Mama w pracy i po pracy oraz...synKategorie: Rodzicielstwo Liczba wpisów: 107, liczba wizyt: 270966 |
Nadesłane przez: castilla dnia 03-01-2011 09:21
...i tak! Mamy nowy rok 2011 i co dalej? Zapytana, czy mam jakieś postanowienie na 2011 stwierdziłam, że...nie. Bo nie zastanawiałam się nad tym...Ostatnio żyję sobie chwilą teraźniejszą. Nie planuję, nie wybiegam zbytnio w przód. "Planowanie" kończę zwykle na etapie kilku, kilkunastu dni, najczęsciej dotyczących wizyt kontrolnych Miłoszka, teraz np.szczepień ochronnych. Ewentualnie najbliższej pogody, co łączy się z planowaniem, czy jedziemy do siebie, czy zostajemy u dziadków, o której jedziemy by nie wpaść na korek, itp. Bardzo prozaiczne, codzienne problemy.
Skończyły się, jak niegdyś, "problemy" typu: gdzie pojść na imprezę sylwestrową, czy też karnawałową? Czy w ogóle pójść, albo z kim? Jest to już jakby "poza mną" i z jednej strony to mnie nawet cieszy...ciekawa jestem tylko, jak długo można żyć "samym dzieckiem"?
No jak pokazuje przypadek Stalińskiej, okazuje się , że do 20-stki dziecka :) No ciekawe..?
Nadesłane przez: castilla dnia 31-12-2010 07:20
...i kończy się rok...Jaki był? Trudno powiedzieć. Na pewno najszczęśliwszym zdarzeniem były urodziny Miłoszka, to bez wątpienia. Potem rok obfitujący w szereg niekoniecznie pozytywnych zdarzeń.
Na pewno mniej mnie to obeszło, bo byłam skoncentrowana na dziecku. I z jednej strony to dobrze, bo problemy osobiste też jakby odsunełam na dalszy plan, dając priorytet dziecku.
Dobrze, że jest i dlatego inne rzeczy wydają mi się , jeśli nawet nie nieważne, to na pewno mniej ważne...
Grunt, by w nowym roku było nie gorzej niż w obecnym, to poradzimy sobie równie dobrze, jak dotąd...
Wszystkiego dobrego w Nowym 2011 Roku!
Nadesłane przez: castilla dnia 28-12-2010 10:34
...ziiii...mno! Dziś po piątej było u nas -19 stopni! Chyba jedna z zimniejszych nocy, tej zimy. Termometr jeszcze nie przekroczył -20 (bo mam pamięć), ale było blisko. Jednak ubraliśmy się z Miłoszkiem i jakoś się jechało, w towarzystwie "trzasków" rozmarzającego samochodu :) Momentami miałam wrażenie, jakby lód się łamał, jak po krze na wodzie. Jedna strona samochodu jest już właściwe rozmrożona (ta po stronie Miłoszka), a od strony kierowcy, a szczególnie tylne drzwi - mają na sobie ślizgawkę. I w ogole się nie otwierają - dobrze, że od tamtej strony na razie nikt nie siada.
Okazało się, że to teraz szykuje się więcej wolnego - 6 stycznia jest wolny, potem mamy kiedyś tam odpracować 7.01, no to zrobi się długi weekend, zwłaszcza, że 10.01 mamy wizytę kontrolną małego. Potem jeszcze szczepienia - a no nazbierało się trochę. Dobrze, że to już będzie "leciało" z nowego urlopu...