Bite dzieci dwadzieścia lat później - Forum
Znajdź nas na

Tworzymy społeczność rodziców

Wątek: 

Bite dzieci dwadzieścia lat później

45odp.
Strona 1 z 3
Odsłon wątku: 17799
Avatar użytkownika Marcin1984
Marcin1984Poziom:
  • Zarejestrowany: 22.09.2009, 09:00
  • Posty: 2879
  • Zgłoś naruszenie zasad
6 maja 2010 10:53 | ID: 205288
Emotions 3
fot. sxc.hu
Gdy obecni dwudziestoparo - i trzydziestolatkowie byli mali, bicie dzieci było właściwie normą. Nawet, jeśli jacyś rodzice wzdragali się przed tym sposobem dyscyplinowania, nie przyszłoby im do głowy krytykować innych. Tymczasem bite dzieci są już dorosłe.
Jedni nie mogą mówić o tym bez łez w oczach, inni twierdzą, że dzięki temu wyrośli na porządnych ludzi. Jedni, na zawsze zranieni, nie przyjeżdżają z tego powodu na święta do rodziców. Inni razem z mamą i tatą serdecznie śmieją się z tego, jak płakali przy klapsach. Są też tacy, którzy całkiem wyrzucili to wspomnienie z pamięci. Albo, pamiętając, wstydzą się o tym mówić. Zazwyczaj stosunek do bijących rodziców zmienia się wraz z wiekiem - przechodzi fazy od nienawiści do zrozumienia, od zaprzeczania do potępienia - i ostatecznie staje się jednoznaczny właśnie około trzydziestki.
Wy dostawaliście klapsy od swoich rodziców? Jak to wpłynęło na wasze życie?
Avatar użytkownika alanml
alanmlPoziom:
  • Zarejestrowany: 27.10.2009, 16:11
  • Posty: 30511
1
  • Zgłoś naruszenie zasad
6 maja 2010 11:02 | ID: 205297
Nie dostawałam lania. Ale miałam w sąsiedztwie bitego chłopca, był bity na naszych oczach za byle co. Potem mial duże problemy i teraz jako dorosły uwaza, że bicie jest sposobem wychowawczym. Nawet w programie Doroty Zawadzkiej facet mówil, że on dostał to i jego dzieci dostaną, nie widział w tym nic złego ale psycholozka wyciagneła z Niego jaki żal ma za to do swoich rodziców.
DZIECKO TO: czarodziej, zamieniający parę w rodzinę
Avatar użytkownika Isabelle
IsabellePoziom:
  • Zarejestrowany: 03.07.2009, 17:42
  • Posty: 21159
2
  • Zgłoś naruszenie zasad
6 maja 2010 11:12 | ID: 205304
Nie byłam bita i nie biję. Czuję wstręt do przemocy fizycznej.
Słońce wstało zwariowało...
Użytkownik usunięty
    3
    • Zgłoś naruszenie zasad
    6 maja 2010 11:14 | ID: 205308
    Czasem dostałam tego tak zwanego "klapsa". Ale to było wcześnie, gdy byłam jeszcze mała. Później rodzice zrezygnowali z klapsów na rzecz wrzasków ;) Witka nie chcę bić i nie biję. Chociaż czasami, nie powiem, trudno zachować cierpliwość...
    Użytkownik usunięty
      4
      • Zgłoś naruszenie zasad
      6 maja 2010 11:19 | ID: 205314
      "Klapsy" były jedną z metod wychowawczych stosowanych w mojej rodzinie. I nie jestem za to wdzięczna moim rodzicom. Ale nie mam do nich też jakiegoś wielkiego żalu. Uważam, że po prostu nie dorośli do bycia rodzicem i stąd takie metody.
      Mój mężczyzna nr 2
      Avatar użytkownika Isabelle
      IsabellePoziom:
      • Zarejestrowany: 03.07.2009, 17:42
      • Posty: 21159
      5
      • Zgłoś naruszenie zasad
      6 maja 2010 11:20 | ID: 205315
      joasia napisał 2010-05-06 13:14:35
      Czasem dostałam tego tak zwanego "klapsa". Ale to było wcześnie, gdy byłam jeszcze mała. Później rodzice zrezygnowali z klapsów na rzecz wrzasków ;) Witka nie chcę bić i nie biję. Chociaż czasami, nie powiem, trudno zachować cierpliwość...
      Czasem też myślę, że nie wytrzymam! Ale moim zdaniem klaps to co innego niż bicie. Klaps raz na rok  to nie bicie. Ale ten temat już gdzieś był....
      Słońce wstało zwariowało...
      Użytkownik usunięty
        6
        • Zgłoś naruszenie zasad
        6 maja 2010 11:28 | ID: 205319
        Dostało mi się nie raz i nie dwa razy. To były metody wychowawcze mojego ojca...  pewnie dlatego nigdy nie uderzyłam swojego dziecka i wiem, że nie uderzę. Bardzo długo wstydziłam się tego, że w mojej rodzinie jest przemoc. Dziś wiem, że to nie ja powinnam się wstydzić.
        Nie bój się cieni. One świadczą o tym, że gdzieś znajduje się światło...
        Avatar użytkownika soniavenir
        • Zarejestrowany: 19.01.2010, 16:22
        • Posty: 1183
        7
        • Zgłoś naruszenie zasad
        6 maja 2010 11:29 | ID: 205321
        Ja mam żal do moich rodziców o bicie. Nie było to jakieś nagminne, ale bili mnie często. Teraz z perspektywy czasu (mam trzydzieści parę lat) wiem, ze w moim przypadku bicie nie zadziałało. Bo nie dość, że czułam się przez nich krzywdzona to tak naprawde nie pamietam za co była ta kara, tylko to upokorzenie pamiętam. Więc jako metoda wychowawcza nie podziałało, raczej chyba jako sposób rozładowania napięcia rodzica. Swojego dziecka nie biję, ale niestety dośc często daję klapsy i ono niestety sie tego boi. Nie chcę dopuścic do sytuacji, że moje dziecko się mnie boi. Ale czasem ręka sama leci. I to jest mój problem, nie dziecka.
        Avatar użytkownika Ulinka
        UlinkaPoziom:
        • Zarejestrowany: 20.10.2009, 18:42
        • Posty: 6675
        8
        • Zgłoś naruszenie zasad
        6 maja 2010 14:40 | ID: 205490
        Isabelle napisał 2010-05-06 13:20:15
        Czasem też myślę, że nie wytrzymam! Ale moim zdaniem klaps to co innego niż bicie. Klaps raz na rok  to nie bicie. Ale ten temat już gdzieś był....
        Temat wałkowaliśmy już nie raz. Według mnie, każdy klaps to bicie. Iza mam pytanie: Jeśli klaps to nie bycie to: Gdzie jest granica między klapsem a biciem? Czy dla wszystkim jest w tym samym miejscu? Po co wymierzać klapsa raz na rok, skoro można obyć się bez niego przez cały rok?
        Avatar użytkownika Isabelle
        IsabellePoziom:
        • Zarejestrowany: 03.07.2009, 17:42
        • Posty: 21159
        9
        • Zgłoś naruszenie zasad
        6 maja 2010 14:42 | ID: 205495
        Ulinka napisał 2010-05-06 16:40:05
        Isabelle napisał 2010-05-06 13:20:15
        Czasem też myślę, że nie wytrzymam! Ale moim zdaniem klaps to co innego niż bicie. Klaps raz na rok  to nie bicie. Ale ten temat już gdzieś był....
        Temat wałkowaliśmy już nie raz. Według mnie, każdy klaps to bicie. Iza mam pytanie: Jeśli klaps to nie bycie to: Gdzie jest granica między klapsem a biciem? Czy dla wszystkim jest w tym samym miejscu? Po co wymierzać klapsa raz na rok, skoro można obyć się bez niego przez cały rok?
        Jejkuuuuuu!
        Słońce wstało zwariowało...
        Avatar użytkownika Ulinka
        UlinkaPoziom:
        • Zarejestrowany: 20.10.2009, 18:42
        • Posty: 6675
        10
        • Zgłoś naruszenie zasad
        6 maja 2010 15:00 | ID: 205517
        Isabelle napisał 2010-05-06 16:42:07
        Ulinka napisał 2010-05-06 16:40:05
        Isabelle napisał 2010-05-06 13:20:15
        Czasem też myślę, że nie wytrzymam! Ale moim zdaniem klaps to co innego niż bicie. Klaps raz na rok  to nie bicie. Ale ten temat już gdzieś był....
        Temat wałkowaliśmy już nie raz. Według mnie, każdy klaps to bicie. Iza mam pytanie: Jeśli klaps to nie bycie to: Gdzie jest granica między klapsem a biciem? Czy dla wszystkim jest w tym samym miejscu? Po co wymierzać klapsa raz na rok, skoro można obyć się bez niego przez cały rok?
        Jejkuuuuuu!
        Trudne pytania?Uśmiech
        Użytkownik usunięty
          11
          • Zgłoś naruszenie zasad
          6 maja 2010 15:26 | ID: 205543
          Raz dostałam od Taty. I nie raz Mu to wypomniałam. Podejrzewam, że poczuł się gorzej niż ja.
          Użytkownik usunięty
            12
            • Zgłoś naruszenie zasad
            6 maja 2010 15:59 | ID: 205574

            dosyć długo tkwiłam w przekonaniu, że swoje dzieci biją tylko te matki i tylko Ci ojcowie, którzy doświadczyli tego w dzieciństwie. Zresztą podobnie mylnie widzi się zalezność od alkoholu - że jak ojciec pił, to i syn tez będzie, i jego syn też, itd itd. Że to tak poniekąd metodą kuli śniegowej.  Nie ma tej sztywnej zależności, bo swojej siły nierzadko używają  Ci, którzym nie zaznali klapsów. Przyczyny- nie szuka się  innego, alternatywnego odpowiednika w metodach wych.  Moje dzieciństwo obyło się bez razów. Dzieciństwo moich chłopaków też. Mój ojciec nigdy nas nie uderzył, mąż nigdy nie uderzył dzieci. A nie wierzę, ze w obydwu przypadkach nie pojawiły się choć raz w życiu takie sytuacje i zachowania dzieci, które mogłyby być "usprawiedliwieniem" dla uderzenia.  Nie przemawia do mnie w ogóle stwierdzenie, ze " dzieciak sobie zasłuzył, że to jego wina, no bo on taki już jest, że inaczej nie dociera".

            uśmiech jest najprawdziwszy, gdy jednocześnie uśmiechają się oczy...
            Avatar użytkownika Isabelle
            IsabellePoziom:
            • Zarejestrowany: 03.07.2009, 17:42
            • Posty: 21159
            13
            • Zgłoś naruszenie zasad
            6 maja 2010 16:17 | ID: 205582
            Ulinka napisał 2010-05-06 17:00:04
            Isabelle napisał 2010-05-06 16:42:07
            Ulinka napisał 2010-05-06 16:40:05
            Isabelle napisał 2010-05-06 13:20:15
            Czasem też myślę, że nie wytrzymam! Ale moim zdaniem klaps to co innego niż bicie. Klaps raz na rok  to nie bicie. Ale ten temat już gdzieś był....
            Temat wałkowaliśmy już nie raz. Według mnie, każdy klaps to bicie. Iza mam pytanie: Jeśli klaps to nie bycie to: Gdzie jest granica między klapsem a biciem? Czy dla wszystkim jest w tym samym miejscu? Po co wymierzać klapsa raz na rok, skoro można obyć się bez niego przez cały rok?
            Jejkuuuuuu!
            Trudne pytania?Uśmiech
            Nie po prostu wychodziłam i nie miałam czasuna odpowiedz:D Skoro temat był wałkowany nie widzę sensu go ciągnąć tutaj. Jestem przeciwko przemocy. Żadna przemoc nie ma sensu. Ale są też słabi ludzie lub słabe momenty. I nie można do jednego worka wkładać tych którzy biją nagminnie i tych którym nerwy puszczą raz na roki dadzą klapsa nawet nie mocnego. Dla mnie to nie to samo.
            Słońce wstało zwariowało...
            Avatar użytkownika Isabelle
            IsabellePoziom:
            • Zarejestrowany: 03.07.2009, 17:42
            • Posty: 21159
            14
            • Zgłoś naruszenie zasad
            6 maja 2010 16:19 | ID: 205584
            AlusiaSz napisał 2010-05-06 17:26:18
            Raz dostałam od Taty. I nie raz Mu to wypomniałam. Podejrzewam, że poczuł się gorzej niż ja.
            O właśnie o tym piszę. Zdarza się, że komuś puszczą nerwy!
            Słońce wstało zwariowało...
            Avatar użytkownika Ulinka
            UlinkaPoziom:
            • Zarejestrowany: 20.10.2009, 18:42
            • Posty: 6675
            15
            • Zgłoś naruszenie zasad
            6 maja 2010 16:24 | ID: 205587
              Raz puszczą nerwy, więc wszystko jest OK, nic się nie stało.To nie  usprawiedliwia. Ala napisała, że tylko raz dostała od taty i nie raz mu to wypomniała. Czy tak samo podeszlibyśmy do tego, gdyby to komuś puściły nerwy i raz na rok przyłożyłby nam?
            Avatar użytkownika Isabelle
            IsabellePoziom:
            • Zarejestrowany: 03.07.2009, 17:42
            • Posty: 21159
            16
            • Zgłoś naruszenie zasad
            6 maja 2010 16:27 | ID: 205589
            Ulinka napisał 2010-05-06 18:24:56
              Raz puszczą nerwy, więc wszystko jest OK, nic się nie stało.To nie  usprawiedliwia. Ala napisała, że tylko raz dostała od taty i nie raz mu to wypomniała. Czy tak samo podeszlibyśmy do tego, gdyby to komuś puściły nerwy i raz na rok przyłożyłby nam?
            Nie mówię przecież że to jest dobre Ulinko! Nie staraj mi się przypiąć łatki, że jestem za przemocą bo nie jestem. Ale będąc rodzicem i czasem słabym człowiekiem rozumiem, ze ktoś może dac klapsa:( Nie pochwalam tego ale takie sytuacje sie zdarzają. Być może i ja dostałam klapsa ale zwyczajnie tego nie pamietam.
            Słońce wstało zwariowało...
            Użytkownik usunięty
              17
              • Zgłoś naruszenie zasad
              6 maja 2010 16:36 | ID: 205592
              chyba faktycznie zaczynamy powielać to, co mówilismy przy tamtym burzliwym wątku.
              uśmiech jest najprawdziwszy, gdy jednocześnie uśmiechają się oczy...
              Avatar użytkownika Ulinka
              UlinkaPoziom:
              • Zarejestrowany: 20.10.2009, 18:42
              • Posty: 6675
              18
              • Zgłoś naruszenie zasad
              6 maja 2010 16:38 | ID: 205594
              Isabelle napisał 2010-05-06 18:27:53
              Ulinka napisał 2010-05-06 18:24:56
                Raz puszczą nerwy, więc wszystko jest OK, nic się nie stało.To nie  usprawiedliwia. Ala napisała, że tylko raz dostała od taty i nie raz mu to wypomniała. Czy tak samo podeszlibyśmy do tego, gdyby to komuś puściły nerwy i raz na rok przyłożyłby nam?
              Nie mówię przecież że to jest dobre Ulinko! Nie staraj mi się przypiąć łatki, że jestem za przemocą bo nie jestem. Ale będąc rodzicem i czasem słabym człowiekiem rozumiem, ze ktoś może dac klapsa:( Nie pochwalam tego ale takie sytuacje sie zdarzają. Być może i ja dostałam klapsa ale zwyczajnie tego nie pamietam.
              Iza, Nie staram się przypiąć  Ci łatki. Kurczę, dlaczego odbierasz to personalnie, odnoszę się do treści, nie osoby. Wiem, że nie pochwalasz bicia, że jeśli przytrafi Ci się dać klapsa, to jest to klaps. Wiem też, że mocny cios wymierzony dziecku, w odczuciu niektórych rodziców też jest klapsem.  Wiem, że takie sytuacje się zdarzają, w żaden sposób nie mogę ich usporawiedliwić, tym bardziej nie trafia do mnie argument, że puściły nerwy.
              Avatar użytkownika Tigrina
              TigrinaPoziom:
              • Zarejestrowany: 26.11.2009, 22:06
              • Posty: 4674
              19
              • Zgłoś naruszenie zasad
              6 maja 2010 21:20 | ID: 205829
              Isabelle napisał 2010-05-06 13:12:46
              Nie byłam bita i nie biję. Czuję wstręt do przemocy fizycznej.
              Ja pamiętam jednego klapsa (w wieku 3 lat) i jeden policzek (w wieku 13 lat), ale była od razu po tym rozmowa, która odniosła skutek i cała sytuacja była przeze mnie zrozumiana, więc absolutnie nie mam pretensji, sama chyba w takiej sytuacji postąpiłabym podobnie. Skutek miały pozytywny, więc chyba dobrze, że to zapamiętałam. Chodzi o sytuacje, kiedy rodzic się o nas martwi, a my uważamy, że nie ma o co (mając 13 lat poszłam się kąpać "nad jezioro", powiedziałam, że będę o 17, a wybiła godzina 22, zmrok dopiero zapadał i dopiero wracałam- nie zdawałam sobie sprawy z tego, że moja mama "odchodzi od zmysłów" i mnie szuka po koleżankach, a było to rok po naszej tragedii rodzinnej)
              Ulinka napisał 2010-05-06 16:40:05
              Isabelle napisał 2010-05-06 13:20:15
              Czasem też myślę, że nie wytrzymam! Ale moim zdaniem klaps to co innego niż bicie. Klaps raz na rok  to nie bicie. Ale ten temat już gdzieś był....
              Temat wałkowaliśmy już nie raz. Według mnie, każdy klaps to bicie. Iza mam pytanie: Jeśli klaps to nie bycie to: Gdzie jest granica między klapsem a biciem? Czy dla wszystkim jest w tym samym miejscu? Po co wymierzać klapsa raz na rok, skoro można obyć się bez niego przez cały rok?
              Ja myślę, że każdy klaps jest "indywidualny", nadużywane są niedobre, te sporadyczne- raz na rok, dwa, kiedy mają uzasadnienie- są motywujące, pod warunkiem, że potem dziecku tłumaczy się, dlaczego dostało klapsa, co złego zrobiło, czego nie powinno robić i dlaczego "mamusia musiała to zrobić". Nie da się jednak tego sklasyfikować w jakiś sposób, bo to wszystko zależy od relacji rodzic-dziecko, od tego, co rozumie dziecko w danym wieku, od tego, czy rozmawia się z nim o pewnych rzeczach, od tego, czy jest posłuszne, rozpieszczone, itd. Jeżeli rodzic na pewne rzeczy pozwala, a potem "nagle" ich zabrania, to dziecko tego nie zrozumie, wtedy klaps jest zły, bo nie pozwala zrozumieć sytuacji z punktu widzenia dziecka, kiedyś interesowałam się tym w ramach psychologii na studiach.
              Isabelle napisał 2010-05-06 13:20:15
              joasia napisał 2010-05-06 13:14:35
              Czasem dostałam tego tak zwanego "klapsa". Ale to było wcześnie, gdy byłam jeszcze mała. Później rodzice zrezygnowali z klapsów na rzecz wrzasków ;) Witka nie chcę bić i nie biję. Chociaż czasami, nie powiem, trudno zachować cierpliwość...
              Czasem też myślę, że nie wytrzymam! Ale moim zdaniem klaps to co innego niż bicie. Klaps raz na rok  to nie bicie. Ale ten temat już gdzieś był....
              Może to głupie, co teraz powiem, ale mamy kocura już czteroletniego. Niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że świadomość takiego kota zatrzymuje się na rozwoju trzyletniego dziecka już od pierwszego roku, aż do późnej starości. To dla nas był swego rodzaju "test na rodzicielstwo". Pewnych błędów w jego wychowaniu nie da się już cofnąć, jest rozpieszczony, nieznośny, czasami wredny, a jednocześnie potrafi nas "wybadać", jak coś chce, czy wręcz "żąda". Tych błędów już nie powtórzyliśmy na drugim kocie, Mila jest "milusia". Mamy jednak świadomość, że nawet, jeśli nam kocur "zajdzie za skórę", to nie możemy go uderzyć, bo tego nie zrozumie, teraz za późno na pewne refleksje, na zbyt wiele mu pozwoliliśmy kiedyś, jedyne, co możemy zrobić, to przeczekać jego "bleszczenie", lub przytulic, jak "snuje się i płacze". Po części dzięki Luniowi właśnie mam teraz takie refleksje, że klaps w większości przypadków jest oznaką bezsilności rodzica na to, na co wcześniej pozwalał dziecku, "bo jeszcze małe, to mu wolno". I to jest złe, bo dziecko tego nie zrozumie,  a jeśli potem w ogóle się o tym z nim nie porozmawia, to problem będzie narastał w piramidalnym tempie. To zaobserwowaliśmy u naszych znajomych i ich dzieci w pewnych sytuacjach. Natomiast samego klapsa jako odpowiedź na nietypowa, nieprzewidziana i bardzo negatywna sytuację- nie uważam za złe. Ale to świadomość rodziców musi nam podpowiedzieć, kiedy możemy sobie na to pozwolić, żeby tego nie "przedobrzyć". Ja na przykład dziś jestem lepiej przygotowana do macierzyństwa, niż jeszcze trzy, cztery lata temu. Luniek był tylko namiastką tego, co może mnie spotkać, bo to tylko kot, dał mi jednak w wielu sytuacjach do myślenia, w związku z tym zaczęłam się rozglądać wokół po znajomych i ich dzieciach, zaczęłam się też interesować pewną literaturą na ten temat.
              Użytkownik usunięty
                20
                • Zgłoś naruszenie zasad
                7 maja 2010 06:40 | ID: 205912
                ja również kilka razy dostałam za złe zachowanie, ale nie tylko od rodziców, kiedy byłam w pierwszej klasie,lata 1989, 1990 pamietam jak nauczycielka prosiła mnie abym nie wyzywała kolegi, jesli to nie skutkowało stawałam przy tablicy z wyciągnietymi rękami, na których lądowała z wielkim impetem linijka drewniania, do tej pory nie mówię do tej nauczycielki dzień dobry. Innym razem w szkole ta sama nauczycielka za moje kręcenie się na lekcji, walneła mnie tak mocno w głowę że aż uderzyłam o ławkę. Uwłaczający stosunek miały wogule do mnie tylko dlatego że nie potrafiłam się przystosować do klasy, która cichutko siedziała pod presją nauczyciela, bojąc się ruszyć nawet na centymetr. Potem nie mozna już było wyżywac się na uczniach to stawiali do kąta. A w domu za wybite okno w barze również dostałam pożadnego klapa w pupę, lub kilka podobnych przypadków. Ale nie uważam że rodzice znęcali się nade mną poprostu taki wynieśli system ze swojego domu, a nie wiem jak byś się starał , dasz klapa dziecku bezwiednie, bo taki wyniosłać ze swojego rodzinnego domu system wartości, i tego nie da się zapomnieć. A co do nauczycieli to do tej pory mam traume jak ich widzę, nieraz mam taką chęć podejśc i jej tak przydzwonić aż by się nogami nakryła. Ale niestety nie potrafie tego zrobić.