Powrót do szkoły! KONKURS BIC! - Forum
Znajdź nas na

Tworzymy społeczność rodziców

Wątek: 

Powrót do szkoły! KONKURS BIC!

106odp.
Strona 4 z 6
Odsłon wątku: 13172
Avatar użytkownika Kasia P.
Kasia P.Poziom:
  • Zarejestrowany: 19.12.2013, 16:12
  • Posty: 4400
  • Zgłoś naruszenie zasad
18 września 2015 13:24 | ID: 1248000

Pierwszy dzień w szkole wzbudza wiele emocji. Powspominajmy te wyjątkowe chwile!

 

Zadanie konkursowe:

Pierwszy dzień w szkole – Twój lub Twojego dziecka.
Jak go wspominasz?

Czekamy na ciekawe relacje i opisy emocji, jakie Wam wtedy towarzyszyły. Może macie zdjęcia swoich maluchów z rozpoczęcia roku szkolnego? Albo swoje fotki z dzieciństwa, kiedy to Wy rozpoczynaliście swoją edukację?

Najciekawsze wypowiedzi na tym forum nagrodzimy!

Mamy dla Was 3 nagrody główne, każda o wartości 257 zł
i aż 10 zestawów pocieszenia, każdy o wartości 132 zł.


Nagrody powędrują do tych osób, których wypowiedzi będą najbardziej autentyczne i ciekawe. Czekamy na prawdziwe wspomnienia. Liczymy na moc wzruszeń i radości!


Na Wasze odpowiedzi czekamy do 30 września!


SZCZEGÓŁOWY REGULAMIN >>

WIĘCEJ INFORMACJI O KONKURSIE >>

PAMIĘTAJ! Uzupełnij na profilu swoje dane adresowe. To dzięki nim będziemy mogli brać Ciebie pod uwagę, wybierając laureata i wysłać do Ciebie nagrodę.

Partnerem konkursu jest:

Ostatnio edytowany: 18.09.2015, 19:15, przez: hokus pokus
Avatar użytkownika lukas2007
lukas2007Poziom:
  • Zarejestrowany: 29.08.2013, 11:25
  • Posty: 50
61
  • Zgłoś naruszenie zasad
28 września 2015 18:11 | ID: 1250412

Moja córeczka ma 3,5 roku i bardzo chciała pójśc do przedszkola. Gdyby sama nie mówiła że chce iśc do przedszkola do dzieci to ja bym jej pewnie jeszcze nie posłała. Mieszkam w małej miejscowości i codzienne doworzenie jej i przywozenie z przedszkola jest troszeczkę uciążliwe tym bardziej, że mamy w domu 8 miesięcznego bobasa którego zawsze musze ciągnąć ze sobą. Ale, że mała bardzo chciała więc się zgodziłam i ją zapisałam. 


Początkowo po zapisaniu jej nie martwiłam się jak to będzie, ale gdy zaczęły się wakacje uświadomiłam sobie, że ten wielki dzień jest coraz bliżej i coraz bardziej zaczynałam sie stresować. Zuzia jest bardzo nieśmiała w stosunku do obcych i bałam się, że nie będzie potrafiła się przełamać i rozmawiać z paniami, ale ona cały czas powtarzała że będzie i że nie będzie się wstydzić. 


Na dniach adaptacyjnych Zuzia cały czas była przy mnie, a na panią przedszkolankę nawet nie chciała popatrzeć. Te dni spowodowały, że jeszcze bardziej zaczęłam się stresować i myśleć jak to będzie. Ale cóż decyzja podjęta i trzeba się jej trzymać. 


Wieczorem ostatniego sierpnia naszykowałam Zuzi ciuszki do przedszkola i zaczęłam się stresować. Cały czas myślałam jak ja ją zoztawię jak ona będzie płakać za mną. Balam się, a ona była uradowana, ze w końcu idzie do dzieci. Wieczorem gdy kładła się spać to kazała nastawić budzik żeby nie zaspać i się nie spóźnić. 


I nastał ten wielki dzień. Moja mała kruszynka która niedawno przyszła na świat dzisiaj rozpoczyna swoją przygodę z przedszkolem. 


Rano sama wstała i bez problemu dała sie ubrać i uczesać. Wszystko robiła tak jakby w przyspieszonym tępie, tak żeby jak najszybciej jechać, a ja z minuty na minutę coraz bardziej się stresowałam, a moja serce zaczynało bić jak szalone. Poranna toaleta zrobiona, śniadanie zjedzone więc ruszamy. Jeszce tylko ostatnie poprawki, zdjęcie i idziemy do auta. 


Moja mała Myszka z plecakiem wygląda cudownie. 


Zajechałyśmy do przedszkola a ja czułam jak łzy cisną mi sie do oczu. Dziś po raz pierwszy zostawiam moją malutką cureczkę samą z ,, obcymi" paniami... Córeczka za to całkowicie mnie zaskakuje. Gdy weszłyśmy do przedszkola była spokojna i tak się przemogła ze nawet powiedziała dzień dobry, co nigdy wcześniej nigdzie nie miałao miejsca. W szatni podczas zmieniania butów powiedziałą mi że,, bardzo sie cieszy, ze przyszła do przedszkola" a ja omal sie nie rozpłakałam. Przebrałam małęj buciki i mocno uściskałam. Ona tylko powiedziała ,, kocham cię mamusiu" i pobiegła do bawiących się dzieci. 


Wyszłam z przedszkola wsiadłam do auta i sie rozpłakałam. Moja kruszynka, która boi się obcych, która czasem nawet nie chce spojrzeć na moje koleżanki bez trudu zostałą w przedszkolu z calkiem ocbymi jej dziećmi i opiekunami. Siedziałam tak przez chwile trochę się uspokoiłam i pojechałąm do domu. 


Te kilka godzin bez Zuzi ciągło mi się i ciągło. I choć w domu miałam jeszcze synka to jednak nawet na chwilę nie mogłam przestać myśleć jak tam Zuzia, czy się bawi i czy nie płacze. Gdy w końcu nastała 12 z radością pojechałam po małą do przedszkola. A ona wyszła z sali zadowolona i uśmiechnięta od ucha do ucha. 


Pierwszy dzień w przedszkolu dla Zuzi był cudownym dniem rozpoczynającym nowy etap w życiu, a ja choć bardzo się bałam i stresowałam to ciesze się ze moja córeczka tak sobie poradziła i że udało jej sie pokonać strach przed starszymi. 


Gdy spyatałam panią przedszkolankę jak Zuzia sie odnalazła wśród dzieci i czy rozmawiała z nimi to pani powiedziała że mała była duszą towarzystwa, ze śpiewała piosenki i nawet raz nie spyała o mamę. 


Pierwszy dzień Zuzi w przedszkolu zostanie na zawsze w naszej pamięci i bardzo się cieszymy że był inny niż myśleliśmy 

Avatar użytkownika mika19
mika19Poziom:
  • Zarejestrowany: 29.07.2008, 23:42
  • Posty: 146
62
  • Zgłoś naruszenie zasad
28 września 2015 22:49 | ID: 1250431

piosenką spiewaną z mamą

Mam mundurek œliczny, nowy,

granatowe wstšżki.

Mam tornister, a w tornistrze

same nowe ksišżki.

Minę także mam nowiutkš,

takš szkolnš minę,

bo do szkoły właœnie idę na ósmš godzinę.

Zaraz przyjdš dzieci,

zaraz się spotkamy,

wcale się nie boję

i nie trzymam mamy.

Avatar użytkownika nielotgaw
nielotgawPoziom:
  • Zarejestrowany: 28.02.2014, 16:54
  • Posty: 14
63
  • Zgłoś naruszenie zasad
29 września 2015 08:20 | ID: 1250468

Pierwszy dzień w szkole naszego syna przeżywała cała rodzina (choć staraliśmy się tego nie pokazywać, gdyż miało to oczywiście wpływ na syna, który jest bardzo wrażliwym dzieckiem i bardzo stresują go nowe sytuacje). Staraliśmy się uśmiechać i podtrzymywać go na duchu. Najbardziej się martwił, że nikogo tam nie zna, gdyż był to u nas okres przeprowadzki z większego miasta do mniejszego. Pierwszym plusem było to, że trafił  chyba na najwspanialszą Panią nauczycielkę na świecie. Cudowna kobieta z wielkim sercem, po prostu mamusia wszystkich dzieci!!!!! Spokojna, opanowana (nigdy nie krzyczy) i tryskająca radością i energiąJ Pierwsze dni syn nie jadł śniadania w domu, bo mówił, że go boli brzuch i ma odruch wymiotny, także nie naciskaliśmy, miał zawsze kanapkę i jabłko do szkoły. Tak po 2 tygodniach zaczął jeść śniadania w domu i wyglądało, że wszystko jest ok. Poznał nowych kolegów i koleżanki, z którymi się zaprzyjaźnił. Obecnie jest w trzeciej klasie i bardzo dobrze sobie radzi. Z kolei w tym roku przeżywaliśmy pierwszy dzień w szkole naszej młodszej córeczki, która poszła do szkoły jako 6-latka. Bardzo cieszyły ją zakupy, wyposażenie plecaka, kolorowe kredki, mazaki, piórnik, zeszyty w kotki czy pieski. Przyklejała naklejki na książki i zeszyty. Była zachwycona i podekscytowana, że ona też idzie do szkoły i będzie tam krócej niż w przedszkolu. Wcześniej byliśmy przekonani, że córcia jest bardziej silna emocjonalnie i bardziej otwarta niż syn, że sobie poradzi. A jednak pozory mylą…. Córcia przez pierwszy tydzień, szła trochę nie pewnie, ale w drugim tygodniu zaczęły lecieć krokodylowe łzy i codziennie rano nie chciała iść do szkoły. Miała podobną sytuację jak syn, że nikogo nie znała (gdyż była w przedszkolu z innego rejonu), jednak spotkała dziewczynkę, która miała podobny problem, że nie miała koleżanki i tak obie siadły razem w ławce. Obecnie jest wielka poprawa z czego bardzo się cieszę i mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Ale te uwiązania na szyi, jak nie chciała mnie puścić, trzymała kurczowo, bardzo też przeżywałem, nawet bardzo nie chciałem opowiadać żonie, która jest w końcówce ciąży aby się nie denerwowała.

Avatar użytkownika jastinkaa
jastinkaaPoziom:
  • Zarejestrowany: 16.04.2013, 07:58
  • Posty: 29
64
  • Zgłoś naruszenie zasad
29 września 2015 08:37 | ID: 1250476

Mój pierwszy dzień w  szkole? Już tyle lat upłynęło od tego dnia, ale doskonale go pamiętam. Biała bluzka, granatowa spódniczka i czarne lakierki tak wystrojona wystartowałam do szkoły. Była niestety niezadowolona. Do szkoły odprowadził mnie dziadek, rodzice pracowali - też w szkole, więc nie mogli towarzyszyć mi w pierwszym dniu. Wtedy mnie to złosiło, że idę z dziadkiem, ale teraz potrafię to docenić, że dziadek opiekował się wnuczką. Moja klasa mnóstwo nowych twarzy, nowa pani wychowawczymi. Usiadłam w drugiej ławce i patrzyłam z przerażeniem na to co się wokół mnie dzieje. Na szczęście wśród dzieci wypatrzyłam moje koleżanki z przedszkola i już było mi raźniej. Wtedy do klasy wchodzili też rodzice, (w moim przydadku dziadek),  którzy zapisywali plan zajęć. Gdy zauważyłam w tym tłumie dziadka uśmiechnął się i od razu czułam się bezpieczniej i pewniej. Po powrocie do domu od razu musiałam spakować swoje książki i przybory szkolne do tornistra - okropnego - brązowego. Zeszyty nie były tak kolorowe jak dzisiaj, tylko szare, brązowe. Teraz dzieciaki mają taki wybór kolorowych przyborów szkolnych, a wtedy kolorowe zeszyty, długopisy czy fajne kredki świecowe to były "prezenty od rodziny z zachodu". Niestety nie pojawiały się tak często jakbyśmy chcieli. 

Avatar użytkownika izus2424
izus2424Poziom:
  • Zarejestrowany: 26.08.2015, 15:22
  • Posty: 6
65
  • Zgłoś naruszenie zasad
29 września 2015 14:28 | ID: 1250562

Pamiętam bardzo dobrze pierwszy dzień w szkole mojego synka bo był też pierwszym dniem w przedszkolu mojej córeczki , więc podwójny stres gwarantowany {#lang_emotions_cry} za to moje dzieci były tak szczęśliwe ,że w nareszcie koniec wakacji i zaczyna się szkoła , dzieci i ukochane ciocie {#lang_emotions_smile} Mamusia nerwowo obgryzała paznokcie w domu a dzieciaki doskonale bawiły się w szkole .


Taki morał z tej hstorii " Dzieci kochają szkołę , a rodzice to panikarze " {#lol}

Avatar użytkownika Dunia
DuniaPoziom:
  • Zarejestrowany: 10.03.2011, 16:24
  • Posty: 18894
66
  • Zgłoś naruszenie zasad
30 września 2015 02:00 | ID: 1250654

Był rok 1959.

Pod koniec wakacji zmarł mój dziadek. A we wrześniu przekroczyłam po raz pierwszy próg Szkoły Podstawowej nr 7 w Olsztynie. Niewiele pamiętam z tego okresu. Nie było tak uroczyście jak teraz. Ale pamietam swoją pierwszą nauczycielkę. Pani Kręcicka była doświadczoną nauczycielką . Była bardzo miła i sprawiedliwa.

Mieliśmy tekturowe tornistry, drewniane piórniki, drewniane obsadki i do nich stalówki ( najlepsze były krzyżówki). I zeszyty w trzy linie, w których ćwiczyliśmy kaligrafię. Wszyscy uczniowie Pani Kręcickiej ładnie pisali. Ja też. Mieliśmy satynowe fartuszki, białe dopinane kołnierzyki i na rękawach wyszywane ręcznie tarcze.

Był rok 1984.

Do Szkoły Podstawowej nr 2 poszła moja córka. Po kilku dniach przeniosłam ją do Szkoły Podstawowej nr 17 w olsztyne W sklepach puste półki. Ale ja wybrałam się na "wycieczkę" do Budapesztu. Przywiozłam z niej cała wyprawkę szkolną dla Oli. Piękny tornister, plastikowy piórnik z przegródkami, długopisy w różnych kolorach, piękne kredki 36 sztuk w metalowym pudełku i granatowy strój gimnastyczny Adidasa. Taki jaki miały gimnastyczki. I globus. Ola też nosiła fartuszek ale już stilonowy. Na uroczystośc pierwszego dnia w szkole sama uszyłam jej biała bluzkę ( wykrojów w Pramo), cudem kupiłam plisowaną spódniczkę i fartuszek na szelkach i z falbankami. Ola nosiła jeszcze tarczę .Ale już plastikową. 


Był rok 1989.

Do Szkoły Podstawowej nr 17 poszedł mój syn.

Wyprawkę szkolną przygotowałam w Paryżu, gdzie pracowałam zarabiając na mieszkanie. Byłam na życiowym rozdrożu. Tęsniłam bardzo za dziećmi iw ostatniej chwili uadło mi się wrócić przed wrześniem. Wyprawka szkolna była jeszcze bardziej bogata i kolorowa niż wyprawka Oli. Michał już nie musiał nosić ani fartuszka ( chłopcy też nosili) ani tarczy. Michał rozpoczął też naukę gry na fortepianie i na skrzypcach w szkole muzycznej . Pierszym zakupem po powrocie z Francji było pianino. Z zakupu mieszkania wyszły nici, bo w kraju były ogromne zawirowania finansowe i cenowe.  


Był rok 2013.

Do Szkoły Podstawowej nr 2 poszła moja pierwsza wnuczka Alicja. Wyprawkę dlka niej kupiłyśmy w krajowych sklepach bez żadnych problemów, bo wybór był już ogromny. Kolorowy tornister, kolorowe przybory. Żadnych fartuszków i tarcz. Strój galowy i tarczę symboliczną ubrała na Ślubowanie Pierwszoklasistów. Na tę uroczystośc poszłyśmy z Olą i jej mężem, który przyjechał specjalnie z Holandii.



 

A za rok w roku 2016 do szkoły pójdzie moja młodsza wnuczka Maja Karen.

I bardzo żałuję, ze w okresie gdy naukę eozpoczynałam ja i moje dzieci nie było telefonów komórkowych aby pstrykać zdjęcia z tej doniosłej chwili.



 



Ostatnio edytowany: 30.09.2015, 02:22, przez: Dunia
Avatar użytkownika kala1004
kala1004Poziom:
  • Zarejestrowany: 30.09.2015, 08:55
  • Posty: 1
67
  • Zgłoś naruszenie zasad
30 września 2015 09:07 | ID: 1250711
Odp. na: #0

Tegoroczne, cudowne wspomnienie…

1 września, poranek, pełna mobilizacja. Przygotowany strój galowy, śniadanie – sześciolatek ma się ubrać, zjeść, umyć zęby, buzię, założyć buty i wychodzimy.

Rok szkolny rozpoczyna się mszą w miejscowym kościele. Jako że jest to ciepły poranek, syn ściąga sweter i pociąga za sobą koszlę, która wyłazi zuchwale ze spodni. Pomagam mu ją włożyć na miejsce i co widzę??? Zamek na tyłku!!

- Kuba – pytam śmiejąc się niemal do rozpuku – jak to zrobiłeś, że ubrałeś spodnie tyłem do przodu?

- A skąd wiesz że są odwrotnie?

- Bo masz zamek na tyłku!

- Aaaa, nie zauważyłem że te spodnie mają zasuwak, myślałem że gumkę.

I tak o 8 rano, przed schodami prowadzącymi do kościoła parafialnego, syn stał w białej koszuli, majtkach, skarpetkach i krawacie dyndającym gdzieś w okolicach pępka…

Avatar użytkownika adaasiek21
adaasiek21Poziom:
  • Zarejestrowany: 30.09.2015, 13:16
  • Posty: 1
68
  • Zgłoś naruszenie zasad
30 września 2015 13:26 | ID: 1250775

CZAS DO SZKOŁY !

 

Chociaż mój pierszy dzień w szkole był lata temu,
To do dzisiaj dokładnie go pamiętam niewiedząc czemu,
Pamiętam jak z dużym plecakiem przez drzwi przechodziłem,
Zmierzają do szatni ogromnie się cieszyłem.
Przebrałem buciki i szukać klasy wyruszyłem,
Na starcie przygody się oczywiście zgubiłem,
Znalazłem się w ciemnym pomieszczeniu,
Skupiłem się wtedy na głośnym krzyczeniu...
Na ratunek przybiegła Pani szatniarka,
Która powiedziała "Kolego, przebrała się miarka",
Mój strach sięgał zenitu, aż łzy mi poleciały,
A kąciki ust Pani szatniarki się uśmiechały,
Za rękę mnie złapała i łzy husteczką wytarła,
Wyprowadziła z pokoju gospodarczego i o ścianę oparła.
"Nie płacz maleńki, nic się nie stało,
Wielu dzieciaczkom się do zdarzało."
Z pomocą Pani szatniarki do klasy dotarłem,
Gdy usłyszałem szkolny dzwonek - zamarłem.
Zaczęło się... !
Trzecia ławka w rzędzie środkowym do mnie należała,
Obok mnie przepiękna dziewczyna o imieniu Ala siedziała,
Za mną dwaj koledzy i koleżanki przed nami,
Cieszyłem się spędzonymi z nimi chwilami.
Czas w szkole płynął nieubłaganie,
Przyszła chwina na przebieranie,
Znowu ta szatnia i ta powtórki obawa,
Wcale nie była to miła zabawa.

I chociaż dzisiaj śmieje się z tego wszystkiego,
To nie zaliczam teggo dnia do najlepszego,
Gdy nie poranne atrakcje wszystko w porządku by było,
A tak to niestety nieprzyjemnie w pierwszym dniu się zrobiło.

Avatar użytkownika kwadracik
kwadracikPoziom:
  • Zarejestrowany: 16.01.2011, 15:14
  • Posty: 11242
69
  • Zgłoś naruszenie zasad
30 września 2015 13:34 | ID: 1250776

Czas i miejsce akcji :1 września 2015,godzina 7:00,dom Piotra,gdzies na Warmii.
Podchodzę do łóżka mojego syna i cicho mówię:-Wstawaj kochanie,czas do szkoły!
Piotr odziany w wakacyjne wspomnienia,powoli wstaje z łóżka.Śniadanie,łazienka,biała koszula.
Jesteśmy gotowi :-)
Wsiadamy do samochodu i ruszamy w niezwykłą podróż,która skończy się 24 czerwca.
Piotr jest spokojny,wesoły.
A ja..Towarzyszą mi rózne uczucia:
Obawa-czy moje słońce da sobie radę,czy polubi szkołę
          czy będzie tam szczęsliwe i wesołe..?

Wątpliwości -czy to właściwy moment na rozpoczęcie edukacji
                  czy nie potrzeba mu więcej wakacji
                   czy podoła,zrozumie,polubi
                   czy się w gąszczu szkolnym nie zgubi..

Duma-mam w domu pierwszaka,wspaniałego chłopaka,
          co po przygodę i wiedzę w świat rusza,
          Odważnie krok stawia,pewnie odpowiada,
           choć wie,że szkoła to nie tylko zabawa

Pewność-da sobie radę,to mądrala przecież,
             najcudowniejszy dzieciak na świecie!
             Nauka go wzbogaci,horyzont poszerzy,
             Że warto się uczyć szybko uwierzy!

Spokój ogarnia mnie,gdy patrzę na moje dziecko.Takie poważne,a zarazem radosne.
A on mówi:Mamo,nie martw się damy radę.Bo jak nie my to kto :-)
               Troszkę się boję,ale odrobinę :-)
I juz mam przed sobą usmiechniętą minę!

Prowadzę syna mojego za rękę i radość mnie jakaś rozpiera :-)
Rośnie mi chłopak jak na drożdżach,malucha w nim nie ma teraz.
Na statek "SZKOŁA" wsiada i płynie w rejs fascynujący,ciekawy.
Może napotka na mielizny i sztormy,ale pokona je odważnie,
I w świecie tym nowym Piotrek mój kochany poradzi sobie całkiem sprawnie :-)
Będę go wspierać,motywować,kibicować,służyć pomocą,
Bo każde dziecko cenniejsze jest niż złoto :-)
A to zdjęcie z 1 września:Piotr w drodze do szkoły i pies Ludwik,dodający mu otuchy :-) 

 

Ostatnio edytowany: 30.09.2015, 13:42, przez: kwadracik
Avatar użytkownika MIRA B
MIRA BPoziom:
  • Zarejestrowany: 28.05.2015, 15:14
  • Posty: 12
70
  • Zgłoś naruszenie zasad
30 września 2015 17:58 | ID: 1250852

Nie pamiętam dobrze swojego pierwszego dnia w szkole - choć bardzo, bardzo bym chciała. Na szczęście mam dwóch strszych braci i rodziców, którzy uwielbiają długie opowieści. Poprosiłam aby każdy zrecenzował mi ten dzień... Powstała piękna historia, która ma kilka wersji. Jedno jest pewne - byłam szczęśliwa i miałam obstawę. Mniej więcej było to tak...




Jest rok 1985. Początek rozpadu Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich i całego bloku wschodniego.Dokonano pierwszego udanego przeszczepu serca pod patronatem profesora Zbigniewa Religi. U nas w domu dzień jak co dzień. Szykujemy się do szkoły. Dla mnie - będzie to pierwszy  dzień w nowej szkole. Uśmiechy, gwizdy i popychanki nie mają końca. Mama krząta się w kuchni. Kroi się chleb z GS-u, który można jeść kilka dni po zakupie,który nie kruszy się, ani nie pleśnieje przechowywany w domu.Smaruję pajdy śmietaną, posypuje cukrem. Dla braci ogórek kiszony w plasterkach, na to esy-floresy z majonezu dekoracyjnego.Do tego kawa zbożowa z mlekiem z wielkiego termosu. Takie śniadania to u nas tradycja. Każdy dostaje prowiant na drogę. Chłopaki marudzą i wspominają wakacyjny czas. Tata - głowa domu - popija kawę i obserwuje towarzystwo. Mama zrzuca podomkę i popędza domowników - już czas - jest 7.30. Rok szkolny rozpoczyna się w kościele. Mszą świętą i błogosławieństwem. Następnie wędrujemy do szkoły podstawowej, gdzie będzie miała miejsce inauguracja. Już wiem, że jestem w klasie C ( potem bracia, będą mi dogryzać, że w klasie C są same Cymbały), klasa liczy 26 dzieci. Pasują mnie na ucznia. Siadam w pierwszej ławce - tak radzi tata. Czuję spokój i ciekawość. Zadowolenie miesza się z niepewnością. Obok mnie siedzi dziewczynka, która będzie mi najbliższa przez następne 9 lat. Do Liceum poszła zupełnie gdzie indziej. Basia. Dostaję swoją tytę i jestem najszczęśliwsza na świecie!


Przyznam szczerze, że tyle pamiętam i tyle pamiętają moi rodzice i bracia.

Avatar użytkownika bendi9
bendi9Poziom:
  • Zarejestrowany: 14.01.2011, 12:24
  • Posty: 40
71
  • Zgłoś naruszenie zasad
30 września 2015 18:44 | ID: 1250863

1 września to szczególna i bardzo emocjonalna data,
Dla pierwszaka, dla każdego małolata.
Tak dokładnie to nie pamiętam tego pierwszego dnia szkoły
Podobno miałam w  oczach strach – ale uśmiech był niby wesoły.
Każdy małolat się  denerwuje,
natomiast rodzice - jak to nasza córusia w szkole się poczuje.
Dla mnie większe wrażenie pasowanie na ucznia zrobiło,
i naprawdę bardzo mi to w głowie utkwiło.
Odbyło się klika dni od rozpoczęcia czy kilkanaście,
już wtedy do szkoły przystosowałam się właśnie.
Pamiętam odgłos mojego serduszka,
Jak drżały ręce chwiała się nóżka.
Drętwiały także kości
to był dla mnie jakże ważny dzień - pełen uroczystości.
Ta ręka wyprostowana
i przysięga składana,
to wywarło na mnie ogromne wrażenie,
i te załączone zdjęcia- jakże miłe przypomnienie.



Obecnie jestem Mamą przedszkolaka.
małego łobuziaka.
Szkoła przed nim za dwa lata,
ohh ależ urosła moja małolata.
Przed pierwszym dniem przedszkola dużo rozmawialiśmy,
nasze przygotowania już wcześniej zaczęliśmy,
Do wcześniejszego wstawania Ją przyzwyczailiśmy.
Dużo rozmawialiśmy jak będzie wyglądał w przedszkolu dzień,
By nasze dziecko nie chodziło  jak cień.
Że wokoło będzie więcej dzieci,
Że trzeba słuchać Pani i robić porządek, nie zostawiać śmieci.
Razem na zakupy potrzebnych artykułów się wybraliśmy,
Ładny plecaczek na kółkach kupiliśmy.
Nowe kredki, duży ołówek i malutkiego misiaczka,
Którego zawiesiło się do plecaczka.
Poznaliśmy Panią Przedszkolankę – bardzo miła była,
Opowiedziała bajkę o przedszkolu - córcię w mik zaciekawiła.
Córcia już z jedną koleżanką porozmawiała,
I już sąsiadkę ze stoliczka  bliżej poznała.
Serducho Jej mocniej biło i nóżki troszkę się chwiały,
Dla córci to był stres- wcale nie mały.
Ja także to przeżywałam,
ohh wychodząc z przedszkola to się nawet popłakałam.

Avatar użytkownika aka
akaPoziom:
  • Zarejestrowany: 09.05.2009, 21:04
  • Posty: 66
72
  • Zgłoś naruszenie zasad
30 września 2015 18:55 | ID: 1250865

Mój pierwszy dzień szkoły poprzedzony był opowieściami rodziców z ich szkolnych czasów, drogą do szkoły, czasami po wiejskich, krętych drogach, kałamarzami, tornistrami z tektury i tym, że w szkole spotyka się prawdziwych przyjaciół :)

Lubię jesień i mam do niej ogromny sentyment, myślę, że związane jest to właśnie z pierwszymi dniami nauki, pamiętam ,że wtedy padało, ale jednak było mi dobrze, białe kokardy w dwóch kucykach, biała bluzka, fartuszek i apel z papierowa flagą Polski...

Rok temu, do szkoły poszedł mój syn, oczywiście po drodze usłyszał moje szkolne wspomnienia :) kurczowo trzymał się mojej ręki, ale otuchy dodawał fakt, że w klasie będzie najlepszy kolega z przedszkola...

I w sumie w tych szkolnych wspomnieniach często wspomina się przybory szkolne, kredki z Misiem, chińskie pióra czy pierwszy elementarz, ale przede wszystkim wspomina się ludzi. Każdy pamięta swoich wychowawców, a nawet panią z szatni. I oczywiście szkolne przyjaźnie, które trwają czasami do końca życia, są to jedne z trwalszych relacji...  ♥♥♥

Avatar użytkownika Asia_B
Asia_BPoziom:
  • Zarejestrowany: 09.04.2013, 10:49
  • Posty: 13
73
  • Zgłoś naruszenie zasad
30 września 2015 19:15 | ID: 1250866

Miałam to niesamowite szczęście, że szkolne radości i niepokoje przeżywałam z siostrą bliźniaczką, która nie raz i nie dwa dodawała otuchy, ale i postawiła do pionu :-) Właśnie dlatego szkolne czasy wspominam tak przyjemnie bo co by się nie działo zawsze byłyśmy dwie - na dobre i na złe. Razem cieszyłyśmy się z piątek i martwiłyśmy się jak powiemy o jedynce rodzicom. Ale najlepsze rozstawiałyśmy sobie na koniec kiedy to wprawiałyśmy w zakłopotanie chłopaków, którzy nie wiedzieli w końcu z którą były na randce na szkolnym korytarzu czy też zdawałyśmy za siebie angielski i biologię. Aż nie mogę w to uwierzyć, że właśnie napisze to zdanie, że moje szkolne czasy były starymi dobrymi czasami ;-)

Avatar użytkownika ewadzia
ewadziaPoziom:
  • Zarejestrowany: 28.09.2011, 08:59
  • Posty: 17
74
  • Zgłoś naruszenie zasad
30 września 2015 19:47 | ID: 1250876

1 września!!! Tak, w końcu nadszedł ten dzień - dzień, w którym moje dziecko idzie do przedszkola. Dzień radosny, bo moje dziecko zadowolone, że idzie do dzieci, że będzie się z nimi bawić, że będzie się tam uczyć, pisać, malować, rysować, biegać, skakać i wiele innych zajęć :-) Byłam szczęśliwa,  że mój malutki czterolatek wstał rano, ubrał się, umył buzię i ząbki i krzyknął: pora iść do przedszkola!!! :-) założyliśmy naszemu ukochanemu synkowi plecak i ruszyliśmy w stronę placówki. Po drodze w końcu pękłam i poleciały mi po cichutku łzy po policzku, jak to... mój mały skarbek tak już urósł?! Kątem oka dostrzegłam, że mąż ma podobne odczucia... Gdy staliśmy przed salą synek powiedział, żebyśmy się nie smucili, bo on wróci po obiadku i znowu będzie się z nami bawić!!! :-) rozbawił nas... I znowu poleciały łzy...  Podsumowując, jestem dumą mamą PRZEDSZKOLAKA!!! :-)

Avatar użytkownika aagnieszkaa1
aagnieszkaa1Poziom:
  • Zarejestrowany: 29.07.2013, 10:13
  • Posty: 204
75
  • Zgłoś naruszenie zasad
30 września 2015 20:25 | ID: 1250882

Pierwszy dzień szkoły

był dla mnie bardzo wesoły!

 

To był rok 1995.

Pamiętam że:

Miałam niebieski plecak z Tom and Jerry oraz w kratkę worek na buty z czerwonym grubym sznurkiem- był on uszyty własnoręcznie przez moją mamę. Niezapomnę również mojego piórnika z takim magnesem, a na nim widniały niebieskie Smerfy.

Elegancko ubrana poszłam wraz z moją mamą na Mszę Św. z okazji rozpoczęcia roku szkolnego. Następnie odbył się apel w szkole na sali gimnastycznej i tam nastąpiło czytanie osób, które do jakiej klasy będą należały. Ja miałam klasę "D" i do niej również zapisana została moja koleżanka z pierwszego piętra, mieszkająca w tym blogu co ja i również mająca na imię Agnieszka. Tak, więc, że się znałyśmy z podwórka to postanowiłyśmy razem usiąść w szkolnej ławce... Naszą wychowawczynią została pani Ewa- bardzo miła i z poczuciem humoru.

Jeżeli zaś chodzi o lekcje pamiętam słynny "Elementarz" z dziewczynką w czarnych włosach i opaską.

Tego dnia nastąpiły również klasowe wybory samorządowe i ja zostałam sekratarzem. Jaka byłam z tego dumna :) Moją rolą było głównie prowadzenie gazetki klasowej...

Dodam jeszcze, że szkołę "miałam pod tzw. nosem", gdy wyszłam z mojego bloku wystarczyło przejść przez pewną dziurę w ogrodzeniu- to było moje tajemne przejście i już znajdowałam się na boisku szkolnym. Zdarzało mi się czasami na przerwie myknąć do domku na obiad. Co to były za czasy...

A teraz NAJWAŻNIEJSZE. Zdjęcie z tego dnia:

 

Tak to u mnie było...

Wróciłabym jeszcze do lat szkolnych. Chociaż będąc dzień, w dzień w przedszkolu (jestem tzw. panią z przedszkola) przypominają mi się te beztroskie lata...

Ostatnio edytowany: 30.09.2015, 20:26, przez: aagnieszkaa1
Avatar użytkownika annawianna
annawiannaPoziom:
  • Zarejestrowany: 10.11.2014, 08:25
  • Posty: 502
76
  • Zgłoś naruszenie zasad
30 września 2015 21:33 | ID: 1250896

Moje wspomnienie pierwszego dnia w szkole budzi uśmiech na twarzy ponieważ pamiętam że bardzo obawiałm się pierwszych lekcji i tego że nauczyciele i koledzy z klasy będą mnie mylić z siostrą bliźniaczką. Ponieważ z siostrą Agnieszką jesteśmy bardzo podobne bardzo często zdażało się że byłyśmy i zresztą nadal jesteśmy mylone, a z racji tego że ja mam spokojne usposobienie a siostra jest raczej pozytywnie zakręcona i ma mnóstwo różnych pomysłów bałam się tego że w szkole coś " zmaluje" to i mnie przylepią łatkę tej niegrzecznej. Pamiętam że szczególne w pierwszych dniach nauczycielka miała problem żeby nas rozpoznać  i porosiła abym ja zawsze czesała grzywkę na prawą stronę a sostra na lewą ale i tak bardzo często nas mylono. Pierwsze pasowanie na ucznia również było dla mnie traumą ponieważ siostra powiedizła mi że jak dyrektor który ogromnym ołówkiem pasował każdego pierszoklasistę na ucznia zagapi się to ją pasuje dwukrotnie a mnie nie i nie będę mogła być uczennicą. Pamiętam jak ze skupieniem obserwoałam każdy ruch dyrektora aby móc upomnieć się o to aby mnie nie pominął w pasowaniu na ucznia - i jaką ulgę przeżyłam kiedy w koncu  to się wydarzyło. :) Pamiętam że lubiłam chodzić do szkoły, bardzo przykładałam się do zadań domowych i uwielbiałam robić szlaczki - kolorowe wężyki, kułeczka, wzory - i szkoda  że dziś dzieci nie robią szlaczków pod każdą lekcją.

Avatar użytkownika duska11
duska11Poziom:
  • Zarejestrowany: 29.05.2011, 15:13
  • Posty: 25
77
  • Zgłoś naruszenie zasad
30 września 2015 21:35 | ID: 1250897

 

Przeżyłam już:
swój pierwszy dzień w szkole(nie pamiętam go w ogóle)
pierwszy dzień w szkole mojego syna( tłumaczyłam sobie ten fakt tak: nie becz, za kilka godzin zabierzesz go do domu. Przez ten czas może nikomu nic nie zrobi;)
pierwszy dzień w szkole mojej córki (tłumaczyłam sobie ten fakt tak: no matka, już masz za sobą pierwszy raz dziecka w szkole, nic się nikomu nie stało..., ojej, ale to nie to samo, ona jest taka malutka a tam tyle łobuzów..., no najwyżej zabiorę ją dzisiaj wcześniej, bo... musimy przecież jechać do lekarza! :)
pierwszy dzień w szkole najmłodszej córki( tu sytuacja była podobna jak przy pierwszym dziecku, bo charakterki tych dzieci są podobne..., no może z tą różnicą, że z tej mojej najmłodszej córki jeszcze większa aparatka)

Moje starsze dzieci niedawno przeżyły też zmianę szkoły, musiały się rozstać ze starymi kolegami, bo zmieniliśmy miejsce zamieszkania. Młodsza córeczka akurat zaczęła chodzić do zerówki, więc jej "przygoda" ze szkołą dopiero się zaczęła.
Zmianę szkoły przeżyliśmy dużo bardziej niż "pierwszy raz" w szkole. To było zdecydowanie trudniejsze doświadczenie ponieważ trzeba było przejść i przez rozstanie z kilkuletnimi przyjaciółmi i przez odnajdywanie się w nowym środowisku. Obie te sprawy były trudne. Teraz wszystko zaczyna się układać:)

Avatar użytkownika wi-pa
wi-paPoziom:
  • Zarejestrowany: 11.02.2011, 10:32
  • Posty: 13
78
  • Zgłoś naruszenie zasad
30 września 2015 22:00 | ID: 1250904

Pierwszego dnia w szkole się nie zapomina...
Ogromny MIX emocji :

strach i ciekawość,

smutek i radość

niepewność i nadzieja,

Pamiętam słowa podszyte współczuciem mojego nieżyjącego już dziadzia " No to Ci się zaczęło"

Oj tak...zaczęła się wówczas moja przygoda ze szkołą, książką, nauką, obowiązkami, szkolne fartuszki, tarcze liniuszki, ale zaczęły się też tego dnia nowe przyjaźnie, zabawa i radosne odkrywanie świata. Z sentymentem i łezką w okuwspominam ten dzień sprzed ćwierć wieku....
A dziś...synek ma już ten dzień za sobą. Znajome mury, hymn, sztandar...ciężko opanować emocje gdy małe szkraby stoją w równym rzędzie a w oczach mają te same

 strach i ciekawość

smutek i radość

niepewność i nadzieję


i tylko uśmiech wywołał mój tato gdy po powrocie ze szkoły powitał wnuka słowami " No to Ci się zaczęło chłopie" 
Historia kołem się toczy 




 

Avatar użytkownika Karolina Woźniak
  • Zarejestrowany: 27.09.2013, 12:03
  • Posty: 93
79
  • Zgłoś naruszenie zasad
1 października 2015 09:11 | ID: 1250964
Odp. na: #11

Avatar użytkownika molimoli
molimoliPoziom:
  • Zarejestrowany: 05.10.2012, 19:25
  • Posty: 30
80
  • Zgłoś naruszenie zasad
1 października 2015 15:21 | ID: 1251036

Od niedawna mam w domu przedzkolaka kochanego,ale jego pierwszy dzień w przedszkolu to nie było dla mnie nic miłego. Ze łzami w oczach zostawiłam go za przedszkolnymi drzwiami,tak to już jest z tymi mamami.Zbyt często się zruszają i czasami przesadzają. Synek szybko się w przedszkolu zaklimatyzował, kolorowe obraski nowymi kredkami BIC sobie rysował. Piosenek i wierszy uczy się dnia każdego, a ja wiem, że mam synka bardzo dzielnego. Na szczęście całe wieczory dla siebie mamy i wtedy pisakami czy kredkami BIC się zabawiamy.