Słuchajcie. Kurzajka wyrosła mi jakoś w lutym 2011r. Wgl na poczatku nie wiedziałam co to jest, poszłam do dermatologa no i się okazało, że to ta nieszczęsna kurzajka ( wcześniej nawet nie wiedziałam co to jest). No i oczywiście dermatolog mi zaraz zaczęła ja wymrażac. Ehh, nie róbcie tego ! Jak chodziłam chyba raz na 2 tyg, później się okazało, że obok tej zaczyna mi rosnąc następna .. No toówię, o nie tak nie może byc. Zaczęłam szperac w necie i natknęłam się na 'glistnik jaskółcze ziele'. No to, moja mama mi załatwiła je od koleżanki. Wtedy był jakoś kwiecień, więc był w doniczce i szybko się skończył. No i zaczęłam smarowa tym sokiem. Jeden tydz, 2, nic .. Ok. W końcu jeden sposób poleciła mi moja chrzestna. Odcięłam 'dupkę' od cebuli i przysmażyłam na patelni żeby była taka brązowa. Nakładałam na palca ( a kurzajke miałam na duzym palcu u nogi zaznaczam) i chodziłam z tym cały czas, co 2 dni zmieniałam ją na nową. Owijałam ją bandażem. Tylko to troche śmierdziało. Zaczęła mi wychodzic, ale jak przestałam to robi, to znów była taka sama. Potem nacierałam ją cytryną i octem. Też nic. Był maj, początek czerwca. Znalazłam na dworze te ziele ( było pełno tego) więc zrywałam i nacierałam tym sokiem. A wiecie, że kurzajka na nodze jest gorsza od tej na palcu u ręki. I też nic. Wiecie jak się tego badziewia pozbyłam ? Wystawiłam na słońce. Nóżki na trawkę, pierwsze słoneczko się pojawiło i kurzajka uschła i oderwałam ją po jakiś 2 tyg. Pewnie moje zabiegi też coś dały, ale mówię, poczekajcie na pierwsze słońce :)Nie wymrażajcie ani nie palcie jej, bo nie zawsze działa a pieniądze idą w błoto. Do tej pory mam po niej ranę, była ogromna. Ale już się goi i tylko taka mała czerwona plamka została. Pozdrawiam :)