Moja córeczka ma 3,5 roku i bardzo chciała pójśc do przedszkola. Gdyby sama nie mówiła że chce iśc do przedszkola do dzieci to ja bym jej pewnie jeszcze nie posłała. Mieszkam w małej miejscowości i codzienne doworzenie jej i przywozenie z przedszkola jest troszeczkę uciążliwe tym bardziej, że mamy w domu 8 miesięcznego bobasa którego zawsze musze ciągnąć ze sobą. Ale, że mała bardzo chciała więc się zgodziłam i ją zapisałam.
Początkowo po zapisaniu jej nie martwiłam się jak to będzie, ale gdy zaczęły się wakacje uświadomiłam sobie, że ten wielki dzień jest coraz bliżej i coraz bardziej zaczynałam sie stresować. Zuzia jest bardzo nieśmiała w stosunku do obcych i bałam się, że nie będzie potrafiła się przełamać i rozmawiać z paniami, ale ona cały czas powtarzała że będzie i że nie będzie się wstydzić.
Na dniach adaptacyjnych Zuzia cały czas była przy mnie, a na panią przedszkolankę nawet nie chciała popatrzeć. Te dni spowodowały, że jeszcze bardziej zaczęłam się stresować i myśleć jak to będzie. Ale cóż decyzja podjęta i trzeba się jej trzymać.
Wieczorem ostatniego sierpnia naszykowałam Zuzi ciuszki do przedszkola i zaczęłam się stresować. Cały czas myślałam jak ja ją zoztawię jak ona będzie płakać za mną. Balam się, a ona była uradowana, ze w końcu idzie do dzieci. Wieczorem gdy kładła się spać to kazała nastawić budzik żeby nie zaspać i się nie spóźnić.
I nastał ten wielki dzień. Moja mała kruszynka która niedawno przyszła na świat dzisiaj rozpoczyna swoją przygodę z przedszkolem.
Rano sama wstała i bez problemu dała sie ubrać i uczesać. Wszystko robiła tak jakby w przyspieszonym tępie, tak żeby jak najszybciej jechać, a ja z minuty na minutę coraz bardziej się stresowałam, a moja serce zaczynało bić jak szalone. Poranna toaleta zrobiona, śniadanie zjedzone więc ruszamy. Jeszce tylko ostatnie poprawki, zdjęcie i idziemy do auta.
Moja mała Myszka z plecakiem wygląda cudownie.
Zajechałyśmy do przedszkola a ja czułam jak łzy cisną mi sie do oczu. Dziś po raz pierwszy zostawiam moją malutką cureczkę samą z ,, obcymi" paniami... Córeczka za to całkowicie mnie zaskakuje. Gdy weszłyśmy do przedszkola była spokojna i tak się przemogła ze nawet powiedziała dzień dobry, co nigdy wcześniej nigdzie nie miałao miejsca. W szatni podczas zmieniania butów powiedziałą mi że,, bardzo sie cieszy, ze przyszła do przedszkola" a ja omal sie nie rozpłakałam. Przebrałam małęj buciki i mocno uściskałam. Ona tylko powiedziała ,, kocham cię mamusiu" i pobiegła do bawiących się dzieci.
Wyszłam z przedszkola wsiadłam do auta i sie rozpłakałam. Moja kruszynka, która boi się obcych, która czasem nawet nie chce spojrzeć na moje koleżanki bez trudu zostałą w przedszkolu z calkiem ocbymi jej dziećmi i opiekunami. Siedziałam tak przez chwile trochę się uspokoiłam i pojechałąm do domu.
Te kilka godzin bez Zuzi ciągło mi się i ciągło. I choć w domu miałam jeszcze synka to jednak nawet na chwilę nie mogłam przestać myśleć jak tam Zuzia, czy się bawi i czy nie płacze. Gdy w końcu nastała 12 z radością pojechałam po małą do przedszkola. A ona wyszła z sali zadowolona i uśmiechnięta od ucha do ucha.
Pierwszy dzień w przedszkolu dla Zuzi był cudownym dniem rozpoczynającym nowy etap w życiu, a ja choć bardzo się bałam i stresowałam to ciesze się ze moja córeczka tak sobie poradziła i że udało jej sie pokonać strach przed starszymi.
Gdy spyatałam panią przedszkolankę jak Zuzia sie odnalazła wśród dzieci i czy rozmawiała z nimi to pani powiedziała że mała była duszą towarzystwa, ze śpiewała piosenki i nawet raz nie spyała o mamę.
Pierwszy dzień Zuzi w przedszkolu zostanie na zawsze w naszej pamięci i bardzo się cieszymy że był inny niż myśleliśmy