Myśleli, myśleli, aż wreszcie wymyślili...
Działacze organizacji gejowskich poczuli się urażeni satyryczną ilustracją zamieszczoną w "Rz" i postanowili ją pozwać do sądu. Pozew otrzyma także publicysta Tomasz Terlikowski. Wszystko rozchodzi się o poniższą ilustrację:
Jeśli prokreacja, wychowanie i wierność nie mają znaczenia w stosunkach dwóch partnerów, a celem jest tylko ich zadowolenie, to nie ma powodów, by czynić różnicę między relacją homoseksualną a zoofilską
Sugestie, aby takie sprawy rozstrzygać polemizując na łamach prasy gejowscy działacze ignorują - wszak jak się nie ma argumentów, to nie ma jak rozmawiać, proste.
Wzmianki o wolności słowa i prasy, w dodatku dotyczące satyry - też nie znajdują u nich posłuchu.
Urażonych przedstawicieli środowisk gejowskich ochoczo wsparła GW, dla której taka sprawa to jak wiatr w żagle - a jak sprawy nie ma, to się wszystko opisze w taki sposób, aby jednak była.
To kolejny proces wpisujący się w nowy sposób walki z człowiekiem i zabijaniem wolności słowa - najpierw sądowa batalia Gościa Niedzielnego, później Joanna Najfeld, kolejno Tomasz Terlikowski, a teraz satyra w Rzepie. GW ma już wprawę w takich przypadkach, więc pewnie możemy liczyć na kolejne epizody i medialną akcję skierowaną na walkę z kato-ciemnotą, nietolerancją i o "prawdziwą wolność słowa".
Przeraża mnie taka homofobia. Stąd krok do...
Wolnośc słowa powiadasz? Uważasz, że nie może być nieograniczona?
