Nasze "Nas Troje"Kategorie: Rozwój, Rodzicielstwo, Praca i kariera Liczba wpisów: 397, liczba wizyt: 1332823 |
Nadesłane przez: Isabelle dnia 31-12-2010 12:34
Wczoraj byliśmy z Centem na starorocznym/noworocznym spotkaniu towarzyskim:) Było bardzo fajnie:)))) Dawno w towarzystwie się tak dobrze nie bawiłam...ale prawdą jest tez że dawno nie wychodziliśmy! Nie czuliśmy takiej potrzeby! Ostatni raz byliśmy w kinie chyba w...październiku! Dobrym pomysłem było także zabranie na naszą firmową imprezę naszych połówek:) Panowie dodali "pieprzu" naszemu spotkaniu
A dziś spokojny, rodzinny dzień. Na obiad Cent wyczarowuje hamburgery bo nic innego nam się gotować nie chce;) Dziś się lenimy...a na wieczór Cent robi polędwiczki w miodzie i szampany czekają - jeden dla nas i Pikollo dla Michasia:) Bo jestem pewna, że doczeka do północy:) W ubiegłym roku doczekał się fajerwerków:)
Wszystkiego dobrego w NOWYM ROKU!:)))))
Nadesłane przez: Isabelle dnia 28-12-2010 17:49
Nie mogłabym żyć w permamentnym stresie! Żyję w takim od początku grudnia i mam dość! Mam dość zasypiania myśląc o pracy! Oglądając serial w połowie łapię sie na tym, że nie wiem co się w nim dzieje bo myślę o tym co mam zrobić jutro i jak ułozyć dzień by wszystko ogarnąć! Jestem nerwowa i burczę na rodzinę.
Zdecydowanie długotrwały stres nie jest moim środowiskiem rodzimym.
Jeszcze dwa dni...i odpocznę. Ale po Nowym Roku czekają na mnie nowe pracowe problemy. Czasem myślę, że fajnie mają Ci co robią swoje przez 8 godzin i zamykają za sobą drzwi pracy i fajrant. Ja mam akurat taką fuchę, która w dużej mierze polega na myśleniu, przewidywaniu, planowaniu itp..a od tego nie można uciec bo warsztat swojej pracy nosisz cały czas ze sobą;):)
Nie narzekam! Kocham swoją pracę i nie chcę innej! Po prostu czuję się troszkę zmęczona;):)
Miłego wieczoru:)
Nadesłane przez: Isabelle dnia 25-12-2010 18:37
Rodzinka była u nas. Zjedliśmy wspólny obiad a potem kawkę wypiliśmy:) Było sympatycznie i wesoło:) Tak mało jest obecnie takich okoliczności do spotkań, że aż żal... Bo co po nas zostanie...Ja bym chciała żeby pamięć o mnie została na długie lata. A pamięc trzeba pielęgnować jeszcze za życia by potem o nas mówiono przy okazji takich spotkań:)
Trzy tygodnie temu na imieninach mojej mamy piłam czerwone wino z moją ponad osiemdziesięcio letnią ciocią. Opowiadała zabawne anegdoty i wiem, że zapamiętam to spotkanie na długo. Chyba prawdą jest, że żyjemy pamięcią naszych bliskich...
Dzieciaki szczęśliwe. My w tym roku nie robiliśmy prezentów..z uwagi na nasze uwarunkowania finansowe. Mam nadzieję, że w przyszłym roku już się to unormuje i znów będziemy się cieszyć możliwością uszczęśliwiania innych... Obydwoje z Centem lubimy wybierać prezenty dla naszych bliskich. W tym roku wyjątek prezentowy dotyczył tylko Michałka:)
Obecnie w wieczornej ciszy popijam swoje ulubione martini i staram się jeszcze nie myśleć o ostatnim tygodniu tego roku. Bo podsumowania i mijający czas zawsze wywołują u mnie melancholię...
Więc...na pohybel...:))))