Opublikowany przez: Wxxx 2011-09-27 21:24:13
Pamiętam był czerwiec 1995 rok, przygotowywałam się do ostatniego egzaminu w sesji letniej, miał to być mój ostatni egzamin na licencjacie. Później czekała mnie tylko obrona.
Pewnego wieczoru odwiedziłam kuzynkę i jej rodzinę. Miała ona półrocznego synka Kubusia, który od momentu pojawienia się na świecie, mnie fascynował. Zastałam u nich Tomka.
Nigdy nie myślałam, że za rok będzie on już moim mężem…Póki co, znałam go tylko z widzenia. Wiedziałam o nim tyle, że jest kolarzem, ściga się w Polsce i zagranicą i jest niesamowicie przystojny. Pamiętam, że przypominał mi bohatera serialu pt. ‘’Doktor Quinn”. Podobnie jak Sally, miał włosy opadające na ramiona i śniadą cerę. Nigdy nie myślałam, że zainteresuje się kimś takim jak ja: szarą, niepozorną myszką ze zbędnymi kilogramami. Nasza znajomość rozwijała się powoli, aż w końcu zimą zdecydowaliśmy, iż chcemy być razem. W lutym 1996 roku zaręczyliśmy się i zaczęliśmy planować ślub. Pamiętam, że mnóstwo ludzi było zszokowanych, bo jak to dopiero zaczęli z sobą chodzić i już chcą się żenić? ! Dla nas ślub był bardzo ważny, bo skoro mieliśmy być razem, skoro tak nam było pisane, to ja od razu chciałam zostać matką.
Dzieci…Zawsze marzyłam o dzieciach! Ciągnęło mnie do nich od lat. Pamiętam, iż wciąż zaglądałam do wózków. Kiedy sąsiadom urodziło się dzieciątko, opiekowałam się nim, zabierałam na spacer, a nawet kąpałam. Nie chciałam czekać nie wiadomo jak długo z zajściem w ciążę. Kiedy zapadła decyzja o ślubie, który miał się odbyć 1 czerwca ( w Dzień Dziecka właśnie), postanowiliśmy zacząć starania o nasze maleństwo. Marzyłam o tym, że uda nam się już za pierwszym razem. Tak się jednak nie stało. Pamiętam swoje rozczarowanie, kiedy okazało się, że nadeszła miesiączka. Pamiętam mój płacz i rozpacz. Pamiętam mój strach, że może nie będzie mi dane zostać matką, bo może ja nie mogę mieć dzieci?! I pamiętam mojego przyszłego męża, który ścierał łzy płynące mi po policzku, pocieszał i szeptał słowa o miłości.
Powoli zaczynałam wierzyć, że skoro nie udało się nam teraz to na pewno powiedzie się za miesiąc. Przygotowania do ślubu ruszyły pełną parą. Mnóstwo było spraw do załatwienia, zaangażowaliśmy się w to bardzo mocno. Nadszedł piątek, 31 maja, to właśnie wtedy zreflektowałam się, że spóźnia mi się okres. Zrobiłam test, na wynik czekaliśmy trzymając się za ręce. Obie kreseczki pojawiły się szybko i były bardzo wyraźne. Nasza radość była ogromna! Kiedy na drugi dzień składaliśmy sobie przysięgę w obliczu Boga szczególny wymiar przybrały dla nas słowa: Zobowiązujemy się przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym nas Bóg obdarzy….Wiedzieliśmy, że dzieciątku, które się niedługo pojawi będzie dopełnieniem naszej miłości…
Przez te 9 miesięcy przeżyliśmy wiele ciężkich chwil. W kilka dni po naszym ślubie zachorowałam i musiałam brać antybiotyk. Bardzo się wówczas bałam o nasze maleństwo, nie wiedziałam, że najgorszy wstrząs dopiero miał nadejść… Trzy tygodnie później dowiedzieliśmy się, że Tata mojego Męża popełnił samobójstwo…Szok i straszna trauma…Strach o dziecko przeplatał się z mega wielką rozpaczą i bezradnością…Wyrzuty sumienia, że mogliśmy coś zrobić, ale byliśmy tak zaślepieni swoim szczęściem i nie zauważyliśmy iż dzieje się coś złego…Radość z pierwszych ruchów maleństwa przeplatała się z wielką tęsknotą za kimś kto odszedł na zawsze…
Jednak na przekór temu wszystkiemu nasza Zuzia urodziła się piękna i zdrowa, a radość z rodzicielstwa zepchnęła na bok wszystkie smutki!
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Mama Julki 2011.09.28 10:22
Super historia Ewko!
myosotis2406 2011.09.27 22:20
Piękna historia!
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.