po sobie wiem że punkt widzenia na wychowanie dziecka zmienia się po jego urodzeniu- kiedyś też byłam przemądrzała i uważałam że moje dziecko będzie najmądrzejsze, wszystkiego nauczy się najszybciej i najlepiej, bo ja dopilnuje ,żeby uczyło się wszystkiego od najmłodszych lat.
teraz gdy JESTEM matką chcę aby moje dziecko jak najdłużej było dzieckiem- do wyścigu szczurów wolę go przygotować beztroską lat dziecinnych, a nie obowiązkami...niech tańczy kiedy chce ,jak będzie chciał bawić się na boisku to go tam zawiozę ,jak będzie chciał malować to dam mu kredki .
pacierza i podstaw religii potrafię nauczyć go sama- uważam że przedszkole ma nauczyć podstaw funkcjonowania w grupie, podkreślam "podstaw" i to tych pozytywnych: zabawy, dzielenia się ,niesienia pomocy a nie wyrzucania poza nawias, i naznaczania innością.
co do tłumaczenia dzieciom, że ktoś może mieć inną wiarę itp- nie oszukujmy sie, wystaczy jeden rodzic który tego nie zrobi ,żeby wszystko poszło na marne, niestety złe wzorce szybciej się przyjmują. nie mówiąc już o tych rodzicach, którzy są np. "wojujący" i każdy" inny" to wróg i zboczeniec.
a jeszcze przyszło mi do głowy ,że nawet najlepsza obca opiekunka nigdy nie będzie tak wyczulona na potrzeby dziecka jak matka. wiem co mówię : jestem najstarsza z 5 rodzeństwa