Z wiekiem każdy z nas się trochę cofa, dziecinnieje. Dziwne a zarazem smutne że właśnie tatę mojego syna to spotkało. Nie piszę tego ze złości on taki jest ale jest coraz gorzej. Zachowuje sie jakby jego własny syn był jego młodszym bratem, z którym można podrywać dziewczyny,przyjeżdza kiedy chce, spożnia się do małego (wraca nad ranem z imprezy), oczywiscie z alimentami się spóznia, nie mozna na niego liczyć w ogóle, syna traktuje jak karte przetragową, obiecuje tylko i nie spełnia obietnic. Nie poświęca mu takiej uwagi jak powinien a mały go i tak uwielbia. Serce się kraja patrząć jak Mateusz siedzi w oknie i czeka na niego bo powidział że przyjedzie a nie pojawia się.Co z nim robić?