Zawsze lubiłam tańczyć. Ale musialam prowadzić. I dlatego rzadko moglam zgodzić się w tańcu z partnerem. Ale zdarzyło mi się kilka razy poddać w tańcu cudownym tancerzom. I do dzisiaj ich pamietam i ich taniec.
W "solówkach" należałam do najlepszych na parkiecie. Podobno czułam rytm i świetnie się ruszałam.
A teraz przybyło troszkę kilogramów a i tak jak nadarzy się okazja to lubię sobie potańczyć. Ale jeszcze bardziej teraz lubię "solówki".
A z mężem w parze tańczy mi się koszmarnie.
Kiedyś w zamierzchłych czasach chodziłam na zajęcia tańca towarzyskiego do MDK-u. I uwielbiałam tańczyć walca angielskiego, tango i cza-czę.