Gdy w związku psuje sie coś , zapadła decyzja o roztaniu, jak umiejętnie to zrobic aby nie "okaleczyć" Dzieci
9 lipca 2012 12:53 | ID: 804742
9 lipca 2012 13:10 | ID: 804748
no coz,ile ludzi tyle charakaterow i opinii... ja mimo wszystko uwazam ze rzadko sie da zapanowac nad emocjami i tyle.i nie tylko o tych negatywnych emocjach mowie...emocje to nie tylko krzyk.jest wiele rodzajow emocji
w takim razie nie rozumiem celu zakladania tego watku...:) skoro jestempiotr jest taki opanowany,elokwentny,rozsadny,zaradny..tak sobie swietnie radzi z emocjami to zapewne swietnie wie,jak sie rozstac zeby dzieci tego nie odczuly.
nie rozumiem co to ma na celu...jestes psychologiem i chcesz zareklamowac swoje uslugi? bo Twoje wypowiedzi raczej nie sa ,ze tak powiem,pospolite...
Jezeli chciałaś mnie uszczypnąć to Ci sie udało, nie jestem psychologiem ale sam przetarłem tan szlak. Jestem ojcem który wychowuje dwujkę dzieci. Dzisiaj w wielu sytuacjach zachowałbym sie inaczej , ale na tamten czas brakło kogoś kto by mi sensownie doradził. Chyba nie muszę przekonywac jak trudno w sądzie ojcu było dostac dwujkę nie letnich dzieci. Nasze doświadczenia mogą posłużyć innym, uchronić być może jedno dziecko przed piekłem jak rodzice coś zrozumieją, Na szczęście nie wszyscy uważają tak jak Ty że nie warto o tym rozmawiać, jak sobie radzić, bo jakikolwiek wątek na portalu byłby nie potrzebny. Obawiam się że będąc na spacerze nie zauważasz ile depczesz kwiatów polnych. Jak uległem zbyt silnym emocjom to sorki
9 lipca 2012 13:17 | ID: 804752
Często była tak że zanim dojdzie do ogromnych wzburzeń awantura rozpoczyna sie od spojrzenia.
9 lipca 2012 13:22 | ID: 804753
w ogomnej czesci przyp rodzice "dla dobra dzieci" sa razem mimo ze praktycznie nie sa juz rodzina.
dzieci negatywnie odbieraja nie tylko awantury czy przemoc...zwykly brak czulosci czy milosci miedzy rodzicami takze
9 lipca 2012 13:23 | ID: 804754
szczypac nikogo nie mialam zamiaru,ani tez nie napisalam ze nie warto o tym rozmawiac...zawsze dobrze jest sie uczyc na cudzych bledach,jak to sie mowi.niestety czesto w zyciu bywa tak,ze rodzice traktuja swoje dzieci jako karty przetargowe i zamiast skupic sie na dobru dziecka walcza o nie miedzy soba...i robia wlasnie wszelkie zle rzeczy....tyle tylko,ze czytajac twoje wypowiedzi odnioslam wrazenie jakbym siedziala na lezance u psychologa..jakby ktos mowil mi jakies dyrdymaly o podchodzeniu do takich spraw na zimno...tyle sie o takich rozstaniach slyszy (w tv,od znajomych-blizszych czy dalszych),czyta w gazetach lub nawet obserwuje w swoich domach.i jakos ja jeszzce niestety nigdy nie uslyszalam by dwoje ludzi majacych dziecko rozeszlo sie tak po prostu,bez "zgrzytow",wyzwisk,sporów,nasylania na siebie policji itp...niestety,czesto okazuje sie ze ludzie sa bardzo pomyslowi,jesli chodzi o to jakby tu dopiec drugiej osobie (niegdys milosci swojego zycia,ktorej sie obiecywalo pod przysiega dozgonna milosc).
wiec po prostu dziel sie swoimi spostrzezeniami,przezyciami i doswiadczeniem i chwala Ci za to,na pewno uratujesz tym niejedno dziecko przed przykrymi konsekwencjami rozstania rodzicow.a byc moze nawet ktos przeczytawszy to odstapi od pomyslu rozstania i zawalczy jeszzce o rodzine...
ale na listosc Boska,nie pisz jak psycholog,dla ktorego wszystko jest do opanowania i jest jedynie kwestia chlodnej kalkulacji
ja tak wlasnie odebralam twoje wpisy i to moja osobista interpretacja.
9 lipca 2012 13:38 | ID: 804762
9 lipca 2012 14:20 | ID: 804770
szczypac nikogo nie mialam zamiaru,ani tez nie napisalam ze nie warto o tym rozmawiac...zawsze dobrze jest sie uczyc na cudzych bledach,jak to sie mowi.niestety czesto w zyciu bywa tak,ze rodzice traktuja swoje dzieci jako karty przetargowe i zamiast skupic sie na dobru dziecka walcza o nie miedzy soba...i robia wlasnie wszelkie zle rzeczy....tyle tylko,ze czytajac twoje wypowiedzi odnioslam wrazenie jakbym siedziala na lezance u psychologa..jakby ktos mowil mi jakies dyrdymaly o podchodzeniu do takich spraw na zimno...tyle sie o takich rozstaniach slyszy (w tv,od znajomych-blizszych czy dalszych),czyta w gazetach lub nawet obserwuje w swoich domach.i jakos ja jeszzce niestety nigdy nie uslyszalam by dwoje ludzi majacych dziecko rozeszlo sie tak po prostu,bez "zgrzytow",wyzwisk,sporów,nasylania na siebie policji itp...niestety,czesto okazuje sie ze ludzie sa bardzo pomyslowi,jesli chodzi o to jakby tu dopiec drugiej osobie (niegdys milosci swojego zycia,ktorej sie obiecywalo pod przysiega dozgonna milosc).
wiec po prostu dziel sie swoimi spostrzezeniami,przezyciami i doswiadczeniem i chwala Ci za to,na pewno uratujesz tym niejedno dziecko przed przykrymi konsekwencjami rozstania rodzicow.a byc moze nawet ktos przeczytawszy to odstapi od pomyslu rozstania i zawalczy jeszzce o rodzine...
ale na listosc Boska,nie pisz jak psycholog,dla ktorego wszystko jest do opanowania i jest jedynie kwestia chlodnej kalkulacji
ja tak wlasnie odebralam twoje wpisy i to moja osobista interpretacja.
Gdyby pod tym watkiem był tylko ten wpis to warto było go zakładać. Poruszyłaś najwazniejszy problem, dzieci jako karta przetargowa, wywożenie, ukrywanie dzieci, nawet wymuszanie kompromisu po przez to że dziecko płacze. Ktos tym rodzicom musi powiedzieć co robisz? Ale kto? każde z nas gdy ma taką możliwość. Doradzałem wiele razy i udało mi się przekonać aby nie ukrywać dzieci przed ojcem i odwrotnie ."oszukaj jego duszę" na ile trzeba oszukać dziecko do pewnego momentu aby w miarę zdrowy fizycznie i emocjonalnie dorusł do wieku młodzieńczego.
Moja historia to parę tomów, ale może jakiś tatuś przeczyta to co spotkało ciebiei gdy w pracy mu się nie powiedzie i do rodziny tego nie wniesie
9 lipca 2012 14:26 | ID: 804774
moze w takim razie zaloz bloga na tym portalu i napisz co masz do przekazania innym rodzicom..czy to na przstroge tatusiom, czy ku przemysleniu dla matek,ktore zechcialyby sie odgrywac na ojcach swoich dzieci...zapewne kto zainteresowany zajrzy tam i nabierze doswiadczen,korzystniej bo nie na wlasnej skorze,ale za to potrzebnych...
10 lipca 2012 01:45 | ID: 805007
moze w takim razie zaloz bloga na tym portalu i napisz co masz do przekazania innym rodzicom..czy to na przstroge tatusiom, czy ku przemysleniu dla matek,ktore zechcialyby sie odgrywac na ojcach swoich dzieci...zapewne kto zainteresowany zajrzy tam i nabierze doswiadczen,korzystniej bo nie na wlasnej skorze,ale za to potrzebnych...
moja wiedza jest zbyt mała, słowa i opinie , przezycia wielu tworza bardziej prawdziwy obraz tego co ma miejsce
4 kwietnia 2018 21:43 | ID: 1417105
Ja ze swoją partnerką walczyłem chyba z rok o opiekę nad naszym synkiem. Wiadomo prawo stoi za matką tak więc musiałem stoczyć wojnę o mojego syneczka. W internecie poszperałem trochę o prawnikach ,którzy mają wiele wygranych spraw podobnych do mojej. W końcu zdecydowałem się na nich link do strony
Pan Tomasz to prawnik z powołania. Zaangażował się w 1000% w moją sprawę. Swiadczy o tym fakt,że moje dziecko jest ze mną i śpi w pokoju obok.
12 kwietnia 2018 11:03 | ID: 1417707
Walka o dzieci to najgorsze co moze człowieka spotkać. Jestem tego zdania, że dopóki jedna ze stron nie jest patologiczna, to powinna mieć takie same prawa jak druga i warto się porozumiewać właśnie dla nich. Co innego gdy jedno z rodziców stanowi realne zagrożenie dla rozwoju, zdrowia, czy życia dziecka. Wtedy nie ma sentymentów adwokat (w Łodzi Pani Monika Kitscha-Kwasiborska) i walka o dobro najmniejszych.
13 kwietnia 2018 09:32 | ID: 1417806
Nie da się nieokaleczyć dzieci. Zawsze będą cierpieć bo przecież juz nie będzie obojga rodziców w domu. Rozstanie jest straszne..
14 kwietnia 2018 01:01 | ID: 1417871
Witam. Jestem tatą trzyipółletniego fantastycznego chłopaka. Ponad rok temu rozstałem się z żoną. Widuję go 4-5 dni w tygodniu, z czego 2 całe dni spędzamy razem. Martwię się bardzo o niego, bo raz na 2-3 tygodnie po dniu spędzonym ze mną, w nocy wpada w szał. Przez sen krzyczy: mama, nie! Nie! Nie może się wybudzić przez około 10 minut. Krzyczy, bije i kopie, po czym otwiera oczy, zaczyna płakać i nie jest w stanie powiedzieć, dlaczego tak się dzieje.
Staram się, żeby nie oglądał tych debilnych, przesiąkniętych złem bajek na necie, po których nie jeden dorosły mógłby mieć koszmary. Bardzo, bardzo często rozmawiam z nim o tym, dlaczego rozstaliśmy się z mamą. Przytulam go i powtarzam, że go kocham i że to nie jest jego wina.
Czy ktoś z Was przechodził podobne sytuacje z dzieckiem? Macie jakieś pomysły co można zrobić, żeby temu zapobiec?
20 kwietnia 2018 08:38 | ID: 1418315
Nie da się ich nie okaleczyć. Dzieci najbardziej chciałby mieć oboje rodziców w domu a po rozwodzie już przecież tak nie będzie.
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.