Opublikowany przez: Paulina22 2014-01-17 19:52:37
Ślubne wojny to komedia w reżyserii Gary'ego Winnica. Opowiada o dwóch przyjaciółkach - Liv (Kate Hudson) i Emmie (Anne Hathaway), które na skutek fatalnego nieporozumienia mają wesela w tym samym czasie i miejscu. Ich przyjaźń zostaje wystawiona na próbę. Ale zacznijmy od początku.
Liv i Emma to najlepsze przyjaciółki, które nigdy się nie rozstają. Już będąc małymi dziewczynkami wspólnie planują dzień swojego ślubu, który ma się odbyć w eleganckim hotelu Plaza w Nowym Jorku. Miło jest patrzeć na ich przyjaźń i to jak są sobie oddane. Niestety nie trwa to długo. Prawie w tym samym czasie przyjmują oświadczyny. Szczęśliwe i pełne nadziei udają się do najlepszej organizatorki wesel w Nowym Jorku. Udaje się im zarezerwować dogodne terminy i gdy już mają oddać się szalonym przygotowaniom okazuje się, że nastąpił błąd w rezerwacji. Na szczęście Liv i Emmy pada cień. Jedna z nich musi zrezygnować na rzecz drugiej. Wtedy zaczyna się walka pomiędzy najlepszymi przyjaciółkami, które nagle traktują siebie jak wrogów. Od tego momentu film obfituje w wiele komicznych sytuacji i pomysłów na to, jak wykluczyć "przeciwnika". Bardzo chętnie opisałabym wszystkie zabawne sceny, gdyż za każdym razem wprawiają mnie w świetny nastrój. Pragnę jednak zachęcić do obejrzenia tego filmu, dlatego też nie będę zagłębiała się w fabułę.
Warto zwrócić uwagę na świetną obsadę. Kate Hudson znakomicie wcieliła się w rolę przebojowej, apodyktycznej, twardej, nie znoszącej sprzeciwu prawniczki - Liv. Przyciaga widza jak magnez. Jej częste ataki furii wyglądają bardzo naturalnie. Natomiast Anne Hathaway gra skromną, potulną, mającą problemy z asertywnością Emmę. Obie aktorki idealnie się dopełniają. Oglądając je razem odnosimy wrażenie, że poza filmem też jest między nimi przyjaźń. Bardzo dobrze oddają emocje z jakimi zmagają się kobiety tuż przed dniem swojego ślubu. Wyraźnie widać, że obie dobrze czują się w swoich rolach. Nie mogło tam oczywiście zabraknąć wybranków serca obu bohaterek (Steve Howey i Chris Pratt). Patrzą oni na całą sytuację z lekkim dystansem. Znacznie lepiej oceniają to, co dzieję się między Liv i Emmą. Starają się zakończyć cały konflikt, lecz ich ukochane są zaślepione złością i silną chęcią spełnienia swojego marzenia.
Film ten jest niewykle zabawny i od razu wprawia w dobry nastrój. Nie brakuje tam błyskotliwych dialogów, a akcja nie pozwala się nudzić. Mimo ciągłej walki między Liv i Emmą Ślubne wojny są pozytywnym filmem. Reżyser w lekki i zabawny sposób przedstawił "gorący" czas przygotowań do ślubu. Zawarł też drobny przekaz, że ponad wszystko liczy się przyjaźń. Nie należy osiągać tego, co chcemy za wszelką cenę, gdyż cena może być zbyt wysoka.
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.