Mam znajomą (ode mnie z uczelni), która za każdym razem, gdy jedzie na wykłady musi zawozić swoją córeczkę do rodziców. Jej mąż, mimo, ze nie pracuje w weekendy - z dzieckiem nie zostanie. A jak raz został, ona ciągle była pod telefonem - pisała ciągle sms z pytaniem co w domu, co z dzieckiem, mówiła, gdzie co w domu się znajduje..
Dla mnie jest to nie do pomyślenia.. Nie spotkałam się z czymś takim, aby facet nie zajmował się dzieckiem..
Ostatnio pisała do mnie, że raczej na wykładach nie będzie, bo córka chora - to mówie, aby jej mąż został z dzieckiem, to ona do mnie, że mąż nie poradzi sobie i że obiadu nie ugotuje nawet..
Zaczęłam zastanawiać się - po co w takim razie jej mąż? Skoro ona wracając z pracy/uczelni musi gotować obiad i sprzatać, mimo, że mąż w domu jest..
A jak jest u Was? Wasi mężowie pomagają w domu, przy dzieciach? Czy tak jak u tej znajomej - w ogóle nie interesują się dziećmi?