Ojciec przy porodzie czy na poczekalni?
- Zarejestrowany: 21.06.2012, 10:28
- Posty: 14
Czy ojciec powinien być przy porodzie? Wszędzie znajdziemy zdania mam, czas na zdanie mężczyzn. Byliście/będziecie przy porodzie? Czego się po wspólnym porodzie spodziewaliście? Co zapamiętaliście? Wpłynęło to potem na Wasz związek?
Jak mężczyzna ma się przygotować do wspólnego porodu? Czego może się tam spodziewać? Może kilka rad dla tych, którzy mają to jeszcze przed sobą...
- Zarejestrowany: 24.08.2011, 13:04
- Posty: 14675
A możesz napisać, jakie były powody twojej decyzji?
Ja nie żałuję ani chwili z dwóch wspólnych porodów. O żadnym "obrzydzeniu" ze strony meża nawet mowy nie było. Czytam o tym często i wydaje mi sie trochę dziwne, że kochajacy facet może czuć obrzydzenie do żony, bo widział ją przy porodzie... W końcu to nie jakaś rzeźnia czy coś, bez przesady...
ja bardzo żałuje że mój mąż nie był przy porodzie, może do niektórych spraw podchodził by inaczej...?
Na pewno tak. Tak emocjonujące wspólne przeżycie zmienia punkt widzenia na wiele spraw.
- Zarejestrowany: 24.08.2011, 13:04
- Posty: 14675
- Zarejestrowany: 24.09.2013, 09:39
- Posty: 1978
ja bardzo żałuje że mój mąż nie był przy porodzie, może do niektórych spraw podchodził by inaczej...?
Na pewno tak. Tak emocjonujące wspólne przeżycie zmienia punkt widzenia na wiele spraw.
jak kiedyś zajdę w drugą ciąże lepiej zorientuje się w których szpitalach są porody rodzinne, bo zostaliśmy oszukani przez lakarza...
Wydaje mi się, ze zawsze są powody... To w końcu dosyć wazna decyzja.
- Zarejestrowany: 20.03.2012, 08:46
- Posty: 668
Jak rodziłam to był mąż przy dwóch porodach ,dzięki nie mu sobie bardziej poradziła, dodawał mi sił,otuchy ,masował kręgosłup,stopy i przeciął pępowinę -to nas jeszcze bardziej zblizyło do siebie!
- Zarejestrowany: 24.08.2011, 13:04
- Posty: 14675
- Zarejestrowany: 24.08.2011, 13:04
- Posty: 14675
No więc jest powód. Mnie się nic nie wydaje, bo sama stawałam przed tą decyzją i myślałam nad nią długo rozważajac za i przeciw. Dlatego wiem, że są zarówno powody za jak i powody przeciwko mężowi przy porodzie. I ciekawa jestem, jakie kierują mamami, które rodzą same.
U mnie pierwsza cesarka i nie było mowy o mężu na sali operacyjnej.
Teraz w lutym nie wiem...
- Zarejestrowany: 27.10.2009, 16:11
- Posty: 30511
- Zarejestrowany: 04.07.2012, 07:38
- Posty: 231
To radość nie do opisania i dla mnie i dla niego i nie wyobrazam sobie ze mogło by tam jego z nami zabraknąć... pomógł mi bardzo i ciesze sie że nie było wachania po prostu "ide i koniec" i te łzy w oczach i słodkie szeptanie "jest jest nasz synek" no kto by miał to mówić jak nie kochany MĘŻULEK :*
- Zarejestrowany: 08.07.2012, 14:53
- Posty: 454
miałam cc, na sale operacyjna nie wszedl,ale wszedl do drugiej i widzial dzidzie juz przy wazeniu,mierrzeniu itd. gdyby bylo sn, to chcialabym zeby byl.
skoro poczęcie było we dwoje więc i poród powinien być we dwoje takie jest moje zdanie
- Zarejestrowany: 05.05.2014, 20:04
- Posty: 4
Nie chciałem być przy porodzie. Żona (ex) też nie, więc nie było problemu.
Nie chciałam, żeby Mąż był przy porodzie, On też nie chciał, trochę zastanawialiśmy się nad tym, co inni powiedzą, ale "problem" sam się rozwiązał, miałam cc. Mąż za to był przy ważeniu, mierzeniu dziecka, a potem w pooperacyjnej ze mną, zjechał ze mną nawet już do właściwej sali i był kilka godzin potem. Nie wyobrażam sobie Męża w czasie porodu na sali, nie chciałabym, żeby mnie widział w takiej sytuacji, mężczyźni czasem tracą zapał do kobiety po porodzie, przez to, że widzieli, jak kobieta cierpi, jak to boli, a Mąż mój kocha mnie tak mocno, że bałam się tego, że właśnie będzie Mu potem ciężko, że takich cierpień mi przysporzył. Poza tym- nie lubię, gdy ktoś widzi moje słabości, nawet płaczę w samotności, jeśli w ogóle muszę, Mąż może wejśc do łazienki normalnie, gdy robię siku, ale gdy mam okres, to nie pozwalam, to bardzo intymna sprawa. Dzięki temu juz dwa tygodnie po porodzie moglismy się kochac, nie czułam się brzydsza czy też mniej atrakcyjna.
- Zarejestrowany: 24.08.2011, 13:04
- Posty: 14675