Pewnie wszyscy już przeczytaliście, że 4 -letnia córeczka M. Tysona niestety zmarła po wczorajszym wypadku w domu( owinięty wokół szyi kabel od bieżni mechanicznej). Wczoraj przeczytałam wpis jednego z internautów, który tkwi cały czas w mojej pamięci- " walcz maleńka, to jeszcze nie Twój czas..." Nie udało się. Co chwila czytamy o tragicznych wypadkach dotyczących małych dzieci. Czy naprawdę zawsze winni są rodzice? Czy nie zdarza Wam się spuścić z oka choć na "sekundę" swojego Malucha? Strasznie jestem tym zdołowana.....