Od 1 września 2015 r. koniec ze śmieciowym jedzeniem w sklepikach szkolnych
- Zarejestrowany: 06.11.2014, 12:16
- Posty: 897
Jak podają media od 1 września 2015 r. w szkolnych sklepikach nasze maluchy nie będą już kuszone śmieciowym jedzeniem. Co o tym sądzicie?
- Zarejestrowany: 06.01.2010, 15:15
- Posty: 112855
I bardzo dobrze:)
Kiedyś w sklepiku mozna było kupić linijkę, zeszyt, czy inne przybory. A teraz? Lody, chipsy, wafelki...A inne przydatne rzeczy? Nie ma..
- Zarejestrowany: 28.04.2009, 13:58
- Posty: 66136
U nas juz prawie znikły ale za to stanęły automaty z napojami gazowanymi i słodyczmi..
- Zarejestrowany: 18.04.2008, 22:57
- Posty: 161880
Kilka razy takie "akcje" zapowiadali i jak dotąd brak rezultatów...
Moim zdaniem to tylko od dyrekcji szkoły zależy co jest w sklepiku szkolnym - gdy komuś wynajmują "lokal" to powinni od razu zaznaczyć co ma w nim być a czego rygorystycznie NIE !
- Zarejestrowany: 20.03.2012, 08:46
- Posty: 668
Bardzo mnie to cieszy bo jak widzę co te dzieci tam kupuja to aż mnie przeraża same słodycze ,chemia nic zdrowego i tak codziennie jak mówi mój syn .Ja pieniędzy do sklepiku nie daję !
- Zarejestrowany: 15.12.2009, 22:07
- Posty: 4215
Nie wiem jak było u Was w sklepikach ale w mojej szkole na wsi sklepił prowadziła nauczycielka od chemii razem z dziecmi. Była grupa straszych dzieci, która sprzedawała na przerwie. Mozna było kupic kanapke, przybory szkolne, zeszyt czy nawet zabawke. Zarobione pieniadze szły na rozwój sklepiku. Pożniej sklepil przejał ktos prywatny i sie skonczyło uczenie dzieci jak sie zarabia pieniadze i rozwija np. własna firme.
- Zarejestrowany: 18.04.2008, 22:57
- Posty: 161880
Nie wiem jak było u Was w sklepikach ale w mojej szkole na wsi sklepił prowadziła nauczycielka od chemii razem z dziecmi. Była grupa straszych dzieci, która sprzedawała na przerwie. Mozna było kupic kanapke, przybory szkolne, zeszyt czy nawet zabawke. Zarobione pieniadze szły na rozwój sklepiku. Pożniej sklepil przejał ktos prywatny i sie skonczyło uczenie dzieci jak sie zarabia pieniadze i rozwija np. własna firme.
Tak kiedyś było w większości szkół a teraz "prywatę" wpuszczają do szkół i oni na tej chemii co truje dzieciaki się wzbogacają... Ja na to...
- Zarejestrowany: 18.04.2008, 22:57
- Posty: 161880
Oliwka w piątek jechała na wycieczkę to każde dziecko wsiadające do autokaru dostało od Pani truskawki i pomidorki...
Takie akcje trzeba propagować a nie "chemię"...
- Zarejestrowany: 28.04.2009, 13:58
- Posty: 66136
Nie wiem jak było u Was w sklepikach ale w mojej szkole na wsi sklepił prowadziła nauczycielka od chemii razem z dziecmi. Była grupa straszych dzieci, która sprzedawała na przerwie. Mozna było kupic kanapke, przybory szkolne, zeszyt czy nawet zabawke. Zarobione pieniadze szły na rozwój sklepiku. Pożniej sklepil przejał ktos prywatny i sie skonczyło uczenie dzieci jak sie zarabia pieniadze i rozwija np. własna firme.
U nas jak wprowadzili kanapki do sklepiku to podobno nie schodziły.. tak mówiła pani dyrektor..
- Zarejestrowany: 23.04.2013, 18:58
- Posty: 12534
ja się cieszę z tego powodu, bo jak mójmaksio pójdzie do szkoły to przynajmniej będe pewna, że nie je żadnego "syfu". Moja mama opowiada jak dzieci wyrzucająkanapki do koszy na śmieci a kupują własnie takie śmieciowe jedzenie. Rodzice robią kanapki do szkoły, które lądują w koszach. A pewnie na pytanie "czy zjadłeś/aś kanapkę?" odpowiadają na pewno "tak". Dzieci mają swoje kieszonkowe to wydaja je na takie śmieciowe jedzenie
- Zarejestrowany: 15.12.2009, 22:07
- Posty: 4215
Nie wiem jak było u Was w sklepikach ale w mojej szkole na wsi sklepił prowadziła nauczycielka od chemii razem z dziecmi. Była grupa straszych dzieci, która sprzedawała na przerwie. Mozna było kupic kanapke, przybory szkolne, zeszyt czy nawet zabawke. Zarobione pieniadze szły na rozwój sklepiku. Pożniej sklepil przejał ktos prywatny i sie skonczyło uczenie dzieci jak sie zarabia pieniadze i rozwija np. własna firme.
U nas jak wprowadzili kanapki do sklepiku to podobno nie schodziły.. tak mówiła pani dyrektor..
A ja własnie bym wolała synowi dać 2 zł ,zeby kupił sobie kanapke sam w szkole, niz robić mu codziennie. Nie z lenistwa tylko z oszczednosci, bo czasem kanapki wracają do domu nie zjedzone. Tak to by wiedział,ze jest głodny, to by kupił i by zjadł. A jak by nie był glodny lub nie miał by czasu zjeść, to by zostalo mu chociaż to dwa złote.
Pewnie nie schodziły,bo były inne rzeczy...Słodycze, czipsy itp.
- Zarejestrowany: 10.03.2011, 16:24
- Posty: 18894
A ja jestem przekonana o słuszności takich decyzji, ale wiem na 100%, że to nie wypali. Przerabiałam takie tematy już w czasie gdy moje dzieci chodziły do średnich szkół i były świadome śmieciowego jedzenia. A młodzież kupuje wszystko co niezdrowe, pomimo, że nazywają siebie wegetarianami. Kanapka z szynką jest bee , ale chipsy i snikersy są cacy. Podobnie z woda i colą. Rodzicielskie nakazy nidą swoją drogą a młodzieńcze apetyty swoją.
- Zarejestrowany: 28.04.2009, 13:58
- Posty: 66136
Jak nie w szkole to kupią w sklepiku obok szkoły..
- Zarejestrowany: 01.10.2009, 10:38
- Posty: 4075
Kiedys już wypowiadałam się na temat sklepików. Mój mąż prowadził taki szkolny sklepik. Było to dawno (ok 15 lat temu). Też była taka akcja "zdrowego jedzenia". Zamawialiśmy jogurty, były kanapki. Efekt taki, że sami musieliśmy je zjadać a część wyrzucać. Poza tym "prywaciarz" ledwie wychodził na czysto a też dokładać do interesu (ZUS - COŚ OK. 900+400 czynsz za wynajem). Nikt nie dał upustu, bo długi weekend, przerwa świąteczna czy ferie (latem mąż wyrejstrował "działalność", za którą we wrześniu musiał na nowo opłacić rejestrację). Nam chodziło o to, zeby miał ciągłość w ZUSie. Ostatecznie ja ze swojej pensji musiałam dopłacać i zrezygnowaliśmy. To tylko tak wygląda dla laika. Ile można "zarobić" na gumach, lizakach czy nawet napojach czy chipsach.