Dziś Międzynarodowy Dzień przeciw Karze Śmierci - Forum
Znajdź nas na

Tworzymy społeczność rodziców

Wątek: 

Dziś Międzynarodowy Dzień przeciw Karze Śmierci

35odp.
Strona 2 z 2
Odsłon wątku: 4686
Użytkownik usunięty
    • Zgłoś naruszenie zasad
    10 października 2010 06:06 | ID: 306175
    Na czarnej liście, gdzie jeszcze ścinają skazanym głowy, wieszają, rozstrzeliwują czy zabijają ich prądem, bądź wstrzykują im truciznę są 43 kraje.  Przodują Chiny, gdzie rocznie wykonuje się ok. 5 tysięcy wyroków. To niemal 90 proc. wszystkich światowych egzekucji. Na liście, gdzie jeszcze ścinają skazanym głowy, wieszają czy rozstrzeliwują są m.in. jeszcze: Iran, Irak, Arabia Saudyjska, Egipt, Malezja, Sudan, Tajlandia, Korea Północna, Wietnam, Japonia i Stany Zjednoczone. W prawie 35 z 50 stanów wciąż  funkcjonuje kara śmierci, mimo że w 4 z nich nie była ona wykonywana od 1976 roku. W Europie tylko na Białorusi wykonuje się jeszcze karę śmierci. Egzekucje, które wykonywane są w Areszcie Śledczym w Mińsku, dokonywane są poprzez pojedynczy strzał w tył głowy. Białoruś nie ujawnia liczby wykonywanych tam wyroków. Tą samą metodą wykonywane były wyroki śmierci na Łotwie. To dziś jedyny kraj Unii Europejskiej, gdzie w przypadku morderstwa, może zostać zasądzona kara śmierci, ale tylko w czasie wojny. W Polsce ostatni wyrok śmierci został wykonany w 1988 roku. Wówczas 21 kwietnia na stryczku w krakowskim więzieniu przy ul. Montelupich zawisł 29-letni Stanisław Cz., skazany za brutalne zgwałcenie i zamordowanie kobiety i usiłowanie zabicia jej dwóch córek. Od 1995 obowiązywało już moratorium na wykonywanie kary śmierci. W czerwcu 1997 roku został uchwalony nowy kodeks karny, który od września 1998 roku definitywnie zniósł w Polsce karę śmierci. Najwyższą możliwą obecnie karą jest dożywocie. PROSZĘ O WASZ GŁOS W SPRAWIE KARY ŚMIERCI.
    Użytkownik usunięty
      21
      • Zgłoś naruszenie zasad
      10 października 2010 18:50 | ID: 306512
      Wiele spraw potrzebuje czasu, Sopel.  Wierzę, że kiedyś Kościół Katolicki- mój Kościół- powie zdecydowane NIE i karze śmierci, z jedynym uzasadnieniem: NIE ZABIJAJ!
      Użytkownik usunięty
        22
        • Zgłoś naruszenie zasad
        10 października 2010 18:51 | ID: 306514
        Ja osobiście jestem za darmowa antykoncepcją ( czyli jak by nie było wczesną aborcja :PP), oczywiście za metodą in vitro ( docenioną w takim kraju jak Szwecja), za eutanazją ( ostatnia głosna sprawa we Włoszech) oraz za karą smierci. i czy to znaczy, że jestem zlym czlowiekiem? - za to ze kocham swoich bliskich, i za nic w świecie nie dam ich skrzywdzić. Czy tak samo sprawcy z Włodowa - uniewinnieni ( po bólach), doprowadzili do tego co się stało? w takich przypadkach kościół milczy - w imię czego? 
        Avatar użytkownika Tigrina
        TigrinaPoziom:
        • Zarejestrowany: 26.11.2009, 22:06
        • Posty: 4674
        23
        • Zgłoś naruszenie zasad
        10 października 2010 19:04 | ID: 306532
        Ja dopuszczam wolną wolę- niech każdy decyduje za siebie i potem sam odpowiada przed Bogiem za to, co uczynił. Aborcja- jestem za legalizacją, ale z obostrzeżeniami- czyli opieka psychologa, uświadomienie kobiecie, że nosi w sobie człowieka, pokazanie jej rozwoju dziecka, filmów o aborcji, danie jej czasu na przemyślenie, jeśli mimo tego będzie chciała zabić dziecko- niech zrobi to za pomocą jakiś środków chemicznych- to ona ten grzech będzie nosić całe życie, lepsze to, niżby miała potem udusić nowo narodzone dziecię. Jeżeli "przy okazji" umrze- żałować nie będę. O tym zresztą już kiedyś pisałam. In vitro- powinno być refundowane, ale przy jakiś ustalonych warunkach, np. że wszystkie zarodki zostaną donoszone i urodzone, wtedy będzie to etyczne, jeśli kogoś nie stać na tyle dzieci, to niech tego in vitro nie ma. Eutanazja- jeżeli ktoś chce odejść z tego świata- pozwolić mu, ale niech sam to zrobi, np. przez naciśniecie jakiegoś przycisku, choćby ustami, wtedy będzie to samobójstwo i niech ten ktoś ze sobą ten grzech zabierze. A więc pozwolić mu odejść, umożliwić to, jeśli chce, ale nie pomagać osobiście. Kara śmierci- nie nam decydować, kto bardziej zawinił i co w sercu nosi. Może już żałuje, może nie chciał tego zrobić, a może Bóg chciał, żeby to zrobił? Nie jestem za karą śmierci. Jeżeli ktoś będzie zabijał, zostanie skazany na karę śmierci i zabije go kat- czymże ten kat będzie się od niego różnił, przecież też zabił? A kto dał sędziemu prawo decydowania o życiu lub śmierci? Dożywocie w jakiś kamieniołomach, pozbawienie praw publicznych, brak dostępu do zdobyczy cywilizacji- tak. Kara śmierci- nie.
        Nie ma większej siły niż prawdziwa miłość
        Użytkownik usunięty
          24
          • Zgłoś naruszenie zasad
          10 października 2010 19:13 | ID: 306540
          Nie ma przykazania - "nie zabijaj", jest tylko "nie morduj" - co w kontekście poczynań Żydów choćby podczas zdobywania Ziemi Świętej jest logiczne. W hebrajskim Dekalogu w tym miejscu znajdziemy określenie: „Nie morduj" [לֹא תִרְצָח] (fonet. „Lo tirsach", „Lo tirtzach"). „Lo tirsach" oznacza  „nie morduj", natomiast odpowiednikiem „nie zabijaj" jest w języku hebrajskim „Lo taharog". Różnica pomiędzy tymi dwoma terminami jest istotna, bowiem pod pojęciem morderstwa kryje się bezprawne, nieuzasadnione okolicznościami pozbawienie kogoś życia. Jest to akt dokonany z premedytacją, wymierzony w niewinną osobę.

          Zabicie kogoś może natomiast wynikać z uzasadnionych różnymi okolicznościami powodów (np. samoobrony lub wykonaniem słusznie wydanego przez wyższy autorytet wyroku). Może jednak być też wynikiem niezamierzonego, akcydentalnego działania.

          Starożytni Izraelici doskonale znali tę różnicę od bardzo dawna, o czym świadczy pewne zdarzenie z życia Abrahama (1 Mojż.14:14-16), ich praojca. Dlatego też, nie czuli żadnej konsternacji, kiedy mieli wykonać wyrok Boga na mieszkańcach Kanaanu... i nie tylko

          A zatem Bóg nie jest przeciwko karze smierci, tylko bezsensownym mordom.

          Join me to the Other Side, Nightside of the Paradise...
          Avatar użytkownika jaroWM
          jaroWMPoziom:
          • Zarejestrowany: 07.09.2010, 06:51
          • Posty: 23
          25
          • Zgłoś naruszenie zasad
          10 października 2010 19:20 | ID: 306544
          niestety jestem za karą śmierci. dożywocie jest bez sensu z powodu utrzymywania śmieciucha przez resztę jego niepotrzebnego życia (kilka tys zł/m-c). pieniądze zaoszczędzone w ten sposób można przeznaczyć na ważniejsze cele.
          Użytkownik usunięty
            26
            • Zgłoś naruszenie zasad
            10 października 2010 19:22 | ID: 306545
            Mariusz ex Sopel napisał 2010-10-10 20:51:36
            Ja osobiście jestem za darmowa antykoncepcją ( czyli jak by nie było wczesną aborcja :PP), oczywiście za metodą in vitro ( docenioną w takim kraju jak Szwecja), za eutanazją ( ostatnia głosna sprawa we Włoszech) oraz za karą smierci. i czy to znaczy, że jestem zlym czlowiekiem? - za to ze kocham swoich bliskich, i za nic w świecie nie dam ich skrzywdzić. Czy tak samo sprawcy z Włodowa - uniewinnieni ( po bólach), doprowadzili do tego co się stało? w takich przypadkach kościół milczy - w imię czego? 
            Oczywiście, ze nie znaczy to, ze jesteś złym człowiekiem... Ja myślę, z eto nawet nie poglądy o tym świadczą, a czyny... A mieć jakiś pogląd, nie znaczy czynić to... Czasem w obliczu jakiejś sytuacji, poglądy zmieniamy, jak juz wspomniałam...
            Avatar użytkownika Tigrina
            TigrinaPoziom:
            • Zarejestrowany: 26.11.2009, 22:06
            • Posty: 4674
            27
            • Zgłoś naruszenie zasad
            10 października 2010 19:22 | ID: 306546
            No może i po części był... w Starym Testamencie. W Nowym doszło nam jeszcze Przykazanie Miłości, które nijak się ma do kary śmierci...
            Nie ma większej siły niż prawdziwa miłość
            Avatar użytkownika a1410
            a1410Poziom:
            • Zarejestrowany: 17.02.2009, 17:36
            • Posty: 1981
            28
            • Zgłoś naruszenie zasad
            10 października 2010 19:22 | ID: 306547
            Tigrina napisał 2010-10-10 21:04:12
            Jeżeli ktoś będzie zabijał, zostanie skazany na karę śmierci i zabije go kat- czymże ten kat będzie się od niego różnił, przecież też zabił? A kto dał sędziemu prawo decydowania o życiu lub śmierci? Dożywocie w jakiś kamieniołomach, pozbawienie praw publicznych, brak dostępu do zdobyczy cywilizacji- tak. Kara śmierci- nie.
            Prawo do decyzji daliśmy sędziemu my-społeczeństwo i on w obronie najbardziej żywotnych interesów tego społeczeństwa powinien móc wydać wyrok śmierci. To, że dzisiej nie może go wydać wynika z błedów przeszłości, czyli skazywania na śmierć np. za szpiegostwo w czasie pokoju, przestępstwa gospodarcze, czy inne podobne bzdety. Nie tak dawno temu za dostarczanie informacji Amerykanom można było dostać wyrok ks, a dzisiaj to nasi najlepsi sojusznicy. Tak więc to wyroki polityczne zmasakrowały wizerunek ks. Gdyby wyrok śmierci groził wyłącznie za najcięższe przestępstwa wobec życia i ciała człowieka, to pewnie był by możliwy i dzisiaj...
            Avatar użytkownika Tigrina
            TigrinaPoziom:
            • Zarejestrowany: 26.11.2009, 22:06
            • Posty: 4674
            29
            • Zgłoś naruszenie zasad
            10 października 2010 19:34 | ID: 306556
            a1410 napisał 2010-10-10 21:22:17
            Tigrina napisał 2010-10-10 21:04:12
            Jeżeli ktoś będzie zabijał, zostanie skazany na karę śmierci i zabije go kat- czymże ten kat będzie się od niego różnił, przecież też zabił? A kto dał sędziemu prawo decydowania o życiu lub śmierci? Dożywocie w jakiś kamieniołomach, pozbawienie praw publicznych, brak dostępu do zdobyczy cywilizacji- tak. Kara śmierci- nie.
            Prawo do decyzji daliśmy sędziemu my-społeczeństwo i on w obronie najbardziej żywotnych interesów tego społeczeństwa powinien móc wydać wyrok śmierci. To, że dzisiej nie może go wydać wynika z błedów przeszłości, czyli skazywania na śmierć np. za szpiegostwo w czasie pokoju, przestępstwa gospodarcze, czy inne podobne bzdety. Nie tak dawno temu za dostarczanie informacji Amerykanom można było dostać wyrok ks, a dzisiaj to nasi najlepsi sojusznicy. Tak więc to wyroki polityczne zmasakrowały wizerunek ks. Gdyby wyrok śmierci groził wyłącznie za najcięższe przestępstwa wobec życia i ciała człowieka, to pewnie był by możliwy i dzisiaj...
            Zakaz skazywania na karę śmierci również dało społeczeństwo i to mnie cieszy. Wiem, ze jest demokracja, itd., ale nie wszystkie decyzje ogółu podobają mi się, ciesze się, że nie mamy kary śmierci, bo gdyby ja wprowadzono, to i tak na to wpływu bym nie miała. Mogłabym tylko li i jedynie wyrazić swoje zdanie na ten temat- co właśnie robię {$lang_yes}
            Nie ma większej siły niż prawdziwa miłość
            Użytkownik usunięty
              30
              • Zgłoś naruszenie zasad
              11 października 2010 19:02 | ID: 307240
               

              Mam jedno pytanie do tych, którzy widzą w mordercy tylko bestię, którą trzeba uśmiercić, a nie dostrzegają w ogóle człowieka: Ile obiektywnej winy  jest w tych nieszczęsnikach, a ile zależało od czynników niezaleznych od człowieka, jak:  geny, wychowanie, a raczej jego brak, fatalne wzorce, dziecięce traumy, itp.?

              Czym jest tzw. wolna wola, czyli wolne decydowanie o czynieniu dobra lub zła, tak podkreslana jako przymiot dany od Boga każdemu człowiekowi? Czy jest ona naprawdę obiektywnie wolna, czy też zdeterminowana „stanami przeszłymi", jak ww. niezalezne czynniki.

              Mowiąc prosto: ktoś przychodzi na świat w kryminogennej rodzinie, bez zasad moralnych, od najmłodszych lat widzący zło i przemoc  wokół siebie i sam doświadczający najgorszych form przemocy, bity, molestowany, upokarzany. I z drugiej strony: dziecko z kochającej, zdrowej moralnie rodziny, starannie wychowywane, zadbane pod względem emocjonalnych i materialnych potrzeb. Który ma większe szanse na bycie przestępcą? Czy ewentualna wina Przypadku I jest wyłącznie jego osobistą winą? A bycie całe życie moralnym- wyłączną zasługą Przypadku II?

              Ja przynajmniej będąc Przypadkiem nr 2 nie czuję specjalnie swoich zasług w tym, ze żyję moralnie. Uważam, iż bez specjalnie swojego udziału, poprzez to, gdzie się urodziłam , z jakich przodków, jak mnie wychowano, jak ustawiono mi sumienie- zostałam zdeterminowana w dużym stopniu do czynienia dobra bardziej niż zła.

              Jezus powiedział: <<Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie>>.

              Więc dlaczego nie działać by to miało w drugą stronę? Kogo udziałem stało się dorastanie w niemoralnych warunkach, a winnym tychże warunków bywa również szeroko pojmowane społeczeństwo, wraz ze swą reprezentacją: rządem-  bo nie umie zapewnić wszystkim godnych warunków życia, bo niereaguje często na rodzinne patologie (jak mądrze napisała jedna z aśka_r  w wątku o morderczyni dziecka, którą gryzło sumienie: „Ja to się zastanawiam gdzie były te wszystkie super opiekunki społeczne od zabierania dzieci jak ta dziewczyna była jeszcze dzieckiem" )- niech ma też dla „urodzonych morderców" okoliczności łagodzące. Na tyle tylko łagodzące, by pozwolić im żyć,  w warunkach więziennych już do końca życia.

              Dla mnie kara śmierci- jest prymitywnym odwetem społeczeństwa. Niczym więcej.

              Użytkownik usunięty
                31
                • Zgłoś naruszenie zasad
                11 października 2010 19:43 | ID: 307262
                Elenai napisał 2010-10-11 21:02:46
                 

                Dla mnie kara śmierci- jest prymitywnym odwetem społeczeństwa. Niczym więcej.

                 

                Jestem świadom czym jest kara śmierci.

                Jednak czy ja jestem odpowiedzialny za śmierć - tak.

                Prowadząc pojazd - również.

                Jednak ustawodawca dał mi prawo o stanowieniu o śmierci. Pośrednio - ZABIŁEM.

                Dla bezpieczeństwa naszego narodu czyli dla mnie i dla Ciebie.

                Czy zrobił bym to jeszcze raz - TAK.

                Założyłem tysiące ładunków, tysiące rozbroiłem kto mi podziękował?

                Są osoby to czyniące a Ty?

                Czy znany Ci jest termin „zardzewiałej śmierci" - jeśli tak to wiesz o czym piszę.

                Do kogo będziesz mieć pretensje jeśli Twoje dziecko zamiast grzybów przyniesie pociski artyleryjskie?

                To kara śmierci dla domu .

                Czy spotkałaś się z informacja na ten temat?

                Nie po to wróciłem do pracy jako „młody emeryt" aby dać za wygraną. Jednak aby strzec naszego bezpieczeństwa nawet kosztem śmierci.

                Czy jestem bezwzględny - TAK, to moje drugie imię.

                Użytkownik usunięty
                  32
                  • Zgłoś naruszenie zasad
                  11 października 2010 20:08 | ID: 307265
                  MOJE BARDZO PRYWATNE ROZWAŻANIE...  

                  Jestem przeciwna karze śmierci... Z kilku powodów... Pierwszy - dla mnie najważniejszy - prawo mego Boga - NIE ZABIJAJ... Mając to na uwadze, nie czuję się upoważniona do stawiania kogokolwiek na szafocie... Kto jest bez winy niechaj pierwszy rzuci kamień... Ale zaraz usłyszę, że wina winie nierówna... Prawda... Ale kto z nas może dać gwarancję czy to co my czynimy jako tę „winę" czasem nie będzie w skutkach gorsze niż dziś już wyraźnie zaznaczona wina konkretnego skazańca...? Po drugie... Może to zabrzmi dziwnie, ale dla mnie kara śmierci nie jest karą... Dla mnie stokroć większym obarczeniem winnego za winę jest danie mu możliwości, albo lepiej: skazanie go na długoletnie pamiętanie o tym co zrobił... Ktoś powie: a co taki degenerat może sobie myśleć o swoim czynie...? Zdziwilibyście się, ale bardzo dużo... Nieraz tak dużo, że nie potrafi sobie z tym poradzić i szarpie się na własne, zasądzone życie... Zmieniłabym tylko warunki odbywania tych długoletnich kar... Zamiast więziennego, jak dziś, sanatorium, prawdziwe więzienie... Nie z telewizorem... Nie z cieplutkim kaloryferkiem... Nie bez ciężkiej pracy... Niech człowiek, który zawinił wobec innych odpracuje tę winę choć w jakimś stopniu... Niech poczuję, jak ciąży na nim ten czyn... I nie myślę tu o pastwieniu się nad skazanym...Bynajmniej... Tylko myślę o tym, by odbywanie kary było adekwatne do popełnionej winy... Zrobiłeś źle...? Bierz to brzemię... Ten krzyż... Tak... Krzyż... I go teraz nieś...! A krzyż ma to do siebie, że lekki nie jest... Tak sobie myślę, że będąc dalece rozwiniętymi cywilizacjami, możemy obejść się bez dawana sobie prawa do „rządu dusz"... Jest wina...? Niech będzie i kara... Ale jak już kiedyś pisałam: oko za oko a świat będzie ślepy... Broniłam życia... Bronię... I bronić będę... Najwyższą karę pozostawiam Temu, kto ma prawo do każdego ludzkiego życia - Bogu... Ja się czuję za mała, by takie wyroki wydawać... Ktoś zaraz napisze: poczekaj... ciekawe co byś zrobiła, gdyby ci dziecko brutalnie zamordowano i złapano sprawcę... Nie wiem co bym zrobiła... Ale wierzę, że moje zasady pozwoliłby mi ocalić moją własną duszę przed zgubą - zabiciem innego człowieka lub żądaniem dla niego kary śmierci...

                  Światem nie rządzą fakty, tylko ich interpretacje...
                  Użytkownik usunięty
                    33
                    • Zgłoś naruszenie zasad
                    11 października 2010 22:58 | ID: 307301
                    Elenai napisał 2010-10-11 21:02:46
                     

                    Mam jedno pytanie do tych, którzy widzą w mordercy tylko bestię, którą trzeba uśmiercić, a nie dostrzegają w ogóle człowieka: Ile obiektywnej winy  jest w tych nieszczęsnikach, a ile zależało od czynników niezaleznych od człowieka, jak:  geny, wychowanie, a raczej jego brak, fatalne wzorce, dziecięce traumy, itp.?

                    Czym jest tzw. wolna wola, czyli wolne decydowanie o czynieniu dobra lub zła, tak podkreslana jako przymiot dany od Boga każdemu człowiekowi? Czy jest ona naprawdę obiektywnie wolna, czy też zdeterminowana „stanami przeszłymi", jak ww. niezalezne czynniki.

                    Mowiąc prosto: ktoś przychodzi na świat w kryminogennej rodzinie, bez zasad moralnych, od najmłodszych lat widzący zło i przemoc  wokół siebie i sam doświadczający najgorszych form przemocy, bity, molestowany, upokarzany. I z drugiej strony: dziecko z kochającej, zdrowej moralnie rodziny, starannie wychowywane, zadbane pod względem emocjonalnych i materialnych potrzeb. Który ma większe szanse na bycie przestępcą? Czy ewentualna wina Przypadku I jest wyłącznie jego osobistą winą? A bycie całe życie moralnym- wyłączną zasługą Przypadku II?

                    Ja przynajmniej będąc Przypadkiem nr 2 nie czuję specjalnie swoich zasług w tym, ze żyję moralnie. Uważam, iż bez specjalnie swojego udziału, poprzez to, gdzie się urodziłam , z jakich przodków, jak mnie wychowano, jak ustawiono mi sumienie- zostałam zdeterminowana w dużym stopniu do czynienia dobra bardziej niż zła.

                    Jezus powiedział: <<Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie>>.

                    Więc dlaczego nie działać by to miało w drugą stronę? Kogo udziałem stało się dorastanie w niemoralnych warunkach, a winnym tychże warunków bywa również szeroko pojmowane społeczeństwo, wraz ze swą reprezentacją: rządem-  bo nie umie zapewnić wszystkim godnych warunków życia, bo niereaguje często na rodzinne patologie (jak mądrze napisała jedna z aśka_r  w wątku o morderczyni dziecka, którą gryzło sumienie: „Ja to się zastanawiam gdzie były te wszystkie super opiekunki społeczne od zabierania dzieci jak ta dziewczyna była jeszcze dzieckiem" )- niech ma też dla „urodzonych morderców" okoliczności łagodzące. Na tyle tylko łagodzące, by pozwolić im żyć,  w warunkach więziennych już do końca życia.

                    Dla mnie kara śmierci- jest prymitywnym odwetem społeczeństwa. Niczym więcej.

                    Wyobraź sobie twojego przyjaciela, znajomego, sąsiada, lub obcego , CZŁOWIEKA, który idzie na Ciebie z siekierą i pomimo Twojego słownego sprzeciwiającego się- "NIE", zadaje Ci kilka ciosów tym narzędziem w głowę. Mówisz o takim gnoju- nieszczęśnik? Odpuściłabyś grzechy "naszemu" winowajcy, gdyby On skrzywdził kogoś z Twoich bliskich? Byłabyś za łagodnym wymiarem kary, bo to przecież nie Jego wina, tak został wychowany, takie miał wzorce, takie geny posiada. A gdyby skazać takiego sk.... na śmierć, nie przekazałby dalej takich złych genów, wzorców, nie zdążyłby wychować kolejnego bandyty, świecąc swoim przykładem.
                    Użytkownik usunięty
                      34
                      • Zgłoś naruszenie zasad
                      12 października 2010 05:05 | ID: 307311

                      Jagienko- szacunek ogromny. Sopel- nie do końca rozumiem, co autor miał na mysli.... żołnierz- to jednak nie kat, a śmierć w wyniku działań wojennych- to nie zimny, odczłowieczony KS.

                      WRC- czy jedynym motywem ma być zemsta? Ja nie pielęgnuję w sobie żadnych tendencji odwetowych. Oczywiscie nikt mnie nie okaleczył, nie zabił moich bliskich, niemniej zdarzyło się, iż mnie niezasłużenie skrzywdzono. Wybaczyłam. Mogąc się jakoś zemścić- bo miałam na to warunki, nie zrobiłam tego, a wręcz przeciwnie- chroniłam swojego krzywdziciela, bo uważam, że zemsta to emanacja prymitywizmu. Wolę być ponad- dla własnego spokoju sumienia. O jakim łagodnym wyroku mówisz? dożywocie to łagodny wyrok? Nie ma większego oprocz kary śmierci. Co zabicie w imię prawa zmienia? Odstrasza? Bajki. Chroni społeczeństwo? Bajki, bo są inne metody. Więc co? Zadośćuczynienie? Zadośćuczynienie czyjąś śmiercią? To nie zadośćuczynienie- to brutalna żądza odwetu, oko za oko, ząb za ząb.   Nieszczęsnicy? Tak. Bo nie dostali od Boga ( losu) tyle co ja.  I myśl sobie o mnie, co chcesz. O ostatnim Twoim zdaniu nawet się nie wypowiem.

                      Użytkownik usunięty
                        35
                        • Zgłoś naruszenie zasad
                        12 października 2010 06:24 | ID: 307337
                        Elenai napisał 2010-10-11 21:02:46
                         

                        Mam jedno pytanie do tych, którzy widzą w mordercy tylko bestię, którą trzeba uśmiercić, a nie dostrzegają w ogóle człowieka: Ile obiektywnej winy  jest w tych nieszczęsnikach, a ile zależało od czynników niezaleznych od człowieka, jak:  geny, wychowanie, a raczej jego brak, fatalne wzorce, dziecięce traumy, itp.

                        Uważam jednak, ze tego typu tłumaczenia są ostatnimi czasy mocno nadużywane... Bo skoro ten nieszczęśnik był bity, molestowany, upokarzany przez rodziców, to z tego toku rozumowania wynika, ze i oni musieli mieć jakąś traumę w dzieciństwie! Ale gdzie jest początek? Bo od kogoś musiało sie zacząć! Od kogoś, kto jednak traumy nie przeżył, ale zapewnił ją innym! Przyczyn popełniania przestępstw nie zawsze można dopatrywać sie w czynnikach, o których piszesz Elenai, choc niekiedy tak, nie przeczę. Poza tym być może wielu morderców zasługuje raczej na dożywotni pobyt w zamknietym zakładzie psychiatrycznym niż w więzieniu...