temat stary jak swiat, zwiazek malzenski.
po 7 latach malzenstwa (owocem maluch 3 letni) zona stwierdza, ze sie pomylila i postanawia zaczac zycie "od nowa". swietne wzorce rodzinne - siostra podjela taka decyzje 3 lata wczesniej i od samego poczatku zwiazala sie z nowym gosciem.
po wstepie pytanie: zona zamierza wyprowadzic sie z dzieckiem (jak twierdzi potrzebuje separacji by zlozyc wnisek o rozwod z orzeczeniem o winie). czy moze wyprowadzic sie z dzieckiem bez mojej zgody? nie ma przemocy w domu, ja urzymuje "caly dom" - zona pracuje "dla siebie" i na swoje wydatki - nie ponosi kosztow zwiazanych z domem i zyciem w rodzinie.
zona jest pod bardzo duzym wplywem swojej matki (dziennie kilkanascie telefonow) a po kazdej wizycie w domu rodzicow wraca "bardzo "pozytwynie" nastawiona do zycia - czepianie sie o najdrobniejsze, blache sprawy, itd.
pytanie: czy moge ja wnioskowac by zmieniono kierunek winy z mojej na wine zony?
pytanie o dziecko: czy moge wnioskowac by dziecko pozostalo przy mnie? jakie mam "szanse" na pozytywne spojrzenie sad na mnie jako ojca?
rozwod dla zony to rozwiazanie jej problemow i ucieczka przed podjeciem zycia wspolnego na nowo - jestem czlowiekiem "co uchyla niebo zonie" (za dobrym a tego podobno kobiety nie lubia).