Czy zwrócić uwagę nauczycielowi?
Czy jeśli zauważylibyście, że nauczyciel Waszego dziecka w jakiś sposób źle wykonuje swoje obowiązki, np. za mało tłumaczy, nie potrafi uczyć, za dużo zadaje do domu, jest zbyt wymagający, prowadzi lekcje w sposób stresujący dla dziecka, postawił dziecku niesprawiedliwą ocenę itd. zwrócilibyście uwagę nauczycielowi lub dyrektorowi, poruszylibyście tę kwestię na zebraniu rodzicielskim czy wolelibyście nie ingerować, żeby nie odbiło się to na dziecku?
- Zarejestrowany: 16.01.2011, 15:14
- Posty: 11242
Ja bym chyba cos z tym zrobiła.W podstawówce miałam podobne problemy i moja mama interweniowała,myslę,że słusznie.W liceum,gdy wziełam sprawy w swoje ręce i wytykałam nauczycielom ich potknięcia to miałam gorsze oceny i sprawowanie,ale i tak uważam,że czyniłam słusznie.Myślę więc,że warto jakos dyplomatycznie poruszyć bolącą sprawę.
Mój chłopak musiał przez coś takiego zdawać komisyjny egzamin niestety. Z kolei spotkałam się też z tym, że jeśli kwestia dotyczy innego niż wychowawca nauczyciela, to rodzice mówią o tym na zebraniu, tylko co to da? jeden nauczyciel podejdzie do drugiego na przerwie i powie mu: "Ucz inaczej, bo się na ciebie skarżą?"
- Zarejestrowany: 16.01.2011, 15:14
- Posty: 11242
Ryzyko,że odbije sie to na dziecku jest zawsze.Gdyby nauczyciel potrafił przyznać sie do błędu i potrafił normalnie przyjać krytykę to byłoby cudownie.Tylko czy sa tacy nauczyciele?!No gdyby to chodziło o moje dziecko to mimo wszystko coś bym zrobiła.
- Zarejestrowany: 17.12.2009, 20:50
- Posty: 9899
Ryzyko,że odbije sie to na dziecku jest zawsze.Gdyby nauczyciel potrafił przyznać sie do błędu i potrafił normalnie przyjać krytykę to byłoby cudownie.Tylko czy sa tacy nauczyciele?!No gdyby to chodziło o moje dziecko to mimo wszystko coś bym zrobiła.
Wierz mi, że są też tacy nauczyciele...
Też bym zwróciła uwagę gdyby chodziło o moje dziecko, ale w jakiś delikatny sposób. Gdyby chodziło o to, że nauczyciel mało tłumaczy poprosiłabym, aby wytłumaczył materiał jeszcze raz, bo moje dziecko nie rozumie...Gdyby chodziło o niesprawiedliwą ocenę, grzecznie poprosiłabym o pokazanie i udostępnienie mi kryterium oceniania z danego przedmiotu...
Chyba bym zwrócila.
Ale delikatnie, wysłuchała drugiej strony...
Ryzyko,że odbije sie to na dziecku jest zawsze.Gdyby nauczyciel potrafił przyznać sie do błędu i potrafił normalnie przyjać krytykę to byłoby cudownie.Tylko czy sa tacy nauczyciele?!No gdyby to chodziło o moje dziecko to mimo wszystko coś bym zrobiła.
Wierz mi, że są też tacy nauczyciele...
Też bym zwróciła uwagę gdyby chodziło o moje dziecko, ale w jakiś delikatny sposób. Gdyby chodziło o to, że nauczyciel mało tłumaczy poprosiłabym, aby wytłumaczył materiał jeszcze raz, bo moje dziecko nie rozumie...Gdyby chodziło o niesprawiedliwą ocenę, grzecznie poprosiłabym o pokazanie i udostępnienie mi kryterium oceniania z danego przedmiotu...
Nie rzdze , mam przykre doświadczenie ...Niestety!!!
Poszłabym porozmawiać z takim nauczycielem napewno. Kiedyś moja młodsza siostra ciągle "przynosiła" pały z matematyki. Cięgle ,w sensie, co kartkówka, to była pała, a kartkówki były średnio raz w tygodniu. Twierdziła w zaparte, że to nauczyciel się na nią uwziął, że ona zawsze wszystko dobrze pisze a i tak dostaje pały. Mama oczywiście uwierzyła siostrze, ale jakoś nie zamierzała nic specjalnie z tym zrobić (nic prócz narzekania, jaki to zły nauczyciel). Postanowiłam wziąść sprawy w swoje ręce. Poszłam do szkoły (oczywiście bez wiedzy siostry). Porozmawiałam z nauczycielem i co się okazało, to nie nauczyciel się uwziął, tylko moja siostra ma matematyczną pustkę w głowie. Nauczyciel pokazał mi jej kartkówki, to aż mi się włosy na głowie zjeżyły! Siostra wiedziała, że Mama do nauczyciela nie pójdzie, więc to wykorzystała. Nie spodziewała się jednak, że ja się do niego wybiorę Myślę, że zawsze warto sprawdzić co się dzieje :) Siostra dostała porządny ochrzan, została wysłana na korepetycje i koniec tematu :)
EDIT: A i dodam, że od tamtej pory żadnen nauczyciel się na nią nie uwziął ;)
Czy jeśli zauważylibyście, że nauczyciel Waszego dziecka w jakiś sposób źle wykonuje swoje obowiązki, np. za mało tłumaczy, nie potrafi uczyć, za dużo zadaje do domu, jest zbyt wymagający, prowadzi lekcje w sposób stresujący dla dziecka, postawił dziecku niesprawiedliwą ocenę itd. zwrócilibyście uwagę nauczycielowi lub dyrektorowi, poruszylibyście tę kwestię na zebraniu rodzicielskim czy wolelibyście nie ingerować, żeby nie odbiło się to na dziecku?
Celem zebrań klasowych jest poruszanie własnei spornych kwestii i dylematów rodziców. Nauczyciel nie jest osobą nietykalaną, nawet jesli komuś tak się wydaje. " Dywanik" u dyrektora to raczej osttani etap;)
Rozmowa z nauczycielem tak, z dyrektorem niekoniecznie - nauczyciel może to źle odebrać :)
Nie rzdze , mam przykre doświadczenie ...Niestety!!!
Oj, niedobrze.
Ja miałam w podstawówce nauczycielkę, która wogóle nie uczyła, więc zostałam przepisana do innej klasy. dzięki temu trzy lata nauki nie poszly na marne. Udało się bez zwracania uwagi nauczycielowi i narażania się.
- Zarejestrowany: 17.09.2008, 06:35
- Posty: 4070
A ja zawsze chodzę.
Wiem z doświadczenia że to co mowią dzieci w domach do rzeczywistości z reguły ma sie tak jak kwiatek do kożucha...
jak pracowałam zawsze prosiłam żeby rodzic przychodził w takiej sprawie z dzieckiem do mnie, bo wówczas zawsze mozna skonforntować dwie wersje wudarzeń - dziecka i osoby doroslej ( choc nie twierdzę że osoba dorosła zawsze ma rację - czasem mowią to samo tylko wnioski wyciągaja inne)
Co do zwracania uwagi nauczycielom przez uczniów- cóż- zalezy kto jak został wychowany.
Ja bym nie zdecydowała się zwrócić uwagi osobie nt jej pracy jesli nie znam sie na tym i nigdy takiej pracy nie wykonywalam.
Wiem że w Polsce mamy tylu specjalistów od nauczania ilu jest dorosłych Polaków, ale....uważam to za brak wychowania i kultury osobistej.
Jesli jakis uczen próbował mi zwrócić uwagę ( nie mylic z dyskusją która sama wywoływałam pt"czego nie rozumiecie" jak do was najlepiej trafia") prosilam żeby pokazał mi świadectwo maturalne i dyplo ukończenia studiów oraz pytał ile lat przepracował w zawodzie....bo nie lubię dyskutować z dyletantami...a potem kazała poszukac sobie znaczenie słówka"dyletant" w słowniku...
- Zarejestrowany: 06.01.2010, 15:15
- Posty: 112855
Ryzyko,że odbije sie to na dziecku jest zawsze.Gdyby nauczyciel potrafił przyznać sie do błędu i potrafił normalnie przyjać krytykę to byłoby cudownie.Tylko czy sa tacy nauczyciele?!No gdyby to chodziło o moje dziecko to mimo wszystko coś bym zrobiła.
Wierz mi, że są też tacy nauczyciele...
Też bym zwróciła uwagę gdyby chodziło o moje dziecko, ale w jakiś delikatny sposób. Gdyby chodziło o to, że nauczyciel mało tłumaczy poprosiłabym, aby wytłumaczył materiał jeszcze raz, bo moje dziecko nie rozumie...Gdyby chodziło o niesprawiedliwą ocenę, grzecznie poprosiłabym o pokazanie i udostępnienie mi kryterium oceniania z danego przedmiotu...
Wiem, że są tacy nauczyciele, i poszłabym na rozmowę. Bez krzyku i kłótni, ale na spokojnie. Przecież nauczyciel też człowiek i może się mylić, lub cos zrobić źle.
Ryzyko,że odbije sie to na dziecku jest zawsze.Gdyby nauczyciel potrafił przyznać sie do błędu i potrafił normalnie przyjać krytykę to byłoby cudownie.Tylko czy sa tacy nauczyciele?!No gdyby to chodziło o moje dziecko to mimo wszystko coś bym zrobiła.
Wierz mi, że są też tacy nauczyciele...
Oj... czyżby? Może maleńka garstka. Zwykle są niebywale dumni.
Nie pozwolą sobie zwrócić uwagi.
Ja ostatnio miałam taką sytuację, ze nauczycielka dała mi do zrozumienia, że jestem idiotką, bo powiedziałam, że profesor Spanner, który robił z tłuszczu ludzkiego mydło w czasie II w.ś. brał ludzi z obozu i więzienia. Nauczycielka stwierdziła, że ludzie z obozów są odtłuszczeni, więc to kompletna bzdura. Racja, że są, tzn. byli, nie sposób się z tym nie zgodzić, ale przecież są też nowe transporty do obozów przez całą wojnę. Poza tym na budynku, w którym to się działo jest tablica, na której pisze, że tutaj robiono mydło ze skazańców w dwóch więzieniach, z pacjentów zakładu psychiatrycznego i z więźniów obozu Stutthof.