SZALONE WSPOMNIENIA – konkurs z kosmetykami marki Under Twenty
- Zarejestrowany: 19.12.2013, 16:12
- Posty: 4400
Tym razem zapraszamy Was na forum. Porozmawiajmy o naszych szalonych latach. Jakie są Wasze najlepsze wspomnienie sprzed ukończenia 20 lat? Może to była wielka miłość, albo obchody osiemnastki. Co szczególnego wtedy wydarzyło się w Waszym życiu. Zapraszamy do wymieniania się wspomnieniami. Aby wziąć udział w konkursie należy dodać minimum 3 posty na forum. Mile widziane są także zdjęcia :).
Forum konkursowe: SZALONE WSPOMNIENIA >>
Zakończenie konkursu już 30-go października!
- Zarejestrowany: 09.12.2011, 18:28
- Posty: 11
Przypominam też sobie bardzo trudny egzamin, kiedy 120 pytań ( każde przynajmniej kartka A4) trzeba było nauczyc sie na pamięc. I widziałam że czasmi osoby, które uczyły sie niezaliczały, a osoby które ściagały wychodziły z 5, bo wymagane były identyczne zdania.
Gdy była jedna z poprawek na sali siedziało 60 osób. Tylko 60. Po podaniu 10 pytań wykładowca zaczął robić okrażenie wokół ławek ( co zajmuje około od 4 do max 7 min jeśli bedzie sie szło super wolnym czołganiem). Kiedy doszedł do miejsca startu, czyli zatoczył koło chłopak który tam siedział czekał juz z dzieścięcioma ładnie napisanymi odpowiedziami na pytania ( około 6 kartek A4).
Ja w tym czasie zdązyłam napisac 2 zdania i 2 zdania inne, które zdażyłam równiez skręslić:-)
Kocha sie takich ludzi:) I imponuje mi ich odwaga;-)
- Zarejestrowany: 09.12.2011, 18:28
- Posty: 11
Nieśmiałość czasem też tak bardzo przeszkadza bo raz podobał mi sie jeden chłopak na studiach, ale jak zobaczyłam go pierwszy raz to wiedziałam ze nie mam u niegio żadnych szans. W zyciu nie widziałam takiego ładnego. Wstydziłam się go tak bardzo, że robiłam sie czerwona na jego widok, nogi miałam z waty i ręce mi drżały, dlatego prawie przez rok chodziłam innymi drogami na wydziale. jak widziałam że jedzie windą to wybierałam schody. Gdy wybierał schody, ja wybierałam windę. Lubiłam bna niego popatrzyć i pozazdroscić w myślach farciarce, która bedzie jego dziewczyną. Nawet też taka później zauważyłamw jego otoczeniu. Śliczną blondynkę. Raz po około roku pomyślałam a zaryzykuję i przejdę obok niego. Głupie co nie? na co liczyłam. Najpierw wbiłam w niego wzrok, tqk żeby poczuł że sie ktoś na niego patrzy a jak przechodziłami zauważyłam ze on sie odwrócił spuściłam wzrok i poszłam sobie dalej.
I co? Nie zdarzyło się nic no bo co miało sie zdarzyć...
Ale jak juz zapomniałam o nim i dąłam sobie spokój z nim to w nastepnym tygodniu to ja poczułam jak ktoś wlepia we mnie wzrok ( wręcz miałam wrażenie że ktoś przychylił głowę bo ja siedziałam), ale byłam tak zajęta i kiedy spojrzałam zobaczyłam jak minął mnie właśnie ten chłopak z kolegą. Ale to mogło mi się wydawać. Nie dawało mi to spokoju...
Do momentu kiedy myślac o tym stwierdziłam ze musze szukać sali ( bo miałam egzamin) i wtedy znów poczułam czyjś wzrok na mnie. To był on. uśmiechał sie. jakby cieszył sie ze ja sie patrzę. Mimo że rozmawiał z koleżanką to gdy ona opowiadała o sobie i swoich sprawach jemu jakby w ogóle jej nie słuchał tylko starał sie utrzymywać kontakt wzrokowy ze mną.
Gapienie sie i usmiech kontynuował przy każdym naszym potencjalnym spotkaniu.
Kiedy jednak już pierwszy raz pisaliśmy ze sobą. On napisał mi taki test: ,,jaka ty śliczna jesteś. Jakim farciarzem jestem będąc z tobą. ''
A śliczna blondynka? Podobno to ona jego podrywała tylko nie jest zupełnie w jego typie.I jest jego kumpelą, jak siostra.
Ja tu nie wierzyć w cuda;)
- Zarejestrowany: 09.12.2011, 18:28
- Posty: 11
Pamiętam ten okres czasów jako eksperymentowanie z pielęgnacją. Gdy zaczęły mi sie pierwsze problemy z tradzikiem czytałam różne gazety i wybierałam szczególnie domowe sposoby pielegnacji. W jednym poradniku - dosyc szanowanym i dosć drogim znalazłam listę super odkryć. I tam np. był sposóbna wyczyszcenie butów skórką od bananów, luster i szyb zwinętą gazętą itp. Ja wybrałam rubrykę uroda. Była tam podana metoda w której należało zrobić maseczkę a raczej pisało tak: Nie marnuj musztardy do jedzenia to jest jedna z najlepszych maseczek na świecie do twarzy....'' No cóź bardzo w to wątpiłam ale moze faktycznie to coś WOW. W lodówce miałam tylko ostrą musztardę. Nałożyłam ja na twarz i było WOW ....al;e z bólu ... biegiem do łazienki, nawet po zmyciu szczypało niemiłosiernie przez dwie godziny a twarz była tak czerwona że wolałam ze by rodzice nie widzieli mnie i modliłam sie zeby mnie nie zawołali, a w tym czasie starałam sie ratowac i koić skórę jak sie dało.
A taka podpowiedź. A ta gazetka to PXXXXX Readers DXXXX."" Mieli masę innych fantastycznych porad np. psychologicznych ale ta w moim przypadku okazała sie fatalna.
- Zarejestrowany: 14.01.2014, 08:08
- Posty: 190
Lata młodości..oj będzie.. ha! jest co wspominać:)
nigdy nie zapomnę czasów kiedy z przyjaciółką jeździłyśmy skurerem na zabawy/festyny na wioskach..:) Było świetnie.. nie ma to jak się wyhulać za młodu..:) oczywiście grzecznie i z kulturą... zabawy pod golym nibem zaliczam do najlepszych!!!!
Ha! Zawsze z bananem na buzi będę wspominać historię kiedy do siostry mojej przyjaciółki przyjeźdzał chlopak..... my chcą go poznać, bo legalnie się nie dalo.. oczywiście nasza "wścibskość co i gdzie robią"... przyjeźdzał zawsze wieczorem gdy robiło się ciemno... pewnego dnia obgadałyśmy sobie, ze będziemy ich śledzić....
czekałam na telefon od przyjaciółki, ze chłopak siostry przyjechał i wychodzą z domu!
Byłam już gotowa!- ubrana jakk na szpiega przystało... latarka, telefon- miałyśmy cały potrzebny zestaw... poszli na spacer... a my śledziliśmy ich skacząc po rowach, między krzakami, drzewami- było świetnie... niestety pod koniec głośny śmiech nas zdradził... to udawałyśmy, ze zgubiłysmy klucze! to glupie, ale niegdy nie było tak zabawnie...- cudowne czasy młodości, szalonych szkolnych lat:***
- Zarejestrowany: 08.12.2011, 15:31
- Posty: 53
Jedną z wielu szalonych rzeczy jakie zrobiłam, jak miałam naście lat był wyjazd na wesele z moim chłopakiem. Miałam szesnaście lat mama zawsze powtarzała, że mam jeszcze czas na zabawy i jak kiedyś zapytałam czy pściłaby mnie z moim chłopakiem na wesele powiedziała stanowczo, że nie. Mój chłopak miał ślub starszego brata i był zaproszony z partnerką. Ja pomysłowa nastolataka, powiedziałam mamie, że jest wycieczka z siostrą zakonną do Gdańska na czuwanie, wiedziałam, że na taką wycieczkę mama mnie puści. Mama pomagała mi się wieczorem pakować, a ja rano przepakowałam plecak, bo po co mi kapcie na weselu potrzebna była sukienka i buty na obcasach. Mama rano zrobiła mi jeszcze kanapki. Pojechaliśmy, świetnie się bawiliśmy, kanapki zjedliśmy na śniadanie, wróciłam cała, zdrowa i z miłym wspomnieniem. Mamie dopiero po trzech latach powiedziałam prawdę, nie była zadowolona, ale nie była też zła. Teraz wiem, że to było nieodpowiedzialne, ale jak się ma naście lat, to myśli się innymi kategoriami, niż teraz jako mama.
- Zarejestrowany: 28.04.2009, 13:58
- Posty: 66136
Było piękne upalne lato, w sumie dopiero się zaczynało. Ale z moją kumpelką postanowiłyśmy zrobić sobie pierwszy piknik niedzielny nad rzeczką. Oczywiście koszyk obfitości zabrałyśmy ze sobą, kocyk i parę innych pewnie mniej przydatnych drobiazgów przygotowany już wcześniej w naszym tajnym miejscu. Rodzice oczywiście nie musieli o niczym wiedzieć bo zaraz by się kontrole zaczęły. W domu powiedziałam że idę do koleżanki, koleżanka u siebie powiedziała że idzie do mnie. Było bardzo przyjemnie, chociaż zanim dotarłyśmy na miejsce nieźle się zmachałyśmy. Trochę odsapnęłyśmy na kocyku a tu niespodziewanie rozległ pomruk zbliżającej się burzy.. Nie było na co czekać! W pobliżu żadnego miejsca do do schronienia więc ile sił w nogach popędziłyśmy z powrotem.. nawet nóg nie pomoczyłyśmy w tej rzeczce i prowiant tak skrupulatnie przygotowywany taszczyłyśmy ze sobą z powrotem.. Dobiegłyśmy może do połowy drogi gdy burza rozpętała się na dobre.. Przycupnęłyśmy w jakiś krzakach ale ciekło po nas jak po kaczkach, co i raz niebo przecinały błyskawice a nas telepotało ze strachu przed żywiołem który był tak blisko! Na szczęście całe i zdrowe ale strasznie mokre, wystraszone wróciłyśmy do domu.
- Zarejestrowany: 01.08.2013, 19:41
- Posty: 16
Wakacje parę lat temu: Pływam sobie w morzu, a tam ryba co ma w paszczy zestaw pełny ?nożów?. Był to rekin rafowy, ale i tak ilość adrenaliny określiłabym na poziom hardcorowy. Oko w oko, piękna i bestia, nie liczyłam, że tak jak u Disneya rozstrzygnie się ta kwestia. Szybka kalkulacja, bo nie chciałam skończyć tego dnia jako jego kolacja. Płynę na niego, co mi szkodzi, może los mi to wynagrodzi. On się spłoszył, odpłynął ? tak wspominam wakacje w Shark El Sheik z rodziną :)
- Zarejestrowany: 16.01.2011, 15:14
- Posty: 11242
Wraz moimi dwiema przyjaciółkami(nasza przyjaźń trwa do dziś) miałysmy doprawdy szalone pomysły.Pamiętam jak siedziałymy na sośnie,w centrum naszej miejscowości i w środku nocy straszyłysmy przechodniów.Z tym straszeniem to w ogóle było mnóstwo historii :-) Przebierałysmy się za upiorne postacie,wycinałyśmy dynię i z palącą się świeczką stawiałysmy w nocy przy najbardziej uczęszczanej ulicy.O halloween mało kto wtedy słyszał :-)
Jeździłysmy rowerami na dyskoteki(podczas jednej takiej wyprawy koleżance ukradziono pojazd i wracałysmy na jednym)albo też szłyśmy pieszo po 10-15 km,żeby potańczyć :-)
Moje nastoletnie lata były barwne,radosne,niebanalne i wspominam je z prawdziwa przyjemnością.Bez komórek,komputerów było niepowtarzalnie i magicznie!Dziękuję Wam za ten konkurs :-) Wspomnienia to wspaniała sprawa !
- Zarejestrowany: 29.07.2008, 23:42
- Posty: 146
temu kiedy byłam na drugim roku studiów postanowiliśmy jak co roku urządzić sobie w naszym akademiku Wigilię. Przygotowywałyśmy się do niej chyba z miesiąc. Sprzątałyśmy w pokoju chyba nawet dokładniej niż w domu. Ubrałyśmy niewielką choinkę, miałyśmy nawet prawdziwe szklane bombki. Kupiłyśmy ozdoby świąteczne, świecznik, różne przysmaki- wykosztowałyśmy się jak na studentów wyniosło nas to dużo. Zaprosiłyśmy zaprzyjaźnione pokoje, różnych przyjaciół i znajomych, którzy przyprowadzili swoich znajomych ( a więc byli przyjaciele i znajomi króliczka) zebrało się więc trochę ludzi... Kiedy nadszedł ten dzień mimo, że nie był to 24.12 od rana czułyśmy się wyjątkowo, wszystko jeszcze dopracowywałyśmy, ustawiałyśmy. Wieczorem, kiedy wszyscy już przyszli podpaliłyśmy świecznik, żeby było bardziej świątecznie. Zaczęliśmy dzielić się opłatkiem. Nie doszliśmy jeszcze do połowy kiedy nagle pojawił się dym. Wszyscy ze strachem zaczęli szukać przyczyny. Okazało się, że pali się stroik na świeczniku. Swoją drogą to niesamowite jak z takiego małego stroiku może być tyle dymu. Szybko zgasiłyśmy "pożar", pootwierałyśmy wszystkie okna, ale i tak włączył się alarm. W ekspresowym tempie przybyła portierka z dołu (ta najgorsza)wszyscy myśleliśmy, że będzie krzyczeć- bo to- to ona potrafi! Ale chyba Jej też udzielił się świąteczny nastrój. Popukała się tylko w głowę, powiedziała, żebyśmy uważali i.......życzyła Wesołych Świąt, a potem zaczęła z nami śpiewać kolędy! JAK ONA ŚPIEWAŁA! Ucieszyliśmy się, że to się tak skończyło, długo się śmieliśmy. Do tej pory wspominam tą Wigilię. To była jedna z najlepszych w moim życiu!!!!!!
Pamiętam, jak jako nastolatkowie chodziliśmy po polach pełnych zbóż. Ot tak z nudów na podwórku, jeszcze wtedy z nudów na komputerze się nie grało :)
Dzień jak co dzień, abyło to lato- weszłyśmy z koleżankami w pole zboża, przeszłyśmy jakieś 2 kilometry, zboża po szyje i co jakiś czas spotykałyśmy pająka i oczywiście krzyczałysmy ile sił w piersiach :) W pewnym momencie zobaczyłyśmy, że te pająki są wszędzie! Uciekałyśmy, gdzie pieprz rośnie! Do tej pory mam ciary na plecach jak pomyślę o pająkach!!!
Nie boję się żaby, ale pająk to mój wróg nr 1
- Zarejestrowany: 20.07.2014, 06:51
- Posty: 73
Ha, i udało się:) bardzo, bardzo dziękuję, gratuluję pozostałym wygranym i oczekuję na nagrodę:)
- Zarejestrowany: 28.04.2009, 13:58
- Posty: 66136
Gratulacje wszystkim wygranym!
- Zarejestrowany: 28.04.2009, 13:58
- Posty: 66136
Przesyłka dotarła wczoraj! Ale było radości