Trzydziestoletnia Kasia, samotna mama 6-letniego Pawła, decyzję o wyjeździe do UK podjęła 4 lata temu. Ojciec nie interesował się dzieckiem, a pensja księgowej nie wystarczała na utrzymanie dwóch osób. Owszem, Kasia dostawała alimenty, jednak ich wysokość pokrywała niewielką część utrzymania synka. Pieniędzy wciąż brakowało, a na horyzoncie nie pojawiała się żadna propozycja nowej, lepiej płatnej pracy...
Kasia postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Dowiedziała się, że w Wielkiej Brytanii samotne mamy dostają wysoki zasiłek. W Nottingham mieszkała jej przyjaciółka, miałaby więc gdzie się zatrzymać – przynajmniej na początku. Tylko… co z dzieckiem? Z kim zostawiałaby Pawełka, chodząc do pracy? „Chętnie z nim zostanę w Polsce” – powiedziała babcia (mama Kasi), gdy usłyszała o pieniądzach, jakie można zarobić w UK. „W końcu mogłabyś zapisać synka do przedszkola – i to prywatnego. I spłaciłabyś kredyt. I kupiłabyś sobie nowe ciuchy. Nowe Kasiu, nie używane!” – cieszyła się babcia chłopca na samą myśl o wyjeździe córki. Kasia wyjechała, gdy Paweł miał 2 latka. Chciała, aby syn dołączył do niej, „gdy tylko” dostanie stałą pracę, znajdzie ładne mieszkanie i załatwi przedszkole. Tak też się stało – dokładnie po roku. W międzyczasie widziała się z synkiem raz, gdy przyjechała do Polski na Święta Bożego Narodzenia. Aktualnie mieszka w UK wraz z synkiem oraz… mężem, Anglikiem, którego poznała dwa lata temu. Czy jest szczęśliwa? Bardzo! Jak w całej tej sytuacji odnajduje się jej dziecko? Czy roczna rozłąka z mamą mogła na nie wpłynąć negatywnie?
- „Ostatnio pojawił się nawet termin "emigracyjne sieroty" określający dzieci, których rodzice wyjechali za pracą, pozostawiając je pod opieką krewnych. Zwłaszcza obecność matki ważna jest na każdym etapie rozwojowym - kilkumiesięczne czy kilkuletnie dziecko odczuwa jej brak równie silnie” – mówi Beata Banasiak-Parzych, socjolog rodzinny. - „Obecny rozwój techniki pozwala na stałe utrzymywanie kontaktu, ale jak wytłumaczyć małemu dziecku, że nie może mieć ukochanej mamy zawsze blisko siebie?” – dodaje. Taka rozłąka może zostawić w dziecku poczucie niestabilności oraz rozbicie. Choć różnie w życiu bywa, warto zastanowić się, czy zarobione na obczyźnie pieniądze warte są narażania dziecka na tak ogromny stres? - „Uważa się, że nie ilość czasu spędzanego z dzieckiem jest istotna, tylko jego jakość. Nikt i nic nie zastąpi jednak dzieciom obecności, miłości i poczucia bezpieczeństwa, jakie otrzymują od swoich rodziców” – komentuje socjolog rodzinny. Mimo że rodzice mają świadomość, jak trudna jest długodystansowa rozłąka (głównie dla dziecka), „emigracyjnych sierot” przybywa rok rocznie. Jeżeli już decyzja o wyjeździe zapada, to dlaczego emigranci nie chcą od razu przeprowadzić się na „lepszy ląd” całą rodziną? Czy nie lepiej żyć skromniej, ale w komplecie? Czy pogoń za pieniądzem jest naprawdę tego warta?