To nie jest tak. Są pracodawcy i... pracodawcy. Są firmy i... firmy. Są naprawdę miejsca, gdzie nie patrzy się źle na kobietę spodziewającą się dziecka.
Ale myślę, że tutaj należy rozpatrzyć dwie strony. Nigdzie w Europie nie jest tak, że duża część kobiet w ciąży przez cały okres ciąży jest na zwolnieniu. U nas niestety kobiety same przyczyniły się do tego, że pracodawcy nie są zbyt chętni zatrudniać młode kobiety. U nas ciąża traktowana jest jak powód do przebywania na L4, aż do rozwiązania. Moja znajoma lekarka raz mi powiedziała, że u niej 90% kobiet, które przychodzą na pierwszą wizytę w ciąży prosi o zwolnienie, bo to jest czysty zysk dla niej... niestety inaczej patrzy na to pracodawca. W Niemczech, Anglii czy Szwecji (w tych krajach mam znajomych więc wiem to z pierwszej ręki) tylko przy ciążach wysokiego ryzyka matka jest na zwolnieniu. W pozostałych przypadkach normalnie pracuje (ewentualnie jest przeniesiona na inne stanowisko).
Jeśli pracodawca zatrudnia osobę typu sekretarka, księgowa, lub osobę na innym samodzielnym stanowisku to nie ma się co dziwić, że nie jest zadowolony, że jego pracownica przez najbliższe 1,5 roku (lub dłużej) będzie nieobecna. W takich przypadkach szuka się kogoś na zastępstwo, ponownie szkoli itp.
Najlepszym rozwiązaniem byłaby dostateczna ilość żłobków, w których matki mogłyby pozostawiać dzieci lub... nadmiar wolnych etatów, ale takiej sytuacji pewnie nigdy nie będzie...