Opublikowany przez: ULA 2012-12-19 11:50:29
Moim największym marzeniem jest żeby umieć porozmawiać z Oskarkiem o jego skrytych pragnieniach. Nieraz syn próbuje mi cos opowiadać – np. że był w kinie i na jakim filmie, ale jest to tak trudne, że dzwonię do jego wychowawcy i dopytuję o co chodzi.
Niestety, jak pewnie większość matek maluchów niepełnosprawnych popełniłam w pewnym momencie błąd pozbawiając Oskara jakichkolwiek obowiązków. Dbałam o to, by nic nie musiał i każdy mu ustępował, bo przecież Oskarek jest chory. On jednak to wykorzystywał. Kiedy urodziła się moja córka, która też jest niepełnosprawna, postanowiłam zmienić takie pobłażanie. Obecnie każde z moich dzieci ma obowiązki i wszystkie traktuje na równi. Każdy musi się wzajemnie szanować Dla wszystkich staram sie dać jak najwięcej z siebie.
Mój najstarszy syn Igor dzieli pokój z Oskarkiem, jeździ ze mną na naukę języka migowego i zawsze chwali się bratu czego się nauczył. Oskar bardzo się z tego cieszy. Igor bardzo chciałby z nim porozmawiać, jak z bratem, o problemach codziennych… Niestety ostatnio w rezonansie wykryto u niego przerośnięty wyrostek sutkowaty w lewej stronie głowy. Po wizycie u laryngologa okazało się, że w lewym uchu ma utratę słuchu w 50%. Od tego czasu Igor przyjmuje sterydy i mamy nadzieję, że to się cofnie.
Muszę dodać, że Igor zdobył wiele medali krajowych, a nawet miedzynarodowy w Judo. Obecnie, przez liczne kontuzje, musieliśmy zrezygnować z tego sportu, ale Igor nadal trenuje piłkę nożna i gra w Klubie Reda Szczytno. Oskarek też jest wielkim fanem futbolu, ale niestety implant nigdy nie pozwoli mu grać...
Moje córeczki, choć są malutkie, to każda umie w języku migowym pokazać przepraszam. Gdy chcą coś od Oskarka, to wiedzą, że trzeba mu pokazać. Nieraz to wygląda naprawdę komicznie. Oczywiście nieraz irytują się, że się nie rozumieją, ale staram się zawsze to załagodzić. Kiedyś dla zrozumienia Oskarka chodziliśmy wszyscy ze stoperami w uszach żeby poczuć się choć w minimalnym stopniu jak on….
Amelka także jest po dramatycznych przejściach. Gdy miała zaledwie 6 tygodni zaczęła mocno kaszleć. Skierowano nas do szpitala. Po dwóch tygodniach hospitalizacji jej stan bardzo się pogorszył i zaczęła mieć bezdechy. Została karetką przetransportowana do szpitala wojewódzkiego. Stan jej uległ tam jeszcze większemu pogorszeniu do takiego stopnia, że stanęła jej akcja serca.
Na szczęście dzięki szybkiej reakcji OIOMu wyratowano ją z tego ciężkiego stanu, a ja postanowiłam szukać wszelkiej pomocy aby trafić do szpitala, który ją zdiagnozuje. Dzięki pomocy Pani Ordynator z Biskupca trafiłyśmy do Akademii Medycznej w Białymstoku. W tamtym kilku miesięcznym czasie byłam przy córce cały czas w szpitalu a Oskarkiem i Igorem zajmowała się moja kochana siostra Gosia.
Najwięcej kłopotów mam, gdy musze wyjść gdzieś sama albo z jednym dzieckiem. Po odejściu męża moja czteroletnia córka trafiła pod opiekę psychologa. Chodzenie na terapię było bardzo trudne, bo nie miałam opieki dla dwulatki, a przychodzić do pani psycholog z nią nie mogłam, bo przeszkadzała w zajęciach.
Sama cierpię na napięciowo-mięsniowe bóle głowy. Gdy mam juz taki atak, często ciężko mi nawet wstać z łóżka. Wtedy bardzo odczuwam brak osoby, która zajęła by sie dziećmi.
Codziennie jestem na najwyższych obrotach, żeby ogarnąć dom, żeby dzieci miały codziennie gorący obiad, żeby z każdym synem odrobić lekcje, żeby jeszcze mieć z nimi czas na zabawę, spacer czy zakupy. Ciężko jest, gdy cos się popsuje i trzeba prosić obcych ludzi o pomoc.
Od miesiąca jestem też bez samochodu, bo mój staruszek już nie miał siły dalej jeździć więc wszędzie musze pieszo - do szkoły, lekarzy, po zakupy. Czasami ludzie na ulicy się ze mnie śmieją, gdy idę z moją gromadką dzieci, obładowani siatkami i ze starym piszczącym wózkiem :-)
Zdaję sobie sprawę z tego, że bardzo potrzebujemy sprawnego auta oraz remontu łazienki i ubikację – to takie marzenia, które mam nadzieję kiedyś da sie urzeczywistnić…
Kocham moje dzieci ponad wszystko. Nadają mojemu życiu sens. To dla nich mam siłę rano wstać z łóżka i chociaż nie jest łatwo, nie załamuje się! Nie mamy jednak wyjścia i musimy to przetrwac. Dzieci na każdym kroku pokazują jak mnie kochają i doceniają to, co dla nich robię. Mój najstarszy syn często mi mówi, że jestem super tatą i mamą!
Oskar jest podopiecznym Fundacji „Przyszłość dla dzieci”.
Aby pomóc jemu i jego rodzinie, przekaż dowolną kwotę na jedno z poniższych kont:
21 1240 1590 1111 0010 2531 7517 (KONTO DAROWIZN)
80 1240 1590 1111 0010 3003 2207 (KONTO ZBIÓRKI PUBLICZNEJ)
Z DOPISKIEM OSKAR SADOWSKI.
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
77.24.*.* 2013.03.21 08:18
Kochana Kasiu .... artykuł piękny i jak Ci pisałam upłakałam się jak bóbr . Jesteś bardzo silna !!! nie wierzysz w to ale tak jest ... nie jedna matka by się poddała ale nie TY , NIE TY -TY WALCZYSZ o swoje dzieci i choć ręce Ci opadają z bezsilności , jesteś dalej ... i stawiasz czoło każdemu nowemu porankowi z uśmiechem na twarzy który masz zawsze dla wszystkich . Pozdrawiam Kochana i wierzę że wywalczysz to , co się należy dzieciom ... a po drodze znajdziesz coś dla siebie . Agnieszka.
Justyna mama Łukasza 2013.02.27 08:58
Przeczytałam , popłakałam i podziwiam!!! Kobieto ale jesteś dzielna, mam nadzieję, że znajdziesz swoją połówkę, która da Ci dużo wsparcia.
Sonia 2013.02.14 13:53
Kasieńko, jesteś tak dzielną osobą, że normalnie brak mi słów!!!! Podziwiam Ciebie i twoje dzielne dzieci!!! Piękna z Was rodzina!!!! Dużo sił Wam zyczę:)
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.