217.186.*.*
2011.10.20 09:48
Bardzo dziekuje za ten artykul!!!Niby to tak "banalne" i proste,ale nie dla mnie.Wychowywana bylam bez rodzicow i nie bardzo rozumiem caly system rodziny-dziekuje jeszcze razTeraz duzo zrozumialam!
Mama Julki
2010.09.30 09:52
jagienka napisał 2010-09-29 19:30:34 Bo postanowiłam, że swoje dzieci będę WYCHOWYWAĆ a nie HODOWAĆ...Doskonale to ujełaś Jagienko!
motylek85
2010.09.30 08:58
Ja też Jagienko tak postanowiłam i baaaardzo się staram żeby moje dziecko nie doznało takiej krzywdy jaką mi wyrządzili rodzice. Kary cielesne były na porządku dziennym nie wspomne o krzykach szarpaniach użytkowania np. kabla czy paska, kary nie były oczywiście adekwatne do winy...szczególnie małego dziecka które czasem poprostu nie rozumiało za co dostaje...
jagienka
2010.09.29 19:30
Wyszłam z innego domu niż Elenai... Ale dziś mogę powiedzieć, że jestem bardzo podobna do Jej Mamy... Wyniknęło to z tego, że postanowiłam nie powielić żadnego z błędów jakie popełnili moi Rodzice wychowując mnie i moich braci... I wiecie... Udaje mi się! Karolina ma już 17 rok życia i nie doświadczam tych wszystkich przykrych spraw, o których się mówi odnośnie wieku dojrzewania... Mam cudowny kontakt z moimi córkami... Ale sama sobie to wypracowałam... Bo postanowiłam, że swoje dzieci będę WYCHOWYWAĆ a nie HODOWAĆ...Mądrość przychodzi wraz z wiekiem... Oby to nie było wieko od trumny... ;)
Mama Julki
2010.09.29 18:10
Chciałabym być taka mądra jak Twoja mama Elenai.... Myślę, z eteraz jest trudniej wychowac dziecko na dobrego człowieka: tyle pokus, "okazji do złego", tyle bodźców, środków oddziaływania, które bombarduja dzieci rozmaitymi poglądami, postawami... Ja sie boję dorastania mojej córki... boję sie, ze jednak nie sprostam... Artykuł bardzo ciekawy, Ulinko! Przeczytałam z zainteresowaniem młodej, mało doświadczonej mamy, która potrzebuje takich rad:)
anusia
2010.09.29 17:22
Elenai olbrzymie wyrazy szacunku dla Twojej Mamy, taką mama chciałabym być!
Elenai
2010.09.29 16:06
Bardzo mądry artykuł Ulinki.
Chciałabym się odnieść do następującej kwestii: <<Pamiętajmy jednak, że kary i nagrody nie są najważniejszymi metodami oddziaływania na dziecko>>.
Nadmierne ich stosowanie daje wychowawczy efekt psów Pawłowa.. Gdy znika marchewka w postaci nagrody lub kij- kara - przestaje być różowo.
Byłam wychowana praktycznie bez kar, ani klapsów, ani zabronienia czegokolwiek. Moja mądra Mama tak mnie wychowywała, żebym zasady i normy nie odbierała jako czegoś narzuconego, ale mojego własnego: Robie coś lub czegoś nie robię nie z uwagi na nagrodę lub z obawy przed karą, ale bo tak po prostu trzeba. W domu obowiązywało po przyjściu ze szkoły: „Pół godziny dla rodziny", które przeciągało się i w godziny dwie. To był czas rozmów o tym, co najważniejsze.
Mama stosowała Owsiakową zasadę: <<Róbta co chceta>>, ale ponoście konsekwencje swoich wyborów. Nigdy nie słyszałam: <<Absolutnie nie możesz tego zrobić>> ale: << To Twój wybór, zrobisz jak uważasz, ale czy przemyślałaś konsekwencje? Pomówmy o tym>> Nigdy nie miałam więc specjalnych powodów do młodzieńczego buntu, bo i przeciwko komu i czemu? To ja decydowałam, nie za mnie. Taki sposób wychowania wyrobił we mnie ogromną samodyscyplinę i samo odpowiedzialność. W dodatku ogrom zaufania od Mamy powodował, ze gdy czasem nabroiłam, osiadało to tak ciężkim wyrzutem na moim sumieniu, ze to zaufanie nadwerężyłam, ze następnym razem sto razy pomyślałam zanim palnęłam głupotę, by takich moralnych dylematów nie przeżywać, bo to było dla mnie największa karą. Wolałabym wtedy oberwać, gdyż kara niejako zdjęłoby ze mnie odium winy- ODPOKUTOWAŁAM- a Mama nawet mnie specjalnie „nie umoralniła", nie krzyczała, tylko próbowała „rozmówić na spokojnie" sprawę. Zmartwione oblicze Mamy, świadomość, ze zawiodłam, było znacznie dotkliwszą karą niż lanie czy zakaz wychodzenia.
Tak próbowałam wychować swoją Córkę( choć matką jestem znacznie gorsza niż moja Mama). Jest dorosła. Nigdy nie przyprawiła mi zmartwień.
Miałam koleżanki surowo trzymane w domu, dotkliwie karane. Tam zachowywały się jak należy. Gdy tylko wyrwały się z chaty i nie było miecza Damoklesa w postaci rodziców nad głową- poczynały sobie nieziemsko, a rodziców okłamywały.
Niepotrzebne są kary, a i nagrody rzeczowe też. Trzeba po prostu dziecko bardzo kochać. Być z nim, nie obok niego, rozmawiać, przekazywać swój system wartości, tłumaczyć, akceptować, dawać przykład swoim życiem. To wystarczy.
Sonia
2010.09.29 15:54
Joll napisał 2010-09-29 15:52:18Najgorsza kara, to kara wymierzana w nerwach, złości.Zgadzam się.Takiej kary potem żałują rodzice,którzy w nerwach np uderzyli dziecko.
Joll
2010.09.29 15:52
Najgorsza kara, to kara wymierzana w nerwach, złości.
AlusiaSz
2010.09.29 14:22
Na przyszłość bardzo się przyda ta wiedza u mnie.2%blokersSz
anusia
2010.09.29 12:15
bardzo madry artykuł. przeczytałam z zainteresowaniem , okazało się ,że jak dotąd dobrze wychowuję Szymka. to krzepiące
intervojager
2010.09.29 11:47
Co do karania-za klapsa nawet lekkiego można obecnie stracić prawa rodzicielskie. Najczęstrza kara jaka stosuje wobec swoich dzieci to szlaban na komputer(konta zabezpieczone są pod Windows XP hasłem, które mogę tylko ja zmienić, rzadne krzyki, wrzaski czy szantaż mnie do tego nie zmuszą).
Co do nagród: lepiej z synem pograć w piłkę, niż kupować mu np. czipsy, z uwagi iż wraz z wiekiem rosną jego potrzeby, a tym samym oczekiwania wobec nagród.
Mama Tymka
2010.09.29 09:23
Bardzo ciekawy artykuł. Wiele zdań godnych cytatu ale pozwolę sobie wyrwać tylko dwie - ale za to bardzo mądre uwagi: Kara powinna być sprawiedliwa, proporcjonalna do przewinienia i dostosowana do psychofizycznych cech dziecka. Nagradzanie to nie tylko nagrody rzeczowe w postaci zabawki, słodyczy, książki, ubrania, czy pieniędzy, ale także pochwała, pieszczota, wyrażenie aprobaty. Mój mężczyzna nr 2