niepełnosprawni a dzieci... - Forum
Znajdź nas na

Tworzymy społeczność rodziców

Wątek: 

niepełnosprawni a dzieci...

25odp.
Strona 2 z 2
Odsłon wątku: 4946
Użytkownik usunięty
    • Zgłoś naruszenie zasad
    21 sierpnia 2009 19:10 | ID: 44691
    rozmawiałam z koleżanką, która pracuje w placówce, gdzie przebywają dorosli niepełnosprawni nie tylko ruchowo. Wszyscy wiedzą, że Michał i Justyna mają sie ku sobie. Mają po dwadzieścia parę lat. Tę miłość okazuja bardzo spontanicznie, nie kontrolując się właściwie. Chłopak ze wzmozonym widac popędem seksualnym, trudno mu nad sobą zapanować. Coraz częśćiej mówią o rodzinie i dzieciach....I w tym chyba tkwi problem wszystkich a głównie ich rodzin. Czy ludzie z niepelnosprawnoscią mają prawo do szczęścia jakim są dzieci? Był nawet pomysł dotyczący podwiązania jajowodów żeby mogli mieć normalne życie seksualne bez konsekwencji ciąży ale to zamyka juz drogę... Dalibyście im szansę?
    Avatar użytkownika a1410
    a1410Poziom:
    • Zarejestrowany: 17.02.2009, 17:36
    • Posty: 1981
    21
    • Zgłoś naruszenie zasad
    23 sierpnia 2009 16:53 | ID: 44929
    Jasne, że zdarzają się tacy ludzie, którym natura poskąpiła figury i urody, ale nie jest to wytłumaczenie dla ich otyłości. Leczenie hormonalne mogę zrozumieć, bo to poważne zaburzenie metabolizmu, gdy jest to jednak leczenie bezpłodności, to mam pewne wątpliwości co do sensu takiej ingerencji, ponieważ nie od dzisiaj wiadomo, że bezpłodność jest najczęściej przyczyną złego dobrania się partnerów. Niby bezpłodna kobieta łatwo zachodzi w ciążę po zmianie partnera i odwrotnie, bo natura jest od nas mądrzejsza i stara się nie dopuścić do zapłodnienia, gdy genetyka "nie pasuje". Ingerencja lekarska może doprowadzić do zapłodnienia "na siłę", ale efekt bywa taki, jaki rozpoczął ten wątek-różne nieprawidłowości w rozwoju dziecka, w tym upośledzenie umysłowe. Nie zastanawiałaś się, skąd nagle tyle dzieci z dziwnym niby schorzeniem o nazwie ADHD? To też moim zdaniem efekt zbyt dużej farmakologicznej ingerencji w naturę. Chociaż pewien znajomy lekarz powiedział kiedyś, gdy ktoś przy wódeczce poruszył sprawę ADHD, że to nie jest choroba dziecka, tylko rodziców, gdyż szczęśliwe dzieci nie chorują na ADHD. Natomiast Oświęcim to jest taki argument-wytrych, który najlepiej obrazuje, że gdy brakuje jedzenia, to nie ma otyłości i żadna genetyka tu nie jest winna...
    Avatar użytkownika a1410
    a1410Poziom:
    • Zarejestrowany: 17.02.2009, 17:36
    • Posty: 1981
    22
    • Zgłoś naruszenie zasad
    23 sierpnia 2009 17:00 | ID: 44930
    Mama Tymka napisał 2009-08-23 18:52:18
    a która to córka?
    No tak dobrze to nie jest. Brakuje kilku centymetrów. Gdyby miała przynajmniej 173, to sam bym ją usilnie namawiał do startu w jakichś wyborach, bo z twarzy i figiury jest bardzo podobna do tej długowłosej blondynki z większego zdjęcia. Ale 168 to za mało, żeby osiągnąć sukces...
    Użytkownik usunięty
      23
      • Zgłoś naruszenie zasad
      23 sierpnia 2009 17:09 | ID: 44931
      udowodniono że tłuszczyk którego dzieci nabawią się w okresie niemowlęcym, czyli z winy przekarmiających rodziców, jest takim rodzajem tłuszczyku którego nigdy w życiu nie uda się im spalić za pomoca diety i sportu...
      naiwna wiara że uczciwość coś znaczy
      Użytkownik usunięty
        24
        • Zgłoś naruszenie zasad
        23 sierpnia 2009 17:09 | ID: 44932
        ale generalnie schodzimy z tematu
        naiwna wiara że uczciwość coś znaczy
        Użytkownik usunięty
          25
          • Zgłoś naruszenie zasad
          23 sierpnia 2009 19:07 | ID: 44950
          a1410 napisał 2009-08-23 10:35:28
          Szacunek, a przyzwolenie na mulitiplikowanie wad genetycznych, to dwie zupełnie różne sprawy. Dobrze, że przebywająć z osobami niepełnosprawnymi umysłowo sama dostrzegasz, że jednak nie powinny one mieć dzieci. Tak więc zarzucanie mi niepełnosprawności intelektualnej czy kretynizmu tylko dlatego, że w jednym zdaniu zmieściłem to,  na wypowiedzenie czego większość z Was, Drogie Panie, albo potrzebowała by całej strony albo wcale by się nie odważyła tego napisać, jest sporym nadużyciem.Czytająć Wasze forumowe wypowiedzi widzę sporo niekonsekwencji, widzę też, że moje męskie i dlatego zwięzłe oraz chyba dość trafne opinie mocno Was drażnią.Spójrz Szanowna Isabelle na wynik Twojej sondy skierowanej do nas-mężczyzn, a dotyczącej kobecości. Po tym, jak zostałem przez Was zjechany za babochłopy i krótkie włosy, inni faceci jakoś niezbyt chętnie wypowiadają się w tej kwestii, bo chociaż to jest dla Was bolesne, większość myśli podobnie do mnie, tylko nie chce zostać zczołgana.Widzimy na ulicach krótkowłose, zapasione, niechlujnie ubrane i poruszające się z gracją ruskiego czołgu niby kobiety i wymaga sie od nas, żebyśmy je traktowali z należną kobietom atencją. A tak się nie da. Gdy jednak wyrazimy swoje zdanie na ten temat, to natychmiast jesteśmy oskarżeni o seksizm i hołdowanie kurestwu. I słyszymy teksty o braku tolerancji dla puszystości, bo to genetyczne i inne takie bla bla bla. Każdemu, kto uważa, że otyłość jest chorobą lub wynika z jakiegoś obciążenia genetycznego przypominam, że w Oświęcimiu nie było żadnego grubasa. Chorobą może być obżarstwo, w otyłość jest tylko skutkiem tej choroby.Mam żonę i dwójkę dorosłych dzieci i żadne z nas nie ma nawet nadwagi. Ostatnio córka została na spotkaniu rodzinnym żartobliwie zaczepiona, że chyba oszczędzamy na jedzeniu, bo taka z niej chudzina. A mająć 21 lat, przy wzroście 168 cm waży 50 kilo i ma wzorcową figurę. Coraz częściej więc widzę, że to normalność zaczyna być szykanowana. Pedał żąda takich samych praw, jak osoba hetero, grubas uważa za szykanę próby uzależnienia ceny biletu lotniczego od wagi pasażera, kolorowi żądają parytetów w przyjmowaniu do pracy, a niepełnosprawni umysłowo chcą mieć dzieci. A to jest patologia...
          każdy ma prawo zdanie własne mieć ale i trzymać sie jednocześnei jakiegoś kanonu, by  uzasadniać je  w sposób, po którym chce się jeszcze dyskutować a nie urządzać pyskówki.  Owszem forum to takie miejsce, gdzie nie chodzi o cukrowanie sobie nawzajem i spijanie z dziobków ale gdzie dochodzi do wymiany zdań, jednak cholera poziom jakiś chyba da się trzymać w tym wszystkim?   Po oczach bije negatywizm  z Twoich wypowiedzi i nie ma on nic wspólnego z obiektywizmem. Ciekawa jestem przyczyny?