Dzieci drą się pod blokiem
- Zarejestrowany: 03.09.2012, 19:33
- Posty: 30
Dzień Dobry,
POMÓŻCIE!
Mieszkam w bloku, ponad 50m nad ziemią. Mimo tego dzień w dzień, do mych uszu dochodzą dźwięki dzieci z jakąś nerwicą (uznawaną za normalność u dzieciątek), które to na placu zabaw nie potrafią huśtać się czy tam przesypywać piasku w ciszy i spokoju. Kiedy młodzież kulturalnie gra sobie w koszykówkę, niewychowane bydło w młodszym wieku naśladuje świnie - dosłownie. Dlaczego tak jest, czym zachowują się rodzice tych meczących owiec (w zaistniałej sytuacji porównanie jest jak najbardziej zasadne), zamiast je wychowywać i co mogę w tej sytuacji zrobić?
- Zarejestrowany: 18.04.2008, 22:57
- Posty: 161880
WANDECZKO czy takie porównanie bawiących się dzieci uważasz za pozytywne...
(...) Mimo tego dzień w dzień, do mych uszu dochodzą dźwięki dzieci z jakąś nerwicą (uznawaną za normalność u dzieciątek), które to na placu zabaw nie potrafią huśtać się czy tam przesypywać piasku w ciszy i spokoju. Kiedy młodzież kulturalnie gra sobie w koszykówkę, niewychowane bydło w młodszym wieku naśladuje świnie - dosłownie. Dlaczego tak jest, czym zachowują się rodzice tych meczących owiec (w zaistniałej sytuacji porównanie jest jak najbardziej zasadne),(...)
W naszej klatce było 8 dzieci - bawiły się one, jak każde normalne i czasami też krzyczały itp. ale nikt nie zwrócił uwagi, że zachowują się, jak meczące owce lub, że naśladują świnie...
Mieszkam na osiedlu, które skupia na małej powierzchni 7 bloków, pod swoim oknem swego czasu też mieliśmy mały plac zabaw to można sobie wyobrazić ile dzieci było...
A i po jednej stronie osiedla jest Szkoła Podstawowa, po drugiej liceum...
Teraz placyk ten został zlikwidowany, dzieci mało i czasami brakuje aż tych rozwydrzonych krzyków dzieci...
Z naszej klatki wszystkie dzieci wydoroślały, jak i z innych, większość wyjechała...
Teraz w naszej klatce zupełny jest brak dzieci tylko od czasu do czasu przyjeżdżają wnuki...
Czasami ta cisza też daje się we znaki...
- Zarejestrowany: 10.03.2011, 16:24
- Posty: 18894
Grażynko, ja jestem bardzo cierpliwa i wyrozumiała. Ale coraz częściej spotykam na placach zabaw , na podwórku, w lesie , na piknikach, ba nawet w szkole gdy odbieram Alę, dzieci które tak zachowują się jak opisuje BoCin.
I takie prównania też mi się nasuwają. Bo czasem nie można inaczej tego nazwać. Uwielbiam dzieci i znajduję z nimi wspólny język. Ale są dzieci których zachowanie odrzuca.
I ja nie miałam nigdy odwagi powiedzieć rodzicom, że nie podoba mi się zachowanie ich dzieci. To był błąd. Wiem, że wiele osób też ma z tym problem. Udajemy, że wszystko w porządku. Ale tak nie jest. Bo nasze milczenie też jest przyzwolenie na złe zachowania dzieci. Najgorsze w tym jest to, że rodzice broniąc dzieci potrafią nieźle dokuczyć osobom, które zwróciły uwagę na niewłaściwe zachowania .
A więc lepiej udać , że się nie widzi nie słyszy. A najlepiej to z takiego placu zabaw sobie pójść, okno zamknąć i niech dzieje się co chce. Może się wykrzyczą i będzie spokój. Ale na jak długo?
- Zarejestrowany: 26.01.2010, 18:21
- Posty: 18946
Grażynko, ja jestem bardzo cierpliwa i wyrozumiała. Ale coraz częściej spotykam na placach zabaw , na podwórku, w lesie , na piknikach, ba nawet w szkole gdy odbieram Alę, dzieci które tak zachowują się jak opisuje BoCin.
I takie prównania też mi się nasuwają. Bo czasem nie można inaczej tego nazwać. Uwielbiam dzieci i znajduję z nimi wspólny język. Ale są dzieci których zachowanie odrzuca.
I ja nie miałam nigdy odwagi powiedzieć rodzicom, że nie podoba mi się zachowanie ich dzieci. To był błąd. Wiem, że wiele osób też ma z tym problem. Udajemy, że wszystko w porządku. Ale tak nie jest. Bo nasze milczenie też jest przyzwolenie na złe zachowania dzieci. Najgorsze w tym jest to, że rodzice broniąc dzieci potrafią nieźle dokuczyć osobom, które zwróciły uwagę na niewłaściwe zachowania .
A więc lepiej udać , że się nie widzi nie słyszy. A najlepiej to z takiego placu zabaw sobie pójść, okno zamknąć i niech dzieje się co chce. Może się wykrzyczą i będzie spokój. Ale na jak długo?
Spokoju raczej nie będzie Wandziu . Niestety nie każdy rodzic da sobie powiedzieć , że jego dziecko zachowuje się źle . Często jest to " walka z wiatrakami " .
- Zarejestrowany: 18.04.2008, 22:57
- Posty: 161880
Jestem za tym by jednak rodzicom mówić o złym zachowaniu ich dzieci to może poczują się do obowiązku lepszego pilnowania swoich dzieci..
Swego czasu do naszego najmłodszego syna "przyczepił" się starszy chłopak z podwórka... Kilka razy zwróciłam mu uwagę i to nic nie pomagało, rodziców jego nie znałam bo nigdy nie byłam ciekawa kto mieszka w jakim bloku itp.
Starszemu synowi kiedyś wspomniałam o tym incydencie i on wziął sprawę w swoje "ręce"... Spotkał go na podwórku - syn jest starszy od młodszego o 10 lat... wziął go tylko za klapy podniósł do góry i powiedział - zobaczysz, jak jeszcze raz go tkniesz to będziesz miał ze mną do czynienia... i wyobraźcie sobie, że to podziałało...
Więc trzeba jednak zwracać uwagę jeśli widzimy niestosowne zachowanie....
- Zarejestrowany: 26.01.2010, 18:21
- Posty: 18946
Darły się dzisiaj w nocy , spać się nie dało . Dziwię się rodzicom , że pozwalają swoim nastoletnim pociechom na nocne imprezy poza domem .
Wandziu bardzo cenię sobie Twoją opinię, nie mówię bo czasem i ja się wkurzam gdy ktoś jest głośno, ale staram się przypomnieć sobie gdy ja byłam dzieckiem. Byłam spokojna, ale nie raz zdarzało się na pewno, że byłam głośniej co pewnie przeszkadzało innym, i tu idealnie pasuje powiedzenie "nie pamięta wół jak cielęciem był".
WANDECZKO czy takie porównanie bawiących się dzieci uważasz za pozytywne...
(...) Mimo tego dzień w dzień, do mych uszu dochodzą dźwięki dzieci z jakąś nerwicą (uznawaną za normalność u dzieciątek), które to na placu zabaw nie potrafią huśtać się czy tam przesypywać piasku w ciszy i spokoju. Kiedy młodzież kulturalnie gra sobie w koszykówkę, niewychowane bydło w młodszym wieku naśladuje świnie - dosłownie. Dlaczego tak jest, czym zachowują się rodzice tych meczących owiec (w zaistniałej sytuacji porównanie jest jak najbardziej zasadne),(...)
W naszej klatce było 8 dzieci - bawiły się one, jak każde normalne i czasami też krzyczały itp. ale nikt nie zwrócił uwagi, że zachowują się, jak meczące owce lub, że naśladują świnie...
Mieszkam na osiedlu, które skupia na małej powierzchni 7 bloków, pod swoim oknem swego czasu też mieliśmy mały plac zabaw to można sobie wyobrazić ile dzieci było...
A i po jednej stronie osiedla jest Szkoła Podstawowa, po drugiej liceum...
Teraz placyk ten został zlikwidowany, dzieci mało i czasami brakuje aż tych rozwydrzonych krzyków dzieci...
Z naszej klatki wszystkie dzieci wydoroślały, jak i z innych, większość wyjechała...
Teraz w naszej klatce zupełny jest brak dzieci tylko od czasu do czasu przyjeżdżają wnuki...
Czasami ta cisza też daje się we znaki...
Przyznaję ci racje Grażynko To obrażliwe epitety skrajnie nie wychowanego dorosłego człowieka
- Zarejestrowany: 18.04.2008, 22:57
- Posty: 161880
A tak podsumowując - w DNIU DZIECKA tak nad małymi pociechami się rozczulami, mówimy - wszystkie dzieci nasze są - a kiedy mija to... zostawiam bez komentarza...
- Zarejestrowany: 03.09.2012, 19:33
- Posty: 30
Bo wszelkie DNI (dziecka, matki, ojca, itd) są przyzwoleniem na zapominanie na co dzień. Osobiście bronię się przed świętowaniem z powodu jakichkolwiek okazji, bowiem wolę mieć wszystko na co dzień, niż skumulowane jednego dnia. Takie miłostki tylko w jeden konkretny dzień wydają mi się zakłamane i nieszczere.
Ja, skrajnie niewychowane dziecko, lubię nazywać rzeczy po imieniu. Gdy dziecko wrzeszczy jak zarzynany knur, mówię że wrzeszczy jak zarzynany knur. Nie będę przecież kłamał i mówił - och jak pięknie, nawet syreny tak wspaniale nie potrafią. Mamcie, Ciocie, Babcie, itd. często perfidnie okłamują swoje pociechy i np. gdy mała Kasia śpiewa okropnie, fałszuje niemiłosiernie, przyjdzie taka Ciotka i powie - och, Kasiu, jak ty pięknie śpiewasz. Potem babka i matka powiedzą to samo. I Kasia idzie w świat, przekonana o swym niesamowitym śpiewie, dopóki ktoś gdzieś nie powie jej prawdy. I wtedy płacz, dzieciątko przybiega do mamy i mówi, że ktoś jej powiedział, że nie umie śpiewać. I co robi mama? Kłamie swemu dziecku dalej! Nieprawda Kasiu, ślicznie śpiewasz. Jak można tak kłamać własnemu dziecku? Przecież to hamuje jego rozwój i prowadzi do nieświadomości samego siebie. I tacy rodzice, dziwią się potem, że ich dziecko wskutek zderzenia z rzeczywistością zaczyna mieć niskie poczucie własnej wartości - bo społeczeństwo słusznie je zaniża.
To samo ma miejsce tutaj. Ktoś - ja - mówi prawdę i już zbiegają się ciotki z pretensjami, że jak to tak można! Tak, można! Gdy ktoś meczy jak owca, mówię że meczy jak owca. Jeśli ktoś milczy jak posąg, mówię że milczy jak posąg. Jeśli ktoś pięknie recytuje, mówię że pięknie recytuje. Proszę więc nie zrzucać na mnie odpowiedzialności za odgłosy wydawane przez dziecięcia. Ja tylko nazywam wszystko po imieniu.
- Zarejestrowany: 26.01.2010, 18:21
- Posty: 18946
Bo wszelkie DNI (dziecka, matki, ojca, itd) są przyzwoleniem na zapominanie na co dzień. Osobiście bronię się przed świętowaniem z powodu jakichkolwiek okazji, bowiem wolę mieć wszystko na co dzień, niż skumulowane jednego dnia. Takie miłostki tylko w jeden konkretny dzień wydają mi się zakłamane i nieszczere.
Ja, skrajnie niewychowane dziecko, lubię nazywać rzeczy po imieniu. Gdy dziecko wrzeszczy jak zarzynany knur, mówię że wrzeszczy jak zarzynany knur. Nie będę przecież kłamał i mówił - och jak pięknie, nawet syreny tak wspaniale nie potrafią. Mamcie, Ciocie, Babcie, itd. często perfidnie okłamują swoje pociechy i np. gdy mała Kasia śpiewa okropnie, fałszuje niemiłosiernie, przyjdzie taka Ciotka i powie - och, Kasiu, jak ty pięknie śpiewasz. Potem babka i matka powiedzą to samo. I Kasia idzie w świat, przekonana o swym niesamowitym śpiewie, dopóki ktoś gdzieś nie powie jej prawdy. I wtedy płacz, dzieciątko przybiega do mamy i mówi, że ktoś jej powiedział, że nie umie śpiewać. I co robi mama? Kłamie swemu dziecku dalej! Nieprawda Kasiu, ślicznie śpiewasz. Jak można tak kłamać własnemu dziecku? Przecież to hamuje jego rozwój i prowadzi do nieświadomości samego siebie. I tacy rodzice, dziwią się potem, że ich dziecko wskutek zderzenia z rzeczywistością zaczyna mieć niskie poczucie własnej wartości - bo społeczeństwo słusznie je zaniża.
To samo ma miejsce tutaj. Ktoś - ja - mówi prawdę i już zbiegają się ciotki z pretensjami, że jak to tak można! Tak, można! Gdy ktoś meczy jak owca, mówię że meczy jak owca. Jeśli ktoś milczy jak posąg, mówię że milczy jak posąg. Jeśli ktoś pięknie recytuje, mówię że pięknie recytuje. Proszę więc nie zrzucać na mnie odpowiedzialności za odgłosy wydawane przez dziecięcia. Ja tylko nazywam wszystko po imieniu.
Można nazwać rzeczy po imieniu robiąc to bardziej kulturalnie . Ty swoimi określeniami obrażasz dzieci i za razem osoby , które się nimi zajmują .
- Zarejestrowany: 28.04.2009, 13:58
- Posty: 66136
Jestem za tym by jednak rodzicom mówić o złym zachowaniu ich dzieci to może poczują się do obowiązku lepszego pilnowania swoich dzieci..
Swego czasu do naszego najmłodszego syna "przyczepił" się starszy chłopak z podwórka... Kilka razy zwróciłam mu uwagę i to nic nie pomagało, rodziców jego nie znałam bo nigdy nie byłam ciekawa kto mieszka w jakim bloku itp.
Starszemu synowi kiedyś wspomniałam o tym incydencie i on wziął sprawę w swoje "ręce"... Spotkał go na podwórku - syn jest starszy od młodszego o 10 lat... wziął go tylko za klapy podniósł do góry i powiedział - zobaczysz, jak jeszcze raz go tkniesz to będziesz miał ze mną do czynienia... i wyobraźcie sobie, że to podziałało...
Więc trzeba jednak zwracać uwagę jeśli widzimy niestosowne zachowanie....
W mojej starej szkole były podobne incydenty, rodzice zwracali sie z problemem do nauczyciela, bo działo sie to na terenie szkoły, a nauczyciel nie reagował. W końcu rodzic w ochronie swago dziecka zrobił podobnie. Zaczepiający się uspokoił ale poleciał zs skargą do rodziców i dopiero afera się zaczęła. Bo w końcu wyszło na to że dorosły dziecko zaczepiał..
- Zarejestrowany: 19.07.2011, 13:30
- Posty: 4945
Wiecie co mieszkam w Holandii i tutaj nie zaobserwowalam takiego zachowania wsród dzieci czy młodzieży. Na placu zabaw wiadomo dzieci krzycza, biegają, piszcza ale pod domami juz takiego zachowania nie ma. Jak jestem w Polsce to strasznie mnie drażnią piszczace, krzyczące dzieci pod oknami nie wspominając juz o młodzieży w nocy, dracej sie pod oknami.
- Zarejestrowany: 28.04.2009, 13:58
- Posty: 66136
Bo wszelkie DNI (dziecka, matki, ojca, itd) są przyzwoleniem na zapominanie na co dzień. Osobiście bronię się przed świętowaniem z powodu jakichkolwiek okazji, bowiem wolę mieć wszystko na co dzień, niż skumulowane jednego dnia. Takie miłostki tylko w jeden konkretny dzień wydają mi się zakłamane i nieszczere.
Ja, skrajnie niewychowane dziecko, lubię nazywać rzeczy po imieniu. Gdy dziecko wrzeszczy jak zarzynany knur, mówię że wrzeszczy jak zarzynany knur. Nie będę przecież kłamał i mówił - och jak pięknie, nawet syreny tak wspaniale nie potrafią. Mamcie, Ciocie, Babcie, itd. często perfidnie okłamują swoje pociechy i np. gdy mała Kasia śpiewa okropnie, fałszuje niemiłosiernie, przyjdzie taka Ciotka i powie - och, Kasiu, jak ty pięknie śpiewasz. Potem babka i matka powiedzą to samo. I Kasia idzie w świat, przekonana o swym niesamowitym śpiewie, dopóki ktoś gdzieś nie powie jej prawdy. I wtedy płacz, dzieciątko przybiega do mamy i mówi, że ktoś jej powiedział, że nie umie śpiewać. I co robi mama? Kłamie swemu dziecku dalej! Nieprawda Kasiu, ślicznie śpiewasz. Jak można tak kłamać własnemu dziecku? Przecież to hamuje jego rozwój i prowadzi do nieświadomości samego siebie. I tacy rodzice, dziwią się potem, że ich dziecko wskutek zderzenia z rzeczywistością zaczyna mieć niskie poczucie własnej wartości - bo społeczeństwo słusznie je zaniża.
To samo ma miejsce tutaj. Ktoś - ja - mówi prawdę i już zbiegają się ciotki z pretensjami, że jak to tak można! Tak, można! Gdy ktoś meczy jak owca, mówię że meczy jak owca. Jeśli ktoś milczy jak posąg, mówię że milczy jak posąg. Jeśli ktoś pięknie recytuje, mówię że pięknie recytuje. Proszę więc nie zrzucać na mnie odpowiedzialności za odgłosy wydawane przez dziecięcia. Ja tylko nazywam wszystko po imieniu.
W życiu tego nie słyszałam, jak robi takie zwierze ja życie kończy .. i nawet moja wyobraźnia tak daleko nie sięga..
- Zarejestrowany: 07.09.2013, 12:26
- Posty: 4899
Proszę Pana
całkowicie zgadzam się z Pana zdaniem co do zachowania dzieci - jest naganne.
Jednak proszę nie ubliżać dzieciom i ich rodzicom, porównując je do zwierząt -jest to naprawdę niekulturalne.
Wiecie co mieszkam w Holandii i tutaj nie zaobserwowalam takiego zachowania wsród dzieci czy młodzieży. Na placu zabaw wiadomo dzieci krzycza, biegają, piszcza ale pod domami juz takiego zachowania nie ma. Jak jestem w Polsce to strasznie mnie drażnią piszczace, krzyczące dzieci pod oknami nie wspominając juz o młodzieży w nocy, dracej sie pod oknami.
Może dlatego, że place zabaw to place zabaw, a nie kącik między blokami?
- Zarejestrowany: 18.04.2008, 22:57
- Posty: 161880
Jeszcze raz dodam swoje pięć groszy... ja już trochę przeżyłam, byłam też dzieckiem i wychowałam troje dzieci, jak wcześniej wspomniałam na małym osiedlu, gdzie jest 7 bloków ale nigdy nie słyszałam by dzieci odzywały się jak... świnie, meczące owce czy zarzynany knur...
Szanowny Panie od wątku - to chyba jednak obraza nie tylko dla dzieci...
Rozumiem wiele sytuacji związanych z rozbrykanymi dziećmi, które mogą przeszkadzać ale by nazywać w taki sposób dzieci to chyba lekka przesada...
Coś mi się zdaje, że ktoś nas wkręcił w ten wątek Może się mylę....
- Zarejestrowany: 26.01.2010, 18:21
- Posty: 18946
Coś mi się zdaje, że ktoś nas wkręcił w ten wątek Może się mylę....
W jakim celu ?
- Zarejestrowany: 18.04.2008, 22:57
- Posty: 161880
Coś mi się zdaje, że ktoś nas wkręcił w ten wątek Może się mylę....
Wkręcił czy nie ale temat godny dyskusji... wiele dowiedzieliśmy się o zachowaniach dzieci na placach zabaw i ich nowych "określeniach" - bo ja po raz pierwszy spotykam się z takim porównaniem...
- Zarejestrowany: 19.07.2011, 13:30
- Posty: 4945
Wiecie co mieszkam w Holandii i tutaj nie zaobserwowalam takiego zachowania wsród dzieci czy młodzieży. Na placu zabaw wiadomo dzieci krzycza, biegają, piszcza ale pod domami juz takiego zachowania nie ma. Jak jestem w Polsce to strasznie mnie drażnią piszczace, krzyczące dzieci pod oknami nie wspominając juz o młodzieży w nocy, dracej sie pod oknami.
Może dlatego, że place zabaw to place zabaw, a nie kącik między blokami?
Daria masz racje, w sumie pod każda szkola podstawowa sa duże place zabaw i podczas przerw dzieciaki moga sie wyszalec, wybiegac itd. Sa tez piękne parki z ogromnymi placami zabaw wiec moze dlatego tutaj nie słychać wogole dzieci ;)