W 2008 roku Polska znalazła się na drugim miejscu w Europie pod względem złożonych podań o unieważnienie małżeństwa. W tym niechlubnym rankingu wyprzedzili nas tylko Włosi. O tym, czym jest tzw. „rozwód kościelny” rozmawiamy z ks. prof. Ryszardem Sztychmilerem, prawnikiem-kanonistą.
Familie.pl: W 2008 roku Polacy złożyli ponad 10 tys. wniosków o unieważnienie małżeństwa. To jest trzy razy więcej niż w roku 2000. Co sprawia, że coraz więcej ludzi chce unieważnić swoje małżeństwo?
prof. Ryszard Sztychmiler: W prawie kanonicznym nie funkcjonuje takie pojęcie jak rozwód kościelny. Stwierdzenie nieważności małżeństwa nie ma nic wspólnego ze świeckim rozwodem. W procesie kanonicznym można sprawdzić, czy ślub był nieważnie zawarty i ewentualnie stwierdzić nieważność takiego związku. W rozwodach świeckich bada się, czy małżeństwo się rozpadło. Jeśli sąd uzna, że tak, może orzec rozwód. W sądzie kościelnym bada się sam moment zawarcia małżeństwa. Jeśli tam wystąpił defekt, wtedy sąd może stwierdzić nieważność małżeństwa.
W Polsce faktycznie dużo ludzi chce stwierdzić nieważność swojego małżeństwa. Jedną z przyczyn rosnącej liczby wniosków o stwierdzenie nieważności małżeństwa jest rosnąca świadomość społeczeństwa. Jeszcze kilka – kilkanaście lat temu ludzie nie wiedzieli, że ślub kościelny można podważyć. Druga przyczyna leży w naszej wierze. Polacy – katolicy poważniej podchodzą do swojej wiary, niż ludzie mieszkający na Zachodzie. Mieszkańcy, Francji, Szwecji, czy Niemiec nie czują silnego związku ze swoją wiarą i dlatego nie porządkują swojego życia duchowego, tak jak Polacy, czy Włosi. Polacy mocniej czują, że coś z ich małżeństwem jest nie w porządku i trzeba to wyjaśnić. Poza tym wiedzą, że nawet jeśli zawarli drugi czy trzeci związek cywilny, to Kościół uznaje tylko ich pierwsze małżeństwo i żyjąc w nowych związkach, nie mogą korzystać z sakramentów.
Familie.pl: Czy w podobny sposób, jak małżeństwo, sąd kościelny może unieważnić pozostałe sakramenty?
prof. Ryszard Sztychmiler: Można stwierdzić nieważność także innego sakramentu, jeśli się wykaże, że był on przyjmowany niezgodnie z przepisami. Teoretycznie istnieje taka możliwość, ale praktycznie bardzo rzadko się z niej korzysta.
Familie.pl: Powody unieważnienia mogą być bardzo różne. Od alkoholizmu, czy narkomanii, po niechęć do posiadania dzieci. Są też dwa, szczególnie interesujące powody, dla których małżeństwo może zostać unieważnione. Jeśli osoba pozbawiona jest wystarczającego używania rozumu i z przyczyn natury psychicznej nie są zdolni do podjęcia istotnych obowiązków małżeńskich. Jak interpretować te dwa powody?
prof. Ryszard Sztychmiler: Zawarcie małżeństwa jest poważną decyzją, która powinna być podejmowana rozważnie, raz na całe życie. Żeby taką decyzję podjąć, człowiek musi być w pełni władz umysłowych. Zdarza się, że przysięgę małżeńską składa osoba ubezwłasnowolniona, czy mająca stwierdzoną chorobę psychiczną. Ten przepis prawa istnieje dla ochrony tej drugiej osoby, która może wcześniej nie dowiedzieć się o stwierdzonej chorobie partnera, lecz dopiero po ślubie.
Druga sytuacja, też podobna. Człowiek będzie ślubował, ale nie do końca panuje nad sobą. Alkoholik, gdy jest trzeźwy będzie przysięgał, błagał, ale i tak później zrobi swoje. Takie osoby nie potrafią podejmować racjonalnych decyzji. Alkoholik mając do wyboru rodzinę, albo wódkę, zawsze postawi na wódkę. Są ludzie, którzy nie potrafią dotrzymać wierności, być w stałym związku, mają problemy z alkoholem, czy narkotykami. Dla takich ludzi stały związek nigdy nie będzie najważniejszy. Dlatego nie mogą zawrzeć ważnego małżeństwa sakramentalnego.
Familie.pl: Czy ten powód nie otwiera drogi do nadużyć w orzekaniu o nieważności małżeństwa?
prof. Ryszard Sztychmiler: Można tak myśleć. Nawet były takie lata, gdy w społeczeństwie, a nawet w niektórych sądach kościelnych, że to jest furtką na wszystkie sytuacje. Uważano, że jeśli małżeństwo rozpadło się, to znaczy, że ktoś nie potrafił wypełniać obowiązków małżeńskich i można to stwierdzić. Takie tendencje były szczególnie w USA, gdzie bardzo często stwierdzano nieważność małżeństwa. Wiele z tych wyroków było jednak obalanych w wyższych instancjach. Np. udowodnienie zaburzeń psychicznych wymaga szeregu badań i konsultacji. Jeśli biegły lekarz stwierdzi, że strona nie ma żadnych zaburzeń, to zazwyczaj oznacza negatywny koniec procesu. Jeśli okaże się, że zaburzenia psychiczne są, to wcale nie oznacza, że Kościół zawsze stwierdzi nieważność małżeństwa. Zaburzenia mogły bowiem być tak lekkie, że nie przeszkadzały w skutecznym podjęciu obowiązków małżeńskich i w funkcjonowaniu małżeństwa.
Familie.pl: Jaką rolę pełni w procesie Obrońca Węzła Małżeńskiego?
prof. Ryszard Sztychmiler: Proces wygląda tak, że strony przedstawiają argumenty. Jeśli jedno z małżonków twierdzi, że ich małżeństwo jest nieważne, a drugie, że przeciwnie, to wtedy obrońca niewiele musi działać, bo strony same wyciągną wszystkie argumenty za i przeciw ważności małżeństwa. Jeśli zdarzy się, że obydwie strony chcą uznania małżeństwa za nieważne, czyli można powiedzieć, że grają do jednej bramki, to wtedy powołany z urzędu Obrońca Węzła Małżeńskiego, wyszukuje argumentów świadczących za tym, że ich małżeństwo było ważne. Rola Obrońcy ma doprowadzić do stworzenia sporu, który ma wykazać, czy małżeństwo rzeczywiście jest ważne czy nieważne.
Familie.pl: Czy stwierdzanie nieważności małżeństwa nie gryzie się ze słowami przysięgi małżeńskiej: Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela?
prof. Ryszard Sztychmiler: Pozornie tak. Bogu jednak nie zależy na tym, żeby łapać ludzi w pułapkę. Co Bóg złączył – czyli gdy zawarte jest ważne małżeństwo, to jego nie wolno rozdzielać. Jeśli jednak sąd wykaże, że były poważne nieprawidłowości, to sąd stwierdza, że małżeństwo nigdy nie zostało zawarte. – czyli Bóg tak naprawdę tych ludzi nie złączył. Unieważnienie małżeństwa jest równoznaczne z wykazaniem, że małżeństwo nigdy nie istniało, a związek, w którym żyło dwoje ludzi był tylko pozorny.
Familie.pl: Jak wygląda proces o unieważnienie małżeństwa?
prof. Ryszard Sztychmiler: Podobnie, jak w świeckim sądzie. Podstawowa różnica polega na tym, że sąd świecki opiera się głównie na zeznaniach mówionych, a kościelny na spisanych. W procesie kościelnym wszystko musi być spisane, ponieważ różne części procesu są od siebie oddzielone. Ludzie mają czas na zastanowienie się nad odpowiedziami. Wszystko jest bardziej rozłożone w czasie, niż w procesie świeckim. Oddzielnie się przesłuchuje strony, oddzielnie świadków. Proces o stwierdzenie nieważności małżeństwa może trwać kilka miesięcy, a może nawet i kilka lat. Nie każdy małżonek po stwierdzeniu nieważności małżeństwa ma otwartą drogę do zawarcia ponownego związku. Jeśli u jednego z małżonków stwierdzi się np. chorobę psychiczną, to nie otrzymuje ona pozwolenia na zawarcie ponownego związku małżeńskiego.
Familie.pl: Dlaczego sędziowie nakazują uczestnikom dochowanie tajemnicy związanej z przebiegiem procesu?
prof. Ryszard Sztychmiler: Sędziowie przyjmują takie zobowiązanie, że dopóki proces się nie skończy, nie wolno informować innych, ponieważ może się okazać, że np. nagle znajdzie się kilku nowych świadków w sprawie, co może wypaczyć rzetelność procesu.
Familie.pl: Jak nie dopuścić do unieważnienia małżeństwa?
prof. Ryszard Sztychmiler: Nie wolno zbyt łatwo powątpiewać w ważność swojego małżeństwa. Moje wykłady często sprawiają, że studenci zastanawiają się nad tym, czy ich małżeństwo jest ważne, czy nie. Każdy ma prawo dowiedzieć się, czy defekty przy zawieraniu jego małżeństwa mają znaczenie prawne, czy nie. Czasem wystarczy rozmowa z proboszczem, a czasem trzeba udać się do specjalisty, który na podstawie przedstawionych argumentów może określić, czy wystąpił jakiś poważny defekt w momencie zawierania związku małżeńskiego.
rozmawiał:
Marcin Osiak
m.osiak@familie.pl