesamowitą wakacyjną wyprawą - "Niebiańska plaża" Alexa Garland'a. I tu w roli głównej nikt inny, jak Leonardo Dicaprio :) Do dziś chyba najbardziej lubię czytać książki o tematyce przygodowej :)
- Zarejestrowany: 09.02.2014, 15:36
- Posty: 5
Jeśli chodzi o "czytanki" dla mamusiów, bo widzę, że temat wątku zbacza właśnie na te tory, to dla mnie Emily Giffin jest autorką, która pokazała, że można osiągnąć życiowy cel, zrealizować pasję, dać ludziom igrzyska…
Dlatego w rzędzie miłośników staję, z uśmiechem ku powieściom pisarki zerkam.
A która książka E. Griffin najchętniej bym poleciła? Trochę paradoksalnie - „Dziecioodporna". Odnajduję w powieści słowo, które zmusza do refleksji, stanowiąc zaproszenie do dyskusji nad relacjami partnerskimi. Co istotne, Giffin nie rości sobie prawa do ostatecznej, niepodważalnej mądrości.
Snując losy Claudii, kunsztowną nicią wprowadza perypetię, elementy filozofii nieoderwane od rzeczywistości. To lubię ponad wszystko. W prozie odczytuję fascynację twórczością Paulo Coelho. A może to tylko moje wrażenie?
Tytułowa bohaterka ponosi kolejne porażki… Gdy wydaje się, iż złapała Boga za nogi, upadek okazuje się bolesny. Czy miała rację? Czy wybrała właściwą drogę? Każdy ma możliwość subiektywnej odpowiedzi, w zgodzie z wychowaniem i przekonaniami.
Ale pisarka idzie dalej… Proponuje wielopłaszczyznowość, poprzez zadumę nad losami innych Kobiet. Co sprawiło, że i one są pod kreską?
Niebanalnego kolorytu tej powieści dodają misterne konstrukcje bohaterów, wartka akcja, plastyczny język, element zaskoczenia…
Szczerze to żałuję, iż nie dane mi spotkać się na kawie z Dziecioodporną. Może wtedy Claudia zmieniłaby swój stosunek do wiążących problemów codzienności.
Ale może dzięki Giffin rozejrzałam się baczniej dookoła, wszak świat pełen wątpliwości i poczucia niedocenienia…
- Zarejestrowany: 01.09.2013, 18:09
- Posty: 204
Scarlett, domyślam się, o jakim wydaniu piszesz...jest naprawdę ładne. Nie pamiętam tak dokładnie wszystkich historyjek i opowieści, bo u mnie w bibliotece było kilka, ale...przypomniałam sobie, że były ciekawe i pouczające, pokazywały przykłady różnych zachowań, uwrażliwiały na pewne problemy np. Uśmiechnięta pani sama..., Co mam, Boję się, Gdy zapadnie noc, W aeroplanie, Błękitna tajemnica, Daktyle, Chory kotek, Pomysł, Bijacz..., Ten zły Eryk...to z pewnością tylko kilka tytułów, ale pamiętam, że mi się podobały i mama mi je kupowała. To była zawsze dla mnie bardzo miła niespodzianka. Były to opowiadanka i wierszyki. Wydaje mi się, że to dobry pomysł, by je zakupić. Mogę być jednak nieobiektywna, bo bardzo lubię takie opowiastki do czytania - niedługie, niekrótkie, "a w sam raz".:)
Nadal nie pamiętam tych opowiastek, ale coraz bliżej jestem decyzji,żeby kupić to wznowione wydanie. Chociaż chyba nie ma ono już takiego uroku jak to z czasów naszego dzieciństwa.
Ja też lubię takie nie dlugie opowiastki, swojemu synkowi zaczęłam czytać właśnie takie-Brzechwa,Tuwim, wydaje mi się,że dla małego dziecka najlepsze;) A jak podrośnie zaczniemy zagłębiać się w dłuższe bajki...:)
aagnieszkaa1 zgadzam się z Tobą! Choć ebook ma swoje zalety, to jednak nigdy nie będzie tym, czym jest książka!
- Zarejestrowany: 30.09.2013, 19:36
- Posty: 33
"Proszę mnie przytulić"...lektura miła dla każdego
Jedną z ciekawszych książeczek, jaką można polecić chyba wszystkim jest właśnie ta. Nas zachwyciła niesamowicie. Sięgnęłyśmy po nią z ogromnym zaciekawieniem...i nie rozczarowała nas. To pełna ciepła, bardzo sympatyczna opowieść o Tacie Niedźwiedziu, Małym Niedźwiadku i ich nieco zaskakującej wędrówce. Odbywają ją w określonym celu...wprawiając w zaskoczenie tych, których spotykają lub odwiedzają...Ofiarują im coś, czego zwierzęta kompletnie się nie spodziewają. Co to takiego? :) Przeczytajmy dzieciom, bo to "coś" ma wielką moc...książeczka przepięknie ilustrowana, wszystkie obrazki idealnie współgrają z wplecionym w nie tekstem, tworząc idealną całość. My zatrzymywałyśmy się przy każdym rysunku, bacznie mu się przyglądając. Poddziwiałyśmy talent Pani Emili Dziubak, bo stworzone ilustracje są naprawdę śliczne. Opowieść została napisana przez Przemysława Wechterowicza.
Jeśli chcecie się dowiedzieć, jak wielką, "czarodziejską" moc może mieć jeden serdeczny gest, zapraszam do jej przeczytania, nawet tym młodszym dzieciom..
Myślę, że dla Małych Czytelników też będzie atrakcyjna...:)
- Zarejestrowany: 30.09.2013, 19:36
- Posty: 33
Scarlett:
"Nadal nie pamiętam tych opowiastek, ale coraz bliżej jestem decyzji,żeby kupić to wznowione wydanie. Chociaż chyba nie ma ono już takiego uroku jak to z czasów naszego dzieciństwa.
Ja też lubię takie nie dlugie opowiastki, swojemu synkowi zaczęłam czytać właśnie takie-Brzechwa,Tuwim, wydaje mi się,że dla małego dziecka najlepsze;) A jak podrośnie zaczniemy zagłębiać się w dłuższe bajki...:)"
Z tego, co wiem, są one zebrane po kilka w tomach. W sumie jest chyba 4 części. Ale to prawda, nie mają już tego uroku, co te z dawnych lat. Moja córcia wypożyczała właśnie te starsze wydania z biblioteki w ubiegłym roku...trzymałam je znowu w dłoniach...ach, co za nieopisane uczucie...:) trochę zniszczone strony, przyżółkły papier, nadszarpnięta okładka ....ale dla mnie nadal mają wiele uroku dzięcięcych lat...Nie zamieniłabym ich na te śliczne, nowo wydane - przez sentyment, wspomnienia, powiew atmosfery tamtych dni..Chętnie bym je jeszcze raz przeczytała, ale właśnie "to starsze wydanie" :)
- Zarejestrowany: 09.02.2014, 15:36
- Posty: 5
My też w swojej biblioteczce posiadamy taką "perełkę" pachnącą wspomnienieniami. To książka z 1971 roku pt. " Brzechwa dzieciom" z obawy przed zniszczeniem nie zostawiam tej publikacji mojemu dziecku na wyłączność. Zbyt sentymentalna to dla mnie pozycja, dostałam ją od mamy. Te wiersze tak wciąż zabawne i aktualne czytała jej moja babcia. Dla kogoś to plik pożółkłych kartek, dla mnie pamiątka rodzinna, którą z należytym szacunkiem przekażę swojej córce z prośbą, by czytała je moim wnukom :-)
- Zarejestrowany: 29.06.2014, 12:59
- Posty: 31
Kiedy Kopciuszek przebierał mak i smutno w kącie siedział...

Kochałam też tych siedmiu swoich krasnoludków


- Zarejestrowany: 21.05.2013, 08:56
- Posty: 72
A tak a propos książek z przeszłości to z rozrzewieniem pamiętam stare, solidnie wykonane książki, pięknie ilustrowana i oprawione. Niestety teraz zauważam, że coraz więcej książek dla dzieci zamiast ładnych i prostych obrazków zawiera po prostu bohomazy. Postacie są przekarykaturowane, zupełnie nie przypominające tych rzeczywistych. Zwierzęta albo wyglądają jakby przejechał je walec albo jakby napompowały się jak balon. Posiadam kilkadziesiąt książek dla dzieci i niestety po wiele z nich sięgam w ostateczności, właśnie ze względu na paskudne ilustracje. Uwielbiam za to książkę o smoczku Romanie, którą ilustrował p. Andrzej Mleczko - obrazki są urocze, proste i pełne życia, uwielbiam tę książkę! :)
- Zarejestrowany: 30.09.2013, 19:36
- Posty: 33
Perełka o "Perełce"
Serduszka moich dziewczynek mocno poruszyła wspaniała książeczka - perełka właśnie o ...Perełce...:) przeczytałyśmy razem wzruszającą, lecz niebywale piękną lekturę. To wyjątkowe śliczności wśród innych. Napisała ją Pani Lidia Miś, a tytuł to "W pewnym teatrze lalek". Treść ciekawa, pouczająca, a jednocześnie z łezką w oku...gdy mama czytała, nie wytrzymała, i przy dziewczynkach się popłakała..:) to prawda, uroniłam kilka..naście łez, inaczej się nie dało..:) nie kończy się szczęśliwie, a smutno, ale to naprawdę wyjątkowa historia pewnej drobniutkiej, kruchej, a jednocześnie subtelnej, porcelanowej laleczki, jej miłości i Misia...:) - ujmująca, urzekająca, niezwykła....To wydanie oczarowało nas wszystkie trzy - piękne, gustowne, pełne delikatności i wdzięku ilustracje, kolorowy druk, usztywniona okładka, ale także kolorowa wkładka, nawet zaokrąglone brzegi kolejnych stronnic książki...dla nas majstersztyk. Pachnąca dawnymi czasami i magią antykwariatu, miejsca cudownych książek. Była inspiracją do rozmów i poważniejszych rozważań, refleksji o życiu. Olśniewająca jak Perełka, jej bohaterka.
Cieszę się, że mogę komuś polecić tak cudowną książeczkę.
- Zarejestrowany: 06.03.2011, 18:05
- Posty: 75
Ja pamiętam tę serię "Poczytaj mi mamo"... Ostatnio nawet wygrzebałam jakiś "tomik" (nagroda, za dobre zachowanie mego brata w "zerówce", jak informuje wpis, co zakrawa na cud, bo subany się nigdzie poprawnie nie zachowywał w czasach młodości)... Rok wydania - 1986, ale to zdecydowanie nie było pierwsze wydanie. "Agieszka opowiada bajkę", taki był tytuł.. To bajka o dziewczynce, która opowiada mamie historię, jak to kotek - przy pomocy szczeniaka - szukał mamy. Świetna rzecz, sprawdziłam to na mojej małej. No i jak ładnie można powiedzieć, kim jest (tudzież kim nie jest) mama... Trzylatka rozumie, analizuje, omawia... Podoba mi się to. W klimatach domowych, a nie zdisneyowanych, zróżowionych, zbarbionych - jak to się dziś przedstawia.
Wychodzi na to, że jeśli chodzi o książki to albo lubię rzeczy absolutnie nowatorskie - na poziomie grafiki, albo klasykę PRLu - bo można epokę krytykować, ale graficy i autorzy rysunków byli wielcy, Szancer, Butenko... Żeby wspomnieć najwazniejszych, a ilustracje, choć niekolorowe miały niezłą kreskę.. W wielu książkach dziś są tylko słodkie kalki z wydań z innych krajów. Ostatnio ruszyło coś z polskimi grafikami. Nakłady małe, a szkoda, bo książki też uczą dzieci estetyki. Nie chciałabym,żeby idealna wersja estetyczna mego dziecka była różowa... Brrrrr....
- Zarejestrowany: 06.03.2011, 18:05
- Posty: 75
A, i może jednak nie piszmy, co przeczytałyśmy wspaniałego dla nas (vide powyższy zachwyt nad Griffin), bo w tej dyskusji zdaje się nie o to chodzi.