Opublikowany przez:
aguska798
2011-06-08 22:21:22
W pewnym momencie zaczęlismy razem rozmawiać o dziecku, mój przyszły mąż bardzo mnie namawiał. Ja miałam bardzo dużo obaw. Po pierwsze, ledwo, co skończyłam studia licencjackie, pół roku poszukiwałam pracy. Miałam wytyczony cel: najpierw nauka,praca, później może jakiś wspólny kąt, a na końcu dziecko. To był wrzesień, wiedziałam, że do pracy w szkole już się nie załapię, poniważ zaczął się rok szkolny... Studia magisterskie też odeszły na dalszy plan- no bo...brak funduszy... Byłam przez miesiąc w Niemczech, gdzie też mi się nie poszczęściło. W końcu stwierdziłam, że będzie, co będzie, miałam nadzieję, że w ciążę jednak nie zajdę.
Okres lubił mi się spóźniać, czasem nawet grubo ponad tydzień. Gdy w październiku okres się nie pojawił, stwierdziłam, że to pewnie kolejny raz "ciocia"straszy
. Po tygodniu niepewności, ciągłego bólu w podbrzuszu, bólu piersi, Łukasz pojechał do miasta po test. Chociaż ja nie potrzebowałam już testu, jak zaczęłam biegać, co 5 minut do ubikacji oddać mocz- to już wiedziałam.Test zrobiłam po południu, wynik: 2 czerwone kreseczki
. Siedzieliśmy oboje i nie wiedzieliśmy, co powiedzieć...Nie wiedząc czemu nagle zaczęliśmy się śmiać, przytulać i krzyczeć z radośći
Musieliśmy z kimś podzielić się naszą wiadomością: ja zadzwoniłam do siostry, a Łukasz do swojej mamy, pomalutku podzieliliśmy się naszym szczęściem ze wszystkimi.
Zadzwoniłam do koleżanki, która była już w 8 tygodniu ciąży. Ja byłam tylko 4 tygodnie za nią. Opowiadała mi o poronieniach, później ja się nakręciłam, czytając niestworzone historie w internecie.Przy okazji trafiłam również na nasz portal: familie.pl, ale stwierdziłam, że jeżeli mam poronić, to nie będę się rejestrować
. Jak poszłam na wizytę do doktora cała się trzęsłam, powiedziałam mu o swoich obawach. Pan doktor na szczęście mnie uspokoił, zrobił usg i jak tylko zobaczyłam moją "fasolkę" na monitorze poczułam, że czeka mnie coś nowego, wspaniałego. Było to uczucie nie do opisania:-) Odetchnęłam, wróciłam do domku, zaczęłam rozmyślać o dziecku i w końcu się zarejestrowałam na familie
Zaczęły mnie nawiedzać również mdłości, ale dopiero w 2 miesiącu ciąży- odrzuciło mnie skutecznie od sypanej kawy, wszystko mi śmierdziało, miałam również dni, gdy czułam się naprawdę słabo.
Kolejne dobre, "złote" rady: "O matko, młoda jesteś, gdzie Ty się pchasz już w pieluchy? A skąd wiesz, że ten Łukasz to ten właściwy? Dlaczego nie pomyślałaś? Oddaj psa, bo to same zarazki!
Na szczęście wpuściłam jednym uchem, wypuściłam drugim- takie rady przyszłej matce nie są do niczego potrzebne...
Od tej pory mogło być tylko lepiej, chociaż nie wiedziałam, że organizm w czasie ciąży jest osłabiony i łatwo jest złapać infekcję. W 14 tc trafiłam na oddział ginekologiczny i wykryto u mnie bakterię w moczu. Mocno bolało mnie w podbrzuszu, musiałam przyjmować antybiotyk. Bałam się o moje dziecko, ale wierzyłam, że lekarze wiedzą, co robią.
Później czekałam na okrągły brzuszek....Nie mogłam się doczekać. Czekałam również na pierwszy kopniaczek, jakiś znak, że ktoś w moim brzuszku się rozwija.
21 stycznia- dokładnie na dzień babci (20 tc), zbudziło mnie "coś" z rana- to "coś"- to było takie dziwne kopanie w pępek, było to tak intensywne, że do dziś nie mogę zapomnieć:-) Kolejne systematyczne kopniaki zaczęły się tydzień później, przykładaliśmy oboje ręce i rozmawialiśmy z małą istotką
W 25 tc zobaczyłam, że zaczęłam się zaokrąglać, zrobiliśmy pierwsze fotki.Zobaczyłam, że moje ciało się zmienia, przygotowuje się na coś ważnego:-) Zaczęło się również kupowanie, oglądanie niemowlęcych ciuszków, poszukiwanie łóżeczka, przewijaka oraz wózeczka:-)
Na początku 8 miesiąca znów trafiłam do szpitala ze względu na bolący brzuszek, pan doktor stwierdził, że od tej pory mam "leżeć plackiem" i się nie przemęczać, wytrzymać do 37 tygodnia ciąży. Dziś jest 38 tydzień ciąży, "fasolka" okazała się być dziewczynką. Czekamy już z utęsknieniem na malutką
Moją ciążę mogę zaliczyć do udanych, śmiem nawet twierdzić, że ta ciąża "pomogła" mi w wielu decyzjach, zrozumiałam, że nie mogę być egoistką. Nie mogę patrzeć tylko na siebie, mam przecież rodzinę! Swoją własną, malutką. W lipcu z koleżanką składam dokumenty na studia magisterskie i wierzę, że teraz, to ze wszystkim sobie dam radę:-D
Dziecko, już nawet takie w brzuszku daje tak silną motywację do działania!
Ciążę polecam każdej niezdecydowanej kobiecie, pomaga, uwierzcie mi
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.
Nie masz jeszcze konta na familie.pl?
Załóż je już teraz!