Moja leciwa już babcia przypomniała mi dzisiaj przy śniadaniu takie powiedzenie "z głodu to nie trzeba miodu". I przyszła mi do głowy taka myśl, że teraz Hania je wszystko, ale już niedługo zacznie się marudzenie. I moje pytanie: jakie macie sposoby na to by przekonać swoje dzieci do zjedzenia czegoś co niekoniecznie jest słodkie, ale za to zdrowe, jak np. wątróbka, śledź, szpinak, fasolka, kapusta, kasza..etc.? A może dajecie sobie spokój lub ewentualnie zastępujecie je innymi zdrowymi produktami...? Jak to z Wami jest??????? :)