Zamarznięte rzęki i chodzenie dzieci po lodzie - pozwalacie?
- Zarejestrowany: 19.12.2013, 16:12
- Posty: 4400
W drodze dzisiaj do pracy widziałam dzieciaki chodzące po parkowym stawie. Niby straszny mróz, ale przed oczami stanęła mi zeszłoroczna tragedia z dzieciakami, które utonęły. Te dzieci, które spotkałam szły do szkoły i ich rodzice prawdopodobnie o tym nie wiedzieli...
Czy rozmawiacie z dziećmi o chodzeniu po lodzie?
- Zarejestrowany: 28.04.2009, 13:58
- Posty: 66136
Na szczęście u mnie nie ma blisko ani rzeki ani stawu. Ale i tak dzieciaki o tym wiedzą. Sama się kiedyś skąpałam pod takim cienkim lodem. Na szczęście głęboko nie było i wytaraskałam się na brzeg. Mama aż ręce złożyła jak mnie zobaczyła!
- Zarejestrowany: 17.09.2015, 08:44
- Posty: 19647
ja nigdy bym nie puscila synka na takie cos u nas z rodziny tez niestety tak dzieci zgineły :( treba duzo tlumaczyc !
- Zarejestrowany: 18.04.2008, 22:57
- Posty: 161880
U nas rzeka przepływa przez nasze miasteczko, jest też staw no i nasze urocze jezioro - takwięc trzeba swoje pociechy a nawet i dorosłe osoby napominać by nie wchodziły w ogóle na zamarznięte akweny bo to może skończyć się tragicznie... Lepiej unikać takich sytuacji niż potem przeżywać tragedie...
- Zarejestrowany: 19.12.2013, 16:12
- Posty: 4400
Na szczęście u mnie nie ma blisko ani rzeki ani stawu. Ale i tak dzieciaki o tym wiedzą. Sama się kiedyś skąpałam pod takim cienkim lodem. Na szczęście głęboko nie było i wytaraskałam się na brzeg. Mama aż ręce złożyła jak mnie zobaczyła!
Oho! Nie dziwie się. Woda lodowata. Do tego dochodzi szok, emocje. Nie wszyscy są w stanie szybko zareagować i się wydostać.. Bywa, że jedna osoba ratuje drugą i też tonie...
- Zarejestrowany: 23.04.2013, 18:58
- Posty: 12534
mój synek jeszcze jest mały i sam nigdzie nie chodzi, ale na pewno kiedyś będe rozmawiał z nim o tym.
U mamy teściowej jest studnia niezabezpieczona, bo w dalszym ciągu babcia berze stamtąd wodę dla konia i kur. Bardzo się bałam, bo często mój Maksio biegł tam i rzucał kamienie do niej. pewnego dnia byłam z nim na dworze, jeździł na rowerku biegowym, podbiegłam dosłownie na pół minutki do domu sprawdzic na ziemniaki, bo gotowały się. Kiedy wyszłam maksia nie było nigdzie. jego rowerek leżał przy drodze a jego ani sladu. zaczęłam szukac Go, biegałam wszędzie, pobiegłam do babci i pierwsza myśl jaka mi przeszła to ta nieszczęsna STUDNIA, słabo mi się zrobiło, nie mogłam ustać na nogach ani zrobić kroku. bałam się, że mógł tam wpaść. kiedy nachyliłam się nad nią zobaczyłam, że nie ma tam synka. Nie miałam pojęcia gdzie jest. Spotkałam dziadka i powiedział, że maksio poszedł do sklepu z babcią. Jaką to ja ulge miałam. Babcia szłą do sklepu i kiedy maksio ją zobaczył podbiegł do niej i poszedł z nią do sklepu. Nie powiedziała mi bo się spieszyła. Powiedziałm, żeby nigdy mi tak nie robiła bo umrę na zawał.
od tej pory zaczełam synkowi tłumaczyć, aby nie chodził do studni i powiem, że kiedy jesteśmy u babci to nie podchodzi do niej, nie jest zainteresowany nią, ale wiadomo, że to tylko dziecko i trzeba mieć ograniczone zaufanie i nie zostawiać samego dziecka w pobliżu studni.
Ja mieszkałam blisko rzeki San (dosłownie 100m) i codziennie kiedy szłam z rodzeństwem na przystanek to przechodziliśmy obok rzeki i nigdy nas nie ciągneło, aby iść tam samemu.
W podstawówce miałam taką sytuację, że byłam z koleżanką na placu zabaw, potem miałysmy strasznie brudne klapki i postanowiłyśmy iść umyć buty do rzeki. Byłyśmy dosłownie na brzegu, nie wchodziłyśmy na głęboką wodę. kiedy przyszłam do domu mama i tata już wiedzieli, ze byłam sama nad Sanem, dostałam takie lanie od taty, że byłam sama nad rzeką. Musiałm obiecać, że nigdy nie pójde sama bez opiekuna nad wodę. I w taki sposób dowiedziałm się, że to było bardzo nieodpowiedzialne zachowanie, nigdy potem nie poszłam sama nad rzekę.
Najważniejsze jest, aby wytłumaczyć dziecku, bo wiadomo, nie zawsze jesteśmy razem z nim i
- Zarejestrowany: 24.01.2016, 18:53
- Posty: 3
Witaj
Na wstępie chciałam napisać, iż ciekawe tematy poruszasz na tym forum.
Jestem osobą, która często rozmawia z dziećmi i wiem doskonale jak nie są świadome skutków chodzenia po oblodzonej wodzie.
Taki problem powinien być poruszony po pierwsze na zajęciach szkolnych, gdzie przedstawione byłyby zasady bezpieczeństwa oraz skutki jakie mogą wystąpić po takim czynie. Można przedstawić taką propozycję nauczycielowi, chociaż dizsiejsi nauczyciele są poinstruowani w tej kwesti. Rodzice natomista często komentują sprawe " moje dziecko tak nie robi, wie, że tak ma nie robić", jednak niestety pod wpływem kolegów wiele dzieci decyduje się na taki krok. Ważne aby rodizce w domu też wspominali o takich rzeczach, można nawet pokazać filmy, w których widać co się potem dzieje w takich sytuacjach.
JEST wiele alternatyw "chodzenia po lodzie " jak np. jazda na lodowisku- również można zoorganizować wycieczkę klasową na lodowisko i w takich sytuacjach uprzedzić, aby nie robić tego na oblodzonej wodzie tylko w odpowiednich miejscach takich jak bezpieczne lodowisko. Dzieci uwielbiają takie sporty więc to jest tylko kwestia chęci nauczyciela, bądź kwestia czasu wolnego rodziców. Zamiast siedzieć w domu z dzieckiem przed komputerem, znajdźcie rodzice godzinę czasu dla swojego dziecka na wspólne wyjście na sanki czy lodowisko. Później zdecydowanie łatwiej jest się nawet dziecku uczyć po takiej rozrywce. Sprawdzony sposób więc polecam
Serdecznie pozdrawiam
- Zarejestrowany: 17.09.2015, 08:44
- Posty: 19647
Witaj
Na wstępie chciałam napisać, iż ciekawe tematy poruszasz na tym forum.
Jestem osobą, która często rozmawia z dziećmi i wiem doskonale jak nie są świadome skutków chodzenia po oblodzonej wodzie.
Taki problem powinien być poruszony po pierwsze na zajęciach szkolnych, gdzie przedstawione byłyby zasady bezpieczeństwa oraz skutki jakie mogą wystąpić po takim czynie. Można przedstawić taką propozycję nauczycielowi, chociaż dizsiejsi nauczyciele są poinstruowani w tej kwesti. Rodzice natomista często komentują sprawe " moje dziecko tak nie robi, wie, że tak ma nie robić", jednak niestety pod wpływem kolegów wiele dzieci decyduje się na taki krok. Ważne aby rodizce w domu też wspominali o takich rzeczach, można nawet pokazać filmy, w których widać co się potem dzieje w takich sytuacjach.
JEST wiele alternatyw "chodzenia po lodzie " jak np. jazda na lodowisku- również można zoorganizować wycieczkę klasową na lodowisko i w takich sytuacjach uprzedzić, aby nie robić tego na oblodzonej wodzie tylko w odpowiednich miejscach takich jak bezpieczne lodowisko. Dzieci uwielbiają takie sporty więc to jest tylko kwestia chęci nauczyciela, bądź kwestia czasu wolnego rodziców. Zamiast siedzieć w domu z dzieckiem przed komputerem, znajdźcie rodzice godzinę czasu dla swojego dziecka na wspólne wyjście na sanki czy lodowisko. Później zdecydowanie łatwiej jest się nawet dziecku uczyć po takiej rozrywce. Sprawdzony sposób więc polecam
Serdecznie pozdrawiam
jestem tez tego zdania ze powinno sie o tym mowic w szkole i uczyc dzieci bezpieczenstwa !
- Zarejestrowany: 28.04.2009, 13:58
- Posty: 66136
Nie moge patrzec jak dorośli ludzie tak ryzykują.. wiadziałam jak skracają sobie drogę przez sam środek zalewu..
- Zarejestrowany: 17.09.2015, 08:44
- Posty: 19647
Nie moge patrzec jak dorośli ludzie tak ryzykują.. wiadziałam jak skracają sobie drogę przez sam środek zalewu..
u nas dalej na rzece lyzwami jezdza ;/
- Zarejestrowany: 19.12.2013, 16:12
- Posty: 4400
Nie moge patrzec jak dorośli ludzie tak ryzykują.. wiadziałam jak skracają sobie drogę przez sam środek zalewu..
u nas dalej na rzece lyzwami jezdza ;/
W Parku Skaryszewskim też wszyscy jeżdżą to pewnie dobrze zamarźnięty i gruby lód. Nie ma co się stresować.
- Zarejestrowany: 28.04.2009, 13:58
- Posty: 66136
Nie moge patrzec jak dorośli ludzie tak ryzykują.. wiadziałam jak skracają sobie drogę przez sam środek zalewu..
u nas dalej na rzece lyzwami jezdza ;/
W Parku Skaryszewskim też wszyscy jeżdżą to pewnie dobrze zamarźnięty i gruby lód. Nie ma co się stresować.
Ja tam myślę że pewności nigdy nie ma! Najlepsze to zwykłe zrobione lodowisko
- Zarejestrowany: 18.07.2012, 13:05
- Posty: 296
Na szczęście u mnie nie ma blisko ani rzeki ani stawu. Ale i tak dzieciaki o tym wiedzą. Sama się kiedyś skąpałam pod takim cienkim lodem. Na szczęście głęboko nie było i wytaraskałam się na brzeg. Mama aż ręce złożyła jak mnie zobaczyła!
U nas też jest podobnie. Brak dostępu do większej rzeki. Z dzieckiem trzeba dużo rozmawiać,bo nie wiadomo co mu przyjdzie do głowy..
- Zarejestrowany: 17.09.2015, 08:44
- Posty: 19647
Nie moge patrzec jak dorośli ludzie tak ryzykują.. wiadziałam jak skracają sobie drogę przez sam środek zalewu..
u nas dalej na rzece lyzwami jezdza ;/
W Parku Skaryszewskim też wszyscy jeżdżą to pewnie dobrze zamarźnięty i gruby lód. Nie ma co się stresować.
tylko oni po rzece Kasiu jezdza teraz az policja tam partoluje to naprawdę nieopowiedzialne jest...
- Zarejestrowany: 28.04.2009, 13:58
- Posty: 66136
Temperatura na plusie to i lody puszczą.. skończy się chodzenie po lodzie..
- Zarejestrowany: 17.09.2015, 08:44
- Posty: 19647
Temperatura na plusie to i lody puszczą.. skończy się chodzenie po lodzie..
i bardzo dobrze jako patrząc na bezpieczenstwo :)
- Zarejestrowany: 18.04.2008, 22:57
- Posty: 161880
O nie, nie - dzisiaj Oliwka podczas spaceru mówi:
- Babciu pochodzę sobie na stawku po lodzie...
Ja na to:
- Nie ma mowy, po żadnym lodzie chodzić nie wolno...
Ona:
- Ale na stawku jest gruby lód...
Ja:
- Gruby może i jest ale i tak nie pozwolę...
Podchodzimy do stawku a ona widząc stojącą wodę na lodzie mówi:
- Masz rację babciu...
I było po sprawie, poszłyśmy sobie dalej pospacerować...
- Zarejestrowany: 17.09.2015, 08:44
- Posty: 19647
O nie, nie - dzisiaj Oliwka podczas spaceru mówi:
- Babciu pochodzę sobie na stawku po lodzie...
Ja na to:
- Nie ma mowy, po żadnym lodzie chodzić nie wolno...
Ona:
- Ale na stawku jest gruby lód...
Ja:
- Gruby może i jest ale i tak nie pozwolę...
Podchodzimy do stawku a ona widząc stojącą wodę na lodzie mówi:
- Masz rację babciu...
I było po sprawie, poszłyśmy sobie dalej pospacerować...
- Zarejestrowany: 28.04.2009, 13:58
- Posty: 66136
O nie, nie - dzisiaj Oliwka podczas spaceru mówi:
- Babciu pochodzę sobie na stawku po lodzie...
Ja na to:
- Nie ma mowy, po żadnym lodzie chodzić nie wolno...
Ona:
- Ale na stawku jest gruby lód...
Ja:
- Gruby może i jest ale i tak nie pozwolę...
Podchodzimy do stawku a ona widząc stojącą wodę na lodzie mówi:
- Masz rację babciu...
I było po sprawie, poszłyśmy sobie dalej pospacerować...
No tak, dzieci dopóki nie zobaczą to nie uwierzą. Mądra dziewczynka z Oliwki
- Zarejestrowany: 17.09.2015, 08:44
- Posty: 19647
O nie, nie - dzisiaj Oliwka podczas spaceru mówi:
- Babciu pochodzę sobie na stawku po lodzie...
Ja na to:
- Nie ma mowy, po żadnym lodzie chodzić nie wolno...
Ona:
- Ale na stawku jest gruby lód...
Ja:
- Gruby może i jest ale i tak nie pozwolę...
Podchodzimy do stawku a ona widząc stojącą wodę na lodzie mówi:
- Masz rację babciu...
I było po sprawie, poszłyśmy sobie dalej pospacerować...
No tak, dzieci dopóki nie zobaczą to nie uwierzą. Mądra dziewczynka z Oliwki
i z babci
- Zarejestrowany: 06.01.2010, 15:15
- Posty: 112855
U nas są dwie rzeki..Może nie jakieś mega wilkie, ale są. Rzeka, to nie woda ''stojąca'' i lód bywa na niej zdradliwy. Po sadzawkach pozwoliłabym dzieciakom sie poslizgać, ale tylko w obecności dorosłych. U nas w sadzawce wody jest do kolan:) Ale nigdy na rzece... Tak samo na jeziorze....