Opublikowany przez:
monika.g
2015-10-12 11:15:33
Wiesz jak to jest, kiedy masz zaplanowane, że wreszcie będziecie razem, Ty, Twój partner i Wasze dzieci. Planujesz, że będziecie się do siebie ciągle uśmiechać, jeść razem trzy posiłki dziennie i przytulać w łóżku do późnych godzin porannych.
Zamykam oczy i widzę magiczne miejsce, w którym mamy się znaleźć – jeden z najstarszych domów w Kościelisku. Wspaniały, mocny i dumny, ciepły drewnem i pachnący kurzem. W ogrodzie mnóstwo jesiennych liści, grube kocury wygrzewające się na piecu, spacery po zielonych jeszcze halach wśród radosnego beczenia owieczek, białych i puchatych niczym chmurki. Moja zachwycona córka biegnie w środek trzody i wtula się w miękką wełnę. Ja zaś patrzę na ten obrazek roześmiana, wtulając się w silne ramiona mojego ukochanego…
Otwieram oczy i widzę animowane owieczki, które służą za piłki w smoczych wyścigach. Oglądamy drugą część "Jak wytresować smoka”. Dialogi znam na pamięć. Film widzę dopiero piąty raz, ale za to w ciągu zaledwie trzydziestu sześciu godzin. Zachwycam się, wzruszam, smucę, śmieję. Wielki finał, łzy i gromkie brawa naszej skromnej widowni. „Teraz pierwsza!” – krzyczy moja córka, więc po raz szósty oglądamy pierwszą część „Jak wytresować smoka”.
Kiedy okazuje się, że wszystkie plany na sielski weekend w górach biorą w łeb, mam moment zwątpienia. Przecież miało być tak pięknie, mieliśmy biec, trzymając się za ręce, wśród ciepłych promieni jesiennego słońca… Zamiast tego zostajemy uwięzieni w domu przez przeziębienie naszej córki. Dołączam do niej już drugiego dnia i fundujemy sobie weekend w łóżku…
Cztery dni minęły, infekcja została, choć nie możemy się jej już oddawać z taką swobodą. W tygodniu musimy łączyć pracę z opieką nad dzieckiem, więc wymieniamy się z mężem, żeby każde z nas mogło pozałatwiać, co niezbędne. Ależ ten weekend był piękny! Wspólny, intymny, niespieszny. Miałam czas, by zakochać się w mojej córce, przypomnieć sobie jaka jest zabawna. Mogłyśmy nie pospieszać się wzajemnie i z uważnością spędzić razem czas. Miałam czas, by zakochać się na nowo w moim partnerze, przypomnieć sobie jaki jest ciekawy. Właśnie dlatego, że jesteśmy chorzy, właśnie dlatego, że nie wyszedł przez to nasz rodzinny wyjazd, udało nam się spędzić czas naprawdę blisko i naprawdę razem.
Czasem dobrze popłynąć z prądem. Mnie w każdym razie dobrze zrobiło poddanie się w ostatnich dniach temu, co do nas przyszło. Dawno nie spędziłam tak dobrego czasu, tak wartościowego. Może ten tydzień będzie trudny logistycznie, no i – oczywiście – wolę jak jesteśmy wszyscy zdrowi. We wszystkim jednak można znaleźć jasne strony – nawet w nieudanym wyjeździe, a zwłaszcza – w rodzinnym weekendzie.
Autorka:
Dorota Lipińska - autorka książek dla dzieci, założycielka www.soojka.pl
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.
Nie masz jeszcze konta na familie.pl?
Załóż je już teraz!