Akurat w żadnej z moich szkół do których chodziłam, czy szkół i przedszkoli do których chodziły moje dzieci nie było takiego problemu. Czyli na szczęście ta choroba nie dotknęła całego społeczeństwa.
Natomiast na temat biedy widocznej w szkole mam zabawną hostorię (tak tak - ZABAWNĄ!)
Kiedyś pracowałam jako nauczycielka angielskiego w liceum w dużym mieście. Do klasy którą uczyłam chodziła taka zabiedzona dziewczynka, wychudzona, blada, w bardzo brzydkich i biednie wyglądających ubraniach. Było mi jej szkoda i po jakimś czasie rozmyślałam jak by tu jej pomóc żeby nie urazić jej uczuć.
Pewnego dnia jednak, trafiłam do alei handlowej ze sklepami w których ceny są takie wysokie, że normalni ludzie tam nie zaglądają. Jakie było moje zdziwienie, kiedy na wystawie zobaczyłam ten samiutki porozciągany, obrzydliwy, wyglądający na wyjęty ze śmietnika sweterek który nosiła ta "biedna" dziewczynka ze szkoły. Sweterek kosztował ... 900 złotych.
Kiedy zszokowana zaczęłam drążyć temat i podpytywać koleżanki na temat "biednej" dziewczyny okazało się że to córka bogatego biznesmena, która marzy o byciu modelką i chudość była spowodowana drastycznym odchudzaniem a nie głodem. Ubrania "śmietnikowe" to był taki styl ubierania... Wszystko nowiutkie i kosztujące tysiące złotych...
Taka moda na biedę....