Konkurs: Moje wspomnienia komunijne
- Zarejestrowany: 19.12.2013, 16:12
- Posty: 4400
Zapraszamy do wzięcia udziału w konkursie!
Jak to zrobić? Po prostu rozmawiaj na forum! Masz czas do 6 maja!
Konkurs: Moje wspomnienia komunijne
Podzielcie się z nami swoimi wspomnieniami i uwagami. Porozmawiajmy zarówno o duchowej stronie tego dnia, jak i prezentach i organizacji rodzinnego obiadu komunijnego. Liczymy na żywą rozmowę. Każdy uczestnik powinien zamieścić minimum 3 wypowiedzi. Pierwszą ogólną i dwie nawiązujące do wypowiedzi innych użytkowników. Prosimy o niezamieszczanie postów jeden pod drugim. To ciekawy temat i mamy nadzieję, że będzie nam się dobrze rozmawiało!
https://www.familie.pl/profil/kasia_p_/gallery/phpfvrw42.jpg
O nagrodzie:
Nagrodzimy 4 osoby jedną z wyjątkowych książek.
Kaftanik dla Dzieciątka. Legendy chrześcijańskie I
lub
Grajek wędrowny. Legendy chrześcijańskie II
Bywa, że Pan Bóg ma z nami sporo kłopotów. A to okazujemy się nazbyt pyszni i zadufani w sobie, to znów palimy za sobą wszystkie dobre mosty, mierząc łaskawość Boga swoją miarą. Oto opowieści, które mieszczą w sobie prawdy wiele większe niż to, co w nich zmyślone. Może dlatego, że w tych pięknych legendach jak w czarodziejskim lustrze można dojrzeć samego siebie. Bez makijażu. I to pewnie przyczyna, dla której podczas czytania także dorosłym mogą pocić się oczy...
Obok legend polskich czytelnik znajdzie tu opowieści z kręgu kultury romańskiej, niemieckiej, skandynawskiej i rosyjskiej, zarówno ludowe, jak i literackie. Zawsze chętnie słuchane i czytane nie tylko przez dzieci. Wspaniała lektura dla całej rodziny. Książka jest pięknie ilustrowana.
Aby wziąć udział w konkursie, koniecznie wypełnij swoje dane adresowe na profilu. Tylko dzięki nim możemy wysłać do Ciebie nagrodę! Przypominamy, że uzupełnienie danych jest regulaminowym warunkiem konkursu.
- Zarejestrowany: 28.04.2009, 13:58
- Posty: 66136
Pamiętam ja chodziłam na spotkania, wkuwałam katechizm. Ale najpiękniejsze było chodzenie do krawcowej na na przymiarki. Szyła mi bardzo piękną suknię do samej ziemni i z rozszerzanimi rękawami. Zawsze kochałam takie sukienki
. W kościele straszna trema jak musiałam wierszyk powiedzieć! Pamiętam że było gorąco i bardzo długo!
- Zarejestrowany: 06.05.2011, 08:28
- Posty: 1820
A ja pamiętam wielki gar gorącego rosółu z makaronem - ten zapach unoszący się w całym domu. Biały obrus i wielki rodzinny stół. Zdjęcie całej rodziny na schodach przed domem i ja w białej sukni w samym centrum. Z tej okazji miałam na głowie pierwszy raz loki. Ciocia je kręciła z samego rana a ja jeszcze spałam na krześle.
I stresik pierwszej spowiedźi,kiedy trzeba było świadomie przyznać się do grzeszków. I co powie ksiądz?
- Zarejestrowany: 01.10.2009, 10:38
- Posty: 4075
Moja I Komunia była w czasach...prehistorycznych (1959rok). Mimo to było to przeżycie na całe życie. Jako dziecko chorowite, miałam dwie Komunie:tzw. wczesną (1958) i uroczystą. Jedną i drugą pamiętam. Pierwsza odbyła się 1-go czerwca, po uroczystości w kościele i domowym obiedzie, poszłam ze starszą siostrą na festyn, który odbywał się na szkolnym boisku. Nie oczekiwało się na żadne prezenty. Katechizmu uczyła mnie siostra,przygotowanie sprawdził proboszcz. Uroczysta Komunia była bardziej świadoma (IIIklasa). Spowiedź nie była już dla mnie stresem, gdyż cały rok regularnie chodziłam. Pamiętam, że wtedy obowiązywał post eucharystyczny od północy, a więc na mszę (o 9.00) szło się na czczo. Po uroczystości w kościele, na plebanii przygotowane było dla nas śniadanie. W domu dalszy ciąg uroczystości z rodziną-ciotki, wujkowie, kuzyni. Sama uroczystość nie była zbyt wesoła, bo niespełna miesiąc wcześniej zmarła mama mamy. O prezentach chyba kiedyś już pisałam: chrzestny-obraz naszej MBŁ (wisi do dziś nad moim posłaniem), od chrzestnej, która mieszkała w Anglii-biały kapelusik i złote pióro PARKER (służyło mi przez całe liceum pisałam nim maturę), od rodziców zegarek, od reszty drobiazgi:książki, słodycze. Często opowiadam "wypadek"-na uroczystość mama sporządziła 20litrową kanę (od mleka) domowego piwa. Gdy je otwierano, ja wiercipięta i ciekawska kręciłam się po kuchni, gdy to piwo wystrzeliło. Biała sukienka do prania, i na nabożeństwo popołudniowe poszłam w sukience od spowiedzi. Z tych uroczystości oczywiście mam zdjęcia, które przypominają tamte chwile.
- Zarejestrowany: 06.05.2011, 08:28
- Posty: 1820
Wamat jak piszesz o prezentach to łza się w oku kręci na myśl o tradycyjnych prezentach-tych bez przepychu,bogactwa i ten całej szopki rowerowo-komuterowej. Ja w tym roku chrzest u chrześniaka i zamierzam iść w coś przydatnego - pomyślałam o globusie. Uważam,że to fajny pomysł-tylko zastanawiam się nad reakcją młodego i rodziny.
- Zarejestrowany: 28.04.2009, 13:58
- Posty: 66136
O to ja dostałam zegarek! Moja ukochana ciocia przypędziła z samego rana abym się wystroiła do kościoła. A wiecie że mam go do dziś i działa. Taki nakręcany na śrubkę.
- Zarejestrowany: 26.02.2014, 19:08
- Posty: 43
Na początek trochę wspomnień :)
Pierwsze loki doskonale pamiętam. Były zawijane na papierowe robione papiloty, a że miałam gęste i długie włosy, więc ich zawijanie trwało dłuuugo. Rano okazało się , że włosy były wilgotne, a loki mało poskręcane. Moja mama biegała do cioci po suszarkę do włosów. Do kościoła jechałam dorożką z końmi powożoną przez mojego dziadka- nie mieliśmy samochodu, a do kościoła był kawałek. Chyba nie muszę pisać jak wyglądały moje włosy:)
Byłam pierwszym rocznikiem, który szedł do komunii w identycznych tunikach, ale za to pamiętam zakup dodatków. Najpierw miałam mieć pożyczane rękawiczki, torebkę i wianek, ale moja mam zabrała mnie na zakupy do odległego miasta :)
Byłam zachwycona w wielkim salonie, wybierałyśmy, przymierzałyśmy dodatki- cudowne wspomnienia.
A co pamiętam z kościoła, rękawiczki, cudne koronkowe rękawiczki i to że koleżanka zajęła moje miejsce i prowadziła nasz rząd do ołtarza. Nie świadczy to chyba o mojej dojrzałości.
Co do prezentów to od rodziców i babci dostałam złote pierścionki - mam je do dzisiaj przekaże mojej córce :) i chyba pieniądze, nie pamiętam co jeszcze.
Przyjęcie było oczywiście w domu, cała rodzina multum kuzynów i kuzynek.
- Zarejestrowany: 06.05.2011, 08:28
- Posty: 1820
O to ja dostałam zegarek! Moja ukochana ciocia przypędziła z samego rana abym się wystroiła do kościoła. A wiecie że mam go do dziś i działa. Taki nakręcany na śrubkę.
Zegarki komunijne :) Nawet powstało takie powiedzenie- nie masz zegarka? - u komuni nie byłeś?
- Zarejestrowany: 06.06.2010, 10:45
- Posty: 9066
Nic dodać... nic ująć :) (Kultowe wspomnienie i pamiątka):
Pamiętam całą otoczkę i przygotowania. Sukienkę uszytą przez babcie i jej projekt w zeszycie :) I zdjęcie z językiem na wierzchu podczas przyjmowania komunii ;).
... Ach było się kiedyś młodym.
- Zarejestrowany: 26.02.2014, 19:08
- Posty: 43
He he! Ja zegarka nie dostała:( Ale takie zestawy to pamiętam, w sumie fajny i praktyczny prezent. Chyba już nie produkują?
- Zarejestrowany: 06.06.2010, 10:45
- Posty: 9066
He he! Ja zegarka nie dostała:( Ale takie zestawy to pamiętam, w sumie fajny i praktyczny prezent. Chyba już nie produkują?
Oj nie wiem, ale zestaw pamiętam. Ja miałam biały i nawet gdzieś na strychu jest ;)
- Zarejestrowany: 06.05.2011, 08:28
- Posty: 1820
Genialny zestaw ! I ta kolorystyka róż i komunijna biel :)
- Zarejestrowany: 26.02.2014, 19:08
- Posty: 43
Teraz to u nas królują jako prezenty tablety, laptopy, smartfon i inne cuda techniki. Ale słyszałam również o quadach - choć moim zdaniem to spora przesada. W szkole lub na podwórku jest później licytacja, które dziecko nazbierało najwięcej, ale za moich czasów też tak było i chyba to się nie zmieni póki dorośli nie przestaną prześcigać się w tej kwestii.
A czy u Was przesunięto już komunię do klasy III? W szkole mojego syna w tym roku nie będzie komunii, a sam przyjmie ją za 2 lata jako 10 latek. Myślę, że to dobrze ze względu na dojrzałość.
Ja pamietam, że przy obiedzie wylałam na siebie sok, trzeba było sukienkę zaprać, żeby zdążyła wyschnąć, przed mszą popołudniową. Teraz się z tego śmiejemy, wtedy byłam załamana, tym bardziej, że dostałam niezłą burę od mojej mamy ... bardzo płakałam. Takie mam smutne wspomnienia, nie wiem czemu to mi utkwiło w pamięci.
- Zarejestrowany: 15.12.2009, 22:07
- Posty: 4215
Wamat jak piszesz o prezentach to łza się w oku kręci na myśl o tradycyjnych prezentach-tych bez przepychu,bogactwa i ten całej szopki rowerowo-komuterowej. Ja w tym roku chrzest u chrześniaka i zamierzam iść w coś przydatnego - pomyślałam o globusie. Uważam,że to fajny pomysł-tylko zastanawiam się nad reakcją młodego i rodziny.
Globus fajna sprawa! Sa takie pokryte farba jaką pokrywane sa tablice, gdzie dziecko może samo rysować i tworzyć swój świąt. To tez rozwija, bo można z dzieckiem porozmawiać o klimacie jaki w jego świecie by zapanował. Takie dzieciaki komunijne to juz duze dzieci ale jeszcze na tyle małe,ze potrafią przez zabawę się uczyć.
Ja żałuje,ze jak byłam dzieckiem komunijnym to nikt nie pomyślał o tym,ze jestem dzieckiem i lepiej kupić coś pożytecznego niz dawać pieniądze. Ja jestem jednym z tych dzieci , którego pieniądze poszły na potrzeby dorosłego świata. Nie dużo to było ale moje pieniądze poszły na jakiś element świeżo budowanego domu. Jak dobrze pamietam to na drzwi wejściowe. Wiem,ze była potrzeba na taki wydatek ale z drugiej strony wiem,ze gdyby to była lalka lub jakaś gra,to było by to dla mnie. Jestem zdania,ze prezenty nie powinny być drogie ale dopasowane do dziecka.
- Zarejestrowany: 06.05.2011, 08:28
- Posty: 1820
Wamat jak piszesz o prezentach to łza się w oku kręci na myśl o tradycyjnych prezentach-tych bez przepychu,bogactwa i ten całej szopki rowerowo-komuterowej. Ja w tym roku chrzest u chrześniaka i zamierzam iść w coś przydatnego - pomyślałam o globusie. Uważam,że to fajny pomysł-tylko zastanawiam się nad reakcją młodego i rodziny.
Globus fajna sprawa! Sa takie pokryte farba jaką pokrywane sa tablice, gdzie dziecko może samo rysować i tworzyć swój świąt. To tez rozwija, bo można z dzieckiem porozmawiać o klimacie jaki w jego świecie by zapanował. Takie dzieciaki komunijne to juz duze dzieci ale jeszcze na tyle małe,ze potrafią przez zabawę się uczyć.
Ja żałuje,ze jak byłam dzieckiem komunijnym to nikt nie pomyślał o tym,ze jestem dzieckiem i lepiej kupić coś pożytecznego niz dawać pieniądze. Ja jestem jednym z tych dzieci , którego pieniądze poszły na potrzeby dorosłego świata. Nie dużo to było ale moje pieniądze poszły na jakiś element świeżo budowanego domu. Jak dobrze pamietam to na drzwi wejściowe. Wiem,ze była potrzeba na taki wydatek ale z drugiej strony wiem,ze gdyby to była lalka lub jakaś gra,to było by to dla mnie. Jestem zdania,ze prezenty nie powinny być drogie ale dopasowane do dziecka.
Właśnie- gdzie tu myśl o dziecko,kiedy wręcza się pieniądze. Jestem w trakcie poszukiwania globusu i chyba tą drogą pójdę.
Na komunie mojego chrześniaka jadę 150 km - tylko na jeden dzień - mam nadzieję,że będę miala miłe wspomnienia i nie przerazi mnie dzisiejsza forma przeżywania Komunii. Zastanawiam się na ile dizeci rozumieją taką uroczystość - od strony duchowej.
- Zarejestrowany: 28.04.2014, 18:12
- Posty: 1
Oj to było 8 lat temu, a pamiętam jakby to było wczoraj. Cały wieczór spać nie mogłam, stresowałam się i bałam, że coś nie pójdzie po mojej myśli. Rano przyszła ciocia fryzjerka do mnie, zrobiła mi piękną fryzurę, ubrałam się w białą sukienkę i ruszyliśmy rodzinką do kościoła. Chodziłam wcześniej na spotkania z księdzem, więc pamiętałam krok po kroku, co robić. W pewnym momencie ksiądz zadawał nam pytania, jednym z nich było "Czy Jan Paweł II był polakiem czy ruskiem?". Ja oczywiście chciałam zabłysnąć, myślałam, że to podchwytliwe pytanie i dumna z siebie podniosłam rękę. Ksiądz do mnie podszedł, a ja powiedziałam, że ruskiem. Ludzie w kościele wybuchli śmiechem. Zrobiło mi się głupio, więc także zaczęłam się śmiać, że niby specjalnie tak odpowiedziałam. Zrobiłam się cała czerwona, co trudno było nie zauważyć. Na szczęście potem wszystko poszło szybko i wróciliśmy do domu z rodziną. Nikt mi nie wypominał tego, więc dzień skończył się dobrze. :)
- Zarejestrowany: 01.09.2013, 18:09
- Posty: 204
He he! Ja zegarka nie dostała:( Ale takie zestawy to pamiętam, w sumie fajny i praktyczny prezent. Chyba już nie produkują?
eh a ja dostałam, pamiętam taki w zlotym kolorze, ale był za duży i nie mogłam się doprosić rodziców,żeby zanieśli do zmniejszenia. W koncu mama zaczęła go nosić i zepsuła:D
Mnie się jeszcze jedna historia przypomniała. Mialam w klasie takiego Sylwka - śmieszny chłopak. Śliwa na niego mówiliśmy ... no więc Sylwek z rodziną do kościoła poszedł jak należy, komuni jednak nie dostał, bo w czasie mszy postanowił iść do domu i prezenty rozpakować
naprawdę tak było ... komunie przyjał tydzień później, już bez gości i prezentów.
- Zarejestrowany: 01.09.2013, 18:09
- Posty: 204
Moja Komunia była 16 lat. Mam kilka wspomnień z tego dnia.
Pamiętam jak kilka miesięcy wcześniej ciocia przywiozła mi sukienkę po mojej siostrze ciotecznej. To były jeszcze czasy, kiedy w dzień Komunii była rewia mody, suknie prawie jak ślubne, a nie szaty liturgiczne (które podobają mi się dużo bardziej). Pamiętam, że byłam zachwycona ta sukienką, czułam sie w niej jak księżniczka lub panna młoda. Głaskałam ją, przymierzałam i nie mogłam sie doczekać,kiedy ją włożę. Teraz z perspektywy czasu stwierdzam, że ta suknia była ochydna:D Mnóstwo falban, bufiaste rękawy...
Z samego dnia Komunii pamiętam w sumie niewiele. Wiem, że był straszny upał, że do kościołą jechałam taksówką, że miałam bardzo dużo loków.
Najbardziej zapadło mi w pamięć, że stojąc przed kościołem z wszystkimi dziećmi zauważyłam, że jakiś facet strasznie mi się przygląda. Przechodził koło mnie kilka razy i za kazdym razem się gapił. Z jednej strony myślałam,że tak super wyglądam, a z drugiej czułam się nieswojo. Nie miałam pojęcia, kto to jest, dopóki po mszy wszyscy goście nie zebrali się razem i wyruszyli do naszego domu na przyjęcie. Co się okazalo? Że ten facet to mój chrzestny, którego nie widziałam od swojego chrztu, nie miałam wiec pojęcia jak wygląda. On mnie jednak rozpoznał i dlatego tak uważnie na mnie patrzył:D
Pamiętam jeszcze, że sama msza minęła mi strasznie szybko i byłam ogromnie zdziwiona jak już tzreba była iść pod ołtarz po Komunię.
Przyjęcia nie pamiętam wcale. Pamiętam jedynie, że dostałam jakieś pieniądze, magnetofon, zegarek, dwa złote łańcuszki i pierścionek.
Pamiętam też, że w któryś dzień białego tygodnia była msza w katedrze i nie miał kto ze mną na nią pojechać:(
- Zarejestrowany: 01.09.2013, 18:09
- Posty: 204
Mnie się jeszcze jedna historia przypomniała. Mialam w klasie takiego Sylwka - śmieszny chłopak. Śliwa na niego mówiliśmy ... no więc Sylwek z rodziną do kościoła poszedł jak należy, komuni jednak nie dostał, bo w czasie mszy postanowił iść do domu i prezenty rozpakować
naprawdę tak było ... komunie przyjał tydzień później, już bez gości i prezentów.
Dobry agent:D Heh ale rodzicom współczuję, dumni pewnie byli, że syn idzie do Pierwszej Komunii, a ten wyciął taki numer;D
Mi ze śmiesznych historii przypomniało się, jak na drugi dzień były grupowe zdjęcia komunijne, w kościele z księdzem. Moja koleżanka się trochę spóźniła i kiedy wszyscy już stali ustawieni do zdjęcia, chciała do nas dobiec i wywaliła się na schodach. Nic jej się nie stało, ale strasznie było jej wstyd i na zdjęciach jest cała czerwona;) Strasznie to przeżywała.