A ja mam mieszane uczucia co do tej całkowitej wolności szczepień. To znaczy z jednej strony nie lubię, jak się "państwo" szarogęsi w sprawach rodziny, ale z drugiej strony wydaje mi się, że ludzie mają za małą wiedzę, by o czymś takim decydować. Są mamy, które idąc na szczepienie nie mają nawet pojęcia na co będą szczepić swoje dzieci, a co dopiero jak im decydować przyjdzie...
I mam wrażenie, że taka wolność wyboru może się zakończyć tym, że ludzie będą szczepili albo nie szczepili albo wyczyniali jeszcze inne akrobacje, bo usłyszeli od Goździkowej na podwórku że to, albo że tamto (a Goździkowa usłyszała od Nowakowej, która usłyszała od Kowalskiej, i wszystko przekręciła).
Teraz też można nie szczepić jak się człowiek uprze, ale fakt - trzeba się trochę namordować z tym sanepidem. Trzeba determinacji - a z przypadku się ona nie bierze. Wolę, jak teraz garstka osób nie szczepi, bo podjęła świadomą decyzję, niż jak nie zaszczepi się połowa, bo Goździkowa powiedziała ;)