chwila kiedy dowiedziałam się, że jestem mamą
- Zarejestrowany: 19.12.2013, 16:12
- Posty: 4400
Nie ma nic piękniejszego niż macierzyństwo, prawda? Sama wiadomość o tym, że za dziewięć miesięcy będziecie mamą i tatą to niezapomniane przeżycie. Przyszłych rodziców przepełnia szczęście, a na ich policzkach z pewnością pojawiły się łzy radości. Ciąża to prawdopodobnie jedyny moment w życiu kobiety, kiedy duży brzuszek naprawdę cieszy! To bardzo szczególny czas w życiu każdej z pań. Który z momentów z tych dziewięciu miesięcy utkwił Wam najbardziej w pamięci? Co sprawiło, że poczułyście się wyjątkowo? Pamiętacie swoją reakcję na wiadomość o ciąży?
Pierwsze badanie USG, bicie serduszka malucha, czy zakupy ubranek w sklepie dziecięcym? Kiedy uwierzyłyście i poczułyście, że to już? Kiedy poczułyście się mamą? Przypomnimy sobie reakcje na wiadomość o ciąży i pierwsze odczucia. Jak zareagowałyście i przyjęłyście taką wiadomość. Czy długo na nią czekałyście, czy informacja o dziecku pojawiła się niespodziewanie?
Zapraszamy do konkursu!
Do 28 października na tym konkursowym forum opiszcie
chwila kiedy dowiedziałam się, że jestem mamą
Najciekawsze wypowiedzi zostaną nagrodzone! Mamy dla Was 3 specjalne zestawy dla maluszków ufundowane przez MamiTati!
Laureat otrzyma:
- 5 elementową wyprawkę w pudełku prezentowym
- welurowy pajacyk
- becik z kokardą
- body bawełniane rozpinane
- album (w zależności od płci będzie dla chłopca lub dziewczynki)
- gryzak-grzechotka
- Zarejestrowany: 02.10.2013, 22:24
- Posty: 69
Chwila, kiedy dowiedzialam sie, ze jestem mama byla najpiekniejsza chwila mojego zycia :) Bardzo ucieszylam sie z tego, ze pod moim sercem rozwija sie nowe zycie. Z kazdym dniem radosc jest coraz wieksza w oczekiwaniu na ta mala istotke.
Jestem tym faktem bardzo podekscytowana, a w myslach wybieram juz imie. Nie moge doczekac sie tego momentu, kiedy zobacze mojego maluszka po raz pierwszy, wezme na rece i przytule :)
Dla kazdej mamy obojetnie od wieku dzieko jest to dar od zycia "rozlewajacy na serce miod" i sprawiajacy wiele uciechy.
Patrzac w przyszlosci na rozwoj swojego dziecka mozna wyobrazic sobie, jak wygladalo swoje wlasne dziecinstwo i jak wiele trudu musieli wlozyc w to rodzice. Docenia sie, wowczas wszelkie dobro od nich otrzymane i dziekuje, za wpojone przez nich wartosci
- Zarejestrowany: 23.10.2014, 09:25
- Posty: 3
Chwila kiedy dowiedziałam się że jestem mamą? -BEZCENNA. Pamiętam ten dzień jak dziś...ale zacznę od początku. Czerwiec, wakacje nad morzem. Wtedy mój chłopak poprosił mnie o rękę. Zachód słońca, piasek, szum fal...w tamtej chwili myslałam że nic piękniejszego mnie już nie zaskoczy- niczym w brazylijskim serialu haha:)....ale najpiękniejsze było dopiero przede mną. Od powrotu do domu minęło już kilka tygodni, wtedy zaczęłam dostrzegać, że nie czuje się tak, jak do tej pory. Poranne mdłości,, zawroty w głowie, dziwny posmak w ustach...no i brak miesiączki. To pewnie ze stresu myślałam, ale mój dziwny stan nie dawał mi spokoju. Zrobiłam test...iiiiiiii dwie kreski pojawiły się na nim z ,,prędkością światła". Usiadłam z wrażenia, a po policzkach popłynęły mi łzy. Łzy szczęścia a także obawy przed tym, co było mi nieznane. Telefon do narzeczonego: jestem w ciąży. 50 km drogi a on był u mnie w 30 min z torbą pomarańczy. Wizyta u ginekologa potwierdziła wynik testu. Gratuluję, będzie Pani mamą- jego słowa brzmią mi w uszach do tej pory. Pierwsze USG, bicie serduszka, poznanie płci- nie ma słów by to opisać. To chłopczyk, moje drugie serduszko, mój malutki Igorek który rusza się w moim brzuchu jak mała rybka. Kocham go najmocniej na świecie. Wszyscy odliczamy dni do 15 marca 2015 roku. Wyobrażam sobie tą chwilę kiedy zobaczę go po raz pierwszy. Już teraz jest dla mnie naważniejszy.Jestem mamą i czuję to od kiedy dowiedziałam się że noszę w sobie drugie życie. Bo bycie mamą to prawdziwy zaszczyt.
- Zarejestrowany: 29.08.2013, 11:25
- Posty: 50
Chwila kiedy dowiedziałam się, że zostanę mamą była najpiękniejszą chwilą w moim życiu.
Byliśmy z mężem już 3 lata po ślubie i czułam, że do pełni szczęścia naszego małżeństwa brakuje tylko dziecka. Byłam gotowa do zostania mamą, ale mój mąż cały czas powtażał: ,,jeszcze trochę, jeszcze trochę", a ja się zgadzałam i odkładałam macieżyństwo na później. Dobrze, że o wszystkim zadecydował Bóg, bo my pewnie byśmy jeszcze zwlekali z podjęciem decyzji o rodzicielstwie.
Pierwszy sygnał o tym że zostanę mamą dostałam w dniu spodziewanej miesiączki, którą zawsze miałam regularnie. Na początku zastanawiałam się czy to na pewno ciąża czy może brak okresu spowodowany jest stresem związanym z pracą i złym trybem życia. Później zrobiłam kilka testów które z dnia na dzień miały bardziej wyraziste kreseczki i coraz bardziej mnie upewniały w tym, że noszę pod swoim sercem nowe życie. Wizyta u ginekologa była potwierdzeniem moich przypuszczeń i jednym z najpiękniejszych dni w moim życiu.
Pamiętam ten dzień dokładnie. Był to Wielki piątek 22-04-2011 godzina 8,45. Weszłam do gabinetu. opowiedziałam pani doktor o moich przypuszczeniach a Ona powiedziała że zaraz wszystko sprawdzimy.
Podczas badania USG pani doktor na początku milczała, co bardzo mnie zaniepokoiło, a po chwili powiedziała
GRATULUJE, JEST PANI W CIĄŻY
Ja nie wiedziałam co mam powiedzieć, a pani doktor do mnie
TAK,TAK JEST PANI MAMĄ, Z TYM ŻE DZIECKO ZOBACZY PANI DOPIERO 19 GRUDNIA, a teraz może pani cieszyć się tym jak się rozwija i czuć jego bicie serduszka pod swoim sercem.
Cudowne słowa wypowiedziane przez panią dokor zapamiętam na zawsze, a do nich dołączyły słowa wypowiedziane przez innego lekarza 19 grudnia 2011 roku kiedy to wyciągnął z mojego brzucha dziecko i powiedział
,, GRATULUJE, MA PANI PIĘKNĄ CÓRECZKĘ"
Tak właśnie dowiedziałam się o tym że jestem mamą, później to poczułam, a po kilku miesiącach usłyszałam najpiękniejsze słowo MAMA
Teraz noszę pod swoim sercem drugie dziecko, o którym dowiedziałam się w podobny sposób z tym że od innego lekarza, ale w bardzo podobny sposób i również w kwietniu tak jak o pierwszym, a i tak jak Zuzię nasze Maleństwo zobaczymy pierwszy raz w grudniu, a teraz cieszymy się z jego mocnych kopnięć.
- Zarejestrowany: 11.07.2009, 20:14
- Posty: 108
Myślę, że zaczęło się dość sympatycznie. Co roku słuchaliśmy z mężem na każdej rodzinnej imprezie, świętach, spotkaniach, że to najwyższa pora na dziecko, z roku na rok było gorzej, zresztą pewnie niejedna z kobiet potrafi sobie to wyobrazić. W Wigilię 2010 roku było już apogeum - nie było innego tematu, cała rodzina każdą rozmowę sprowadzała tylko do posiadania dzieci, nie szło wytrzymać. Tata się zezłościł i stwierdził, że daje nam ostatnią szansę, za rok dla starych pryków choinki nie będzie ubierał ;) Nikomu nie mówiliśmy, że zaczęliśmy się starać, bo to nie wiadomo kiedy się uda - czasem przecież trwa to kilka miesięcy czy rok zanim się uda. I wyobraźcie sobie, coś mnie tknęło dwa dni przed sylwestrem i zrobiłam test. I okazało się, że są 2 kreski. Tak więc aż śmiać mi się chciało, że jak się okazało w Wigilię było już "po wszystkim" i na co było tyle gadać? :)
UCZUĆ CHAOS
Moje wrażenia? Jak zobaczyłam te kreski to w pierwszej sekundzie się szeroko uśmiechnęłam, a w drugiej rozpłakałam. Sama nie wiedziałam czy z radości czy nie. Chyba bardziej była to histeria... I niestety, choć może tak miało być, przez pierwszych kilka tygodni, może nawet ze dwa miesiące moja radość była przytłumiona, na pierwszy plan bowiem wysuwało się tylko przerażenie i strach. Niesprecyzowany, po prostu taki chaos w głowie. I miałam nawet czasami wyrzuty sumienia i pretensje sama do siebie - dlaczego się bardziej nie cieszę, przecież to nie była wpadka, to było planowane, chciałam tego.
MĄDRA MATKA NATURA
Na szczęście tak to wszystko chyba jest w naturze skonstruowane, że z każdym dniem nawet nieświadomie człowiek się do tej myśli przyzwyczaja. I w końcu radość wysunęła się na pierwszy plan. Myślę, że nie bez znaczenia było pierwsze USG, które przemawia jednak bardziej niż tysiąc złów. Bo przecież wiedziałam, że jestem w ciąży, ale zobaczyć na własne oczy, że jest coś, co rusza się w brzuchu - bezcenne. Co prawda z drugiej strony to uczucie lekko przerażające i trochę kosmiczne mieć żywe stworzenie w swoim brzuchu :)
- Zarejestrowany: 06.09.2013, 20:36
- Posty: 19
- Zarejestrowany: 04.04.2014, 18:48
- Posty: 394
Jak zaszłam w pierwszą ciąże byłam bardzo zadowolona chociaż miałam tylko 18 lat i uczyłam się jeszcze w liceum. Wiadomość o ciąży nie sprawiła jednak, że poczułam się mamą. Możecie wierzyć lub nie. Kochałam Dzidzię, uwelbiałam kupować dla niej nowe rzeczy, oglądać ją na monitorze USG ale nie sprawiało to, że stałam się mamą... Dopiero poród i pierwsze godziny z Gają u boku sprawiły, że pomyślałam o sobie jako o mamie. Mama - brzmiało to dla mnie tak dumnie, cudownie i wzniośle. Od razu poczułam, że Dziecko jest istotą, którą kocha się namocniej na świecie i żaden człowiek ani żadna rzecz nie jest w stanie tego zmienić. Zrozumiałam też, że dla tej Kruszynki nie ważne jest co posiada tylko to, że jestem przy niej i obdarowuję ją swoją miłością.
Teraz gdy mam zostać mamą po raz drugi sprawy mają się inaczej. Już od pierwszych dni wiem, że już jestem mamą. Mówi mi to codziennie moja pięciolatka, która zostanie starszą siostrą. Uczucia są równie silne i mocne ale odczuwane w zupełnie inny sposób. Każde Dziecko jest inne i wiem, że nie będzie tak samo jak za pierwszym razem ale będzie równie magicznie i wspaniale. Teraz jestem w stanie o sobie myśleć "Mama", w pierwszej ciąży jakoś aż do porodu nie przychodziło mi to do głowy. Wiem, że drugie Dziecko będę kochać równie mocno i będę wspierać je i wychowywać najlepiej jak potrafię.
Bycie mamą to najwspanialsza rzecz na świecie, choć jako nastolatka uważałam, że nie chcę mieć dzieci. W chwili obecnej nie wiem jak mogłam być taka głupia. Do porodu mam 5 miesięcy, jeszcze nie urodził się drugi Maluszek a ja już myślę, że chciałabym być mamą po raz 3.
- Zarejestrowany: 27.07.2013, 13:07
- Posty: 1
Nie ma nic piękniejszego na świecie jak planowanie dziecka, a potem dowiedzenie się, że zostanę Ja MAMĄ a mąż TATĄ. Najpierw ważna chwila zrobienie testu dwie kreseczki na nim, radość i łzy ze szczęścia że wreszcie się udało, potem pierwsza wizyta u lekarza co najpiękniejsze pierwsze usg usłyszenie bicia własnego dziecka potem czekanie do następnej wizyty by lekarz założył kartę ciąży. Ale dla Nas to był szok cieszyliśmy się, że dzieciątko w mnie rośnie już się rozwija następna wizyta u lekarza okazała się tragedią maluszek rozwinął się do pewnego stopnia ale ciąża obumarła :(płacz i krzyk szok dla mnie i męża skończyło się zabiegiem dla czego i zadawanie sobie pytań czemu i od czego się tak stało?? Dla mnie było to dziwne po zabiegu miałam jeden cykl dostałam dziwnych rannych mdłości,róże wahania nastroju udaliśmy się do lekarza okazało się, że jestem znowu w ciąży maluszek miał już 8 tygodni :) taka wiadomość dla mnie i męża była cudowna potem badanie prenatalne usg okazało się, że jest wszystko w porządku, serce do dziś mi bije mocniej, wszystkie badania mamy za sobą są dobre pierwsze ruchy mojego maluszka w brzuszku to takie cudowne łaskotanie a teraz już niezłe kopnięcia. Czuję mojego maluszka za każdym razem jak się rusza teraz tylko zostało oczekiwanie jeszcze a narodziny kiedy dzidzia przyjdzie na świat. Moja córeczka zawsze przytula brzuszek i mówi kocham Cie dzidziusiu, mówi do niego śpiewa. Mąż trzyma za wieczorami za brzuszek całuje go i czeka,aż maluszek kopnie by poczuć jak się ma po ciężkim dniu :) Ta obecna ciąża pomogła mi w jakimś stopniu zapomnieć o poprzedniej, dziecko wypełnia moje myśli i serce. Z dnia na dzień widzę jak się powiększam, za każdą wizytę mam już za sobą i widzę wtedy jak moje maleństwo rośnie. Ja czuję się obszerną mamą kochaną przez męża i córeczke juz nie mogę sie doczekac kiedy swoje maleństwo będę trzymać w swych rękach. I ubierać w malutkie ubranka karmić własną piersią
- Zarejestrowany: 24.10.2014, 09:07
- Posty: 1
COŚ DZIWNEGO:
Od rana czułam się dziwnie, nawet nie umiem tego określić. Zlekceważyłam to i poszłam na 8 do pracy, (pracuje w barze mlecznym) w południe zaczą się ruch… kolejka do drzwi, mnóstwo ludzi… nagle wszyscy zaczęli mi się dwoić, troić przed oczami.. poczym zemdlałam
APTEKA PODEJŚCIE 1:
Po pracy wraz z bratem poszłam do apteki po test „może to ciąża?”. Weszłam do środka wzięłam test i poszłam do kasy, po 2 minutach strasznie się wkurzyłam, że musze czekać i wyszłam z apteki, stwierdziałam że nie będę stała w tak dużej kolejce hmmm przede mną były 3 osoby ;p brat powiedział że zgłupiałam i że bym się uspokoiła…. ALE JA NIE POTRAFIŁA!!!
PARE DNI PÓŻNIEJ
Zawroty głowy nie ustąpiły… i co jakiś czas czułam dziwne ciągnięcia w dole brzucha…hmmm ciąża????
APTEKA PODEJŚCIE 2:
Po jakimś tygodniu od 1 wizyty w aptece, ok. 15.00 postanowiłam iść jeszcze raz.. tym razem byłam spokojna ;p Jak teść zauważy,ł że szykuje się do wyjścia, zapytał czy wychodze, powiedziałam, że tak ide do apteki, po czym zaproponowa,ł że mnie podwiezie, bo jedzie do lekarza….yyyyy nie chciałam.. a jak wejdzie do apteki i zobaczy test??? Nieeee… jak dojechaliśmy ja weszłam do apteki, on poszedł do lekarza…. Po czym wrócił stwierdził, że go nie ma i poczeka na mnie….. w aptece…! Spanikowałam i myślałam co kupić innego, ale jak tylko była moja kolej przy kasie on wyszedł, kupiłam test, szybko go schowałam i wręczy wybiegłam z apteki!
W DOMU:
Jak zrobiłam test i zobaczyłam 2 kreski zaczęłam skakać z radości! (po paru minutach stwierdziłam, że chyba mi nie wolno i przestała ;p) popłakałam się! Myślałam, że zacznę krzyczeć z radości!!!! Jak ochłonęłam zadzwoniłam do lekarza, żeby umówić się na wizytę
CZAS POWIEDZIEĆ TATUSIOWI!!
Mój chłopak wraca dość późno z pracy… a że chciałam mu powiedzieć osobiście wiec czekałam. Była godzina ok. 22.30… Wrócił…przywitał się… usiadł od razu do komputera.. ja banan na twarzy… starałam się być poważna… nie udało się ;p poprosiłam żeby się koło mnie położył… powiedział że nie ma czasu.. normalne, często sie tak zgrywamy… ale ja nie odpuściła, powiedziałam, że chce mu coś powiedzieć.
Położył się.. zapytałam czy mnie kocha.. oczywiście powiedział że… nie.. po czym się poprawił i powiedział że tak trochę… na co ja… teraz będziesz musiał mnie kochać podwójnie!!!!! .. „-Jesteś w ciąży?.. „, „-yhmmm”
REAKCJA TATY!
Chodził po domu jak szalony, co chwile mi mówił, że się ciesz ale nie wie co robić… ciągle mowił o remoncie.. co 5 minut wchodził do pokoju swojego taty i mowił… o REMONCIE,na co jego tata za 1 razem odpowiedział „dobrze” ale po 20 razie zapytał czy wszystko z nim ok. ;p o 24 oglądałam łóżeczka.. bo mój chłopak chciał wiedzieć co ile kosztuje… na początku myślał że paczka pampersów kosztuje 100 zł ;p ja już byłam zmęczona, bo na drugi dzień musiałam wstać o 6 rano! Hmm usłyszałam tekst „jak ja mogę spać w takiej chwili” ;p
Obecnie Jestem w 33 tygodniu J Jestem najszczęśliwszą osobą na świecie! Nie mogę się już doczekać maleństwa na świecie!! Termin na 2 grudnia!!
PS. Najlepszy tekst Tatusia! „Kochanie chodz go wyciągniemy, tak na chwile.. potem go włożymy spowrotem” <3
- Zarejestrowany: 15.10.2014, 08:44
- Posty: 1
Chwila, która trwa nadal,każdego dnia dowiaduję się, że jestem Mamą, to nie mija, to będzie trwało zawsze. Oto przykłady z życia codziennego, kiedy to uzmysławiam sobie po raz kolejny, że Nią jestem:
- kiedy po otworzeniu oczu słyszę "Mama"
- kiedy trzeba nakarmić
- kiedy trzeba umyć
- kiedy należy przegonić złe potwory pod łóżko
- kiedy trzeba ucałować kolano - pocałunki Mamy uzdrawiają
- kiedy ...
tych przykładów mogę opisywać wiele - najważniejszym dla mnie jest, że każdego dnia dowiaduję się, że jestem Mamą.
- Zarejestrowany: 28.05.2014, 15:26
- Posty: 4
Chwila, kiedy dowiedziałam się, że jestem mamą spowodowała lawinę różnorakich emocji i przeżyć. Radość mieszała się ze strachem, poczucie szczęścia przeplatało się z licznymi obawami i wątpliwościami.
Wiedziałam, że nie będzie już tak, jak było do tej pory… Ale jak to miało wpłynąć na moją osobę?
Z jednej strony miałam świadomość, że zdarzył się najprawdziwszy cud. Bo to właśnie pod moim sercem rozpoczęło się życie, nowe życie. To we mnie miało wzrastać i kształtować się przez najbliższe miesiące. To od moich działań zależał w głównej mierze jego rozwój. To ja miałam wykazywać troskę o siebie, robić wszystko, aby nowe życie się prawidłowo rozwijało. Bo we mnie rosła maleńka, niewinna, bezbronna osoba. To była cząstka mnie! Od początku wiedziałam, że ją bezgranicznie kocham, że jestem gotowa poświęcić wiele, a nawet wszystko dla mojego ukochanego, wyczekanego dziecka!
Jednak z drugiej strony targały mną negatywne emocje, między innymi takie, jak strach, stres i niepewność. Bowiem moje życie miało zmienić się o 180 stopni, a bieg najbliższych wydarzeń miał to właśnie spowodować. Strach o dziecko, i o siebie, próbował przedrzeć się przez radość i szczęście. Jednak swoim pozytywnym nastawieniem i nadzieją, że wszystko będzie dobrze, próbowałam go z całych sił zagłuszyć. Również poczucie zbliżających się wielkich zmian powodowało niepewność. Bo oto moje uporządkowane, zaplanowane co do minuty życie miało zmienić swą formę na bardziej chaotyczną i całkowicie podporządkowaną potrzebom dziecka, które miałam wkrótce wydać na świat. Bałam się czy temu wielkiemu, odpowiedzialnemu obowiązkowi podołam.
Chwila, kiedy dowiedziałam się, że jestem mamą będzie niezapomnianym i wyjątkowym wspomnieniem do końca mych dni. Pojawiły się wtedy różne emocje, ale niewątpliwie pozytywne przewyższyły negatywne. Ta chwila pozostanie w mym sercu głęboko skryta, już na zawsze…
- Zarejestrowany: 24.10.2014, 17:31
- Posty: 1
Być Mamą. Celowo napisałam z wielkiej litery.Mamą jestem już od maja b.r. roku, kiedy mój kochany skarb na dobre zadomowił się w moim brzuchu;) Od momentu kiedy dowiedziałam się o ciąży już czułam się mamą, jeszcze nie widać było brzucha, a ja już czułam, że noszę moje dziecko, że jestem mamą. I tak też traktuję mój brzuch - z uwagą, czułością, troską. Rozmawiam z brzuchem, głaskam, pielęgnuję, rozmyślam o jego lokatorze i od samego początku czułam, że to będzie chłopczyk. Nie było dla mnie niespodzianką, kiedy mój lekarz na usg połówkowym powiedział do mnie "będzie miała pani synka", ja wiedziałam, czułam od początku. Bałam się o tym mówić głośno, by nie zapeszać tej radości, ale przeczuwałam. Synek ma się urodzić na początku lutego 2015 i z niecierpliwością czekam na ten dzień. To będzie wspaniały dzień...
"Ale Pani nigdy nie będzie mieć dziecka!". Ciężko sobie nawet wyobrazić sytuację, w której lekarz wykrzyczy takie słowa... Ja je usłyszałam. Spanikowana i roztrzęsiona bardzo szybko poszłam po poradę do innego ginekologa. Dokładne badanie i fachowa diagnoza - jestem chora, ale to nie przekreśla moich szans na bycie mamą. Być może uda mi się zajść w ciążę bez żadnego problemu. No ale ja jestem "w gorącej wodzie kąpana"- nie chciałam czekać kolejnych miesięcy, denerwować się i płakać cykl po cyklu, tylko od razu się leczyć. Kiedy więc przyszłam na kolejną wizytę mówiąc, że staram się o dziecko miesiąc, ale chcę się leczyć, lekarz był bardzo zdziwiony. Wysłuchał moich argumentów i stwierdził, że podejmiemy decyzje po badaniu. W jego trakcie był milczący, aż w końcu odchrząknął, uśmiechnął się do monitora i przemówił: "To ile się Pani starała? Miesiąc? To się Pani wystarała - pęcherzyk ciążowy, 4 tydzień!". Zamurowało mnie, a potem zwyczajnie się poplakałam. Mało powiedziane - ja ryczałam, nie mogąc się uspokoić! Dobrze, że trafiłam na cierpliwego lekarza! Los bywa przewrotny - bałam się, że latami będę wyczekiwała na swoje maleństwo, denerwując się, płacząc i tracąc nadzieję po kolejnych nieudanych próbach, a tymczasem poszło "jak z płatka". Chciałam się leczyć, a w moim brzuszku biło już maleńkie serduszko. Obecnie jestem mamą dwójki wspaniałych dzieci. Drugie maleństwo to jeszcze kruszynka, która tuli się do moich piersi. W planach jest jeszcze trzecie - takie marzenie mojego męża, ale najpierw muszę dojść do formy. Czy będą problemy? Nie wiem. Wiem za to, że nigdy nie warto tracić nadziei i opierać się na diagnozie jednego lekarza.
- Zarejestrowany: 29.07.2013, 10:13
- Posty: 204
W pośpiechu przed pracą robię test ciążowy. Zostawiam go w łazience, nie oczekując na wynik i zajadam śniadanie w między czasie odbieram dzwoniący telefon. Nagle do kuchni wpada mąż i mówi: "Kochanie jesteś w ciąży?"
A ja: "Ojeeeeej. Zapomniałam test! Pokaż szybko..."
I faktycznie dwie kreseczki i radość niesamowita. Wzięłam sobie wtedy urlop w pracy i wybrałam się na wizytę do ginekologa. W tym samym dniu wszystko się potwierdziło, a ja widziałam na USG już małą kropeczkę, która dzisiaj jest moim największym skarbem :)
I tak właśnie to było od mojego męża dowiedziałam się, że jestem w ciąży :)
- Zarejestrowany: 28.06.2010, 18:09
- Posty: 14
Gdy dowiedziałam się że jestem mamą
......jestem, tak już jestem.....nie będę, tylko JESTEM.... myślałam trzymając na piersi małego człowieczka który właśnie wyszedł ze mnie. Matko i co teraz - kręciło mi się w głowie, miałam zaschnięte usta. Wkoło kręciło się kilka osób a maż nerwowo głaskał mnie po głowie. Czy mogę już zabrać malusza - usłyszałam, jak to zabrać- myślałam, gdzie po co. Tylko na badania - odpowiedziała pielęgniarka, zauważając mój niepokój. Zaraz mała wróci do pani!!! Zabrali mała a ja leżałam, leżałam jak kłoda, nie mogłam się ruszyć, nic powiedzieć, a nawet przez moment złapać tchu! Zaczęłam płakać....mąż mocno zdziwiony pytał co mi jest. A ja...nie mogłam nic powiedzieć....czułam się jak w najgorszym śnie, czułam ogarniający mnie lęk, niepokój i strach. Nie wiem co działo się dalej..... gdy się ocknęłam byłam podłączona do kroplówki, bolała mnie głowa, miednica i kośc ogonowa. Odpoczywaj, powiedział mąż, mała spi. O matko... dziecko, przecież urodziałam dziecko, daj mi ją...poprosiłam. I wtedy...poczułam coś niesamowitego.....poczułam radość, miłość. nigdy w życiu nie odczuwałam tyle pozytywnych emocji, nie czułam tyle czułośći.
Macieźyństwo to skrajne emocje....ale jesteś mamą, musisz sobie z nimi radzić - Tak o sobie myślę ;)
- Zarejestrowany: 27.09.2013, 12:03
- Posty: 93
To był zimny wrześniowy wieczór.Za oknami mrzyło zimymi kroplami, a moj narzeczony właśnie wrócił z apteki. Już od jakiegoś czasu czułam się inaczej,moje ciało dawało mi znaki których wtedy jeszcze nie rozumiałam.Nie wytrzymałam do rana,od razu pobiegłam do ubikacji zrobić świeżo kupiony test.Usiedliśmy nad nim i chyba dobrych kilka minut przyglądaliśmy pojawiającym się dwóm różowym kreskom.Chyba trwało to dośc długo bo pamiętam że kark mi lekko zdrętwiał. Spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy i bez słów mocno przytuliliśmy.Kilka łez spłynęło po policzku torując drogę na zbyt dużej warstwie pudru. Po chwili radości ogarnęła mnie panika.Wielki lęk przed nieznamym.Nie wiedziłą jak to będzie, co się zmieni,co przybędzie a co ubędzie. Skąd ten strach.Skąd te negatywne emocje które paraliżowały i nie pozwalały cieszyć się największym szczęściem jaki kobieta może dostać. Dobiera lekarz wyjaśnił mi podłoże hormonalne moich zachowań.Ale ponad połowe ciąży żyłam w wielkim strachu.Ten wieczór zmienił moje życie na zawsze. Takiej burzy emocji nie poznałam już nigdy i penie nie poznam,od skrjnego sczęścia po paniczne przerażenie.
- Zarejestrowany: 21.05.2013, 08:56
- Posty: 72
Jeśli chodzi o moje pierwsze spotkanie z ciążą :) to mogę powiedzieć, że Freud byłby ze mnie naprawdę dumny! :) Ktoś zapyta co ma Freud do ciąży? Ma i to bardzo wiele - bowiem gdy dowiedziałam się, że jestem w ciąży zostałam książkowym wręcz przykładem wyparcia ze świadomości, jako mechanizmu obronnego. Wiem, że wydaje się to niewiarygodne ale od początku tego stanu w głowie huczała mi myśł: "To niemożlliwe..!" Ale to nie tak, że się nie cieszyłam, właśnie cieszyłam się i to ogromnie!!! Nie mogłam uwiarzyć, że dziecko można wyczarować tak łatwo i teraz jak za wciśnięciem magicznego przycisku ruszył proces, którego się nie zatrzyma. Pod moim sercem był człowiek - te słowa były dla mnie tak niewiarygodne jak cud! Ten mały człowiek przyjdzie na świat i moje ramiona będą jego najwspanialszym domem. Byłam już po wizycie u lekarza, w torebce dumnie zapełniała się karta ciąży, brzuszek z każdym dniem stawał się coraz bardziej widoczny a ja analizowałam to wszystko i ciągle w mojej głowie kołatała się myśl, że to niemożliwe... :) Nawet gdy rozmyślałam o terminie porodu to pojawiały się myśli, że wtedy i wtedy na pewno się nie zacznie, że jak już to najprędzej wtedy - och jak bardzo się zdziwiłam, że w tej sprawie nie mam jednak za wiele do powiedzenia! :D Teraz widzę, że to była moja reakcja obronna na to wszystko. Wiedziałam, że zostanę mamą ale bardzo chciałam pozostać również kobietą, żoną i przyjaciółką. Teraz gdy jestem kolejny raz w ciąży moje kołaczące się po głowie "To niemożliwe!" specjalnie mnie nie dziwi. :) Ale teraz już wiem czym jest miłość do dziecka, strach o nie, czym są niebywałe siły, które przychodzą nie wiedomo skąd gdy zdaje się nam, że na pewno nie damy już rady. Teraz jestem już bogatsza o wiele doświadczeń, jednak te pomieszane emocje - radość ze strachem, euforia ze zrezygnowaniem i podekscytowanie z obawą mieszają się we mnie jak w bigosie i tym razem. I to jest piękne! Piękne, że mimo, że wszystko to już przecież było to jednak jakby nie... :) I myślę, że w tym tkwi kwintesencja bycia mamą!. :)
- Zarejestrowany: 04.03.2014, 11:21
- Posty: 14
Rok temu w sierpniu byliśmy z mężem i 1,5 roczną córeczką w Bieszczadach. Uwielbiamy górskie wędrówki i ten kontakt z przyrodą. Pierwsze 2 dni było ok, chodziliśmy po górach, na tyle ile da się chodzić z dzieckiem, odpoczywaliśmy, robiliśmy masę zdjęć. Trzeciego dnia szliśmy przez Polańczyk i zrobiło mi się słabo, nie miałam kompletnie siły iść. W głowie się kręci, świat wiruje, nogi odmawiają posłuszeństwa. Początkowo pomyślałam, że to może ze zmęczenia albo z głodu (szliśmy na obiad). Mąż od razu wypalił: "Może ty w ciąży jesteś?" Odpowiedziałam, że raczej niemożliwe, dopiero co skończyłam karmić piersią, poawił się pierwszy okres, to za szybko. Dodam, że o pierwsze staraliśmy się dosyć długo. Jednak ta myśl nie dawała mi spokoju i jakoś tak wewnętrznie czułam, że mąż ma rację i juz sobie w głowie układałam plany na przyszłość :) Po powrocie do domu zrobiłam test i bingo! Dwie kreski! Poryczałam się ze szczęścia :) Mąż też :D
Oleńka od maja jest już z nami i już zawsze będzie mi się kojarzyć z Bieszczadami. Musimy ją tam w następnym roku zabrać i rozpocząć nową tradycję górskich wędrówek we czwórkę!
- Zarejestrowany: 26.10.2014, 11:03
- Posty: 1
Chwili, w której dowiedziałam się, że jestem w ciąży i będę mamą nigdy nie zapomnę :) Po dwóch latach intensywnego leczenia farmakologicznego, nie dających nadziei diagnoz, starania się o dzidziusia, człowiek z niedowierzaniem patrzy w przyszłość . Zaczyna sobie układać życie inaczej, żeby nie myśleć co będzie dalej, zajmuję się czym innym i kieruje myśli w zupełnie innym kierunku. Tak też było ze mną. Test ciążowy zrobiłam, jak co miesiąc bez większych nadziei, tym razem zrobiłam go w pracy. Po paru minutach ujrzałam na nim drugą bladoróżową kreseczkę, nie uwierzyłam, jak w amoku, test schowałam do pudełka i wróciłam do codziennych obowiązków. Za dwie godziny jak przyszłą moja koleżanka ze zmiany, porozmawiałam z nią i pokazałam jej test, po czym ona mnie wycałowała, pogratulowała i potwierdziła moje przypuszczenia. We mnie targały mieszane uczucia i miałam do siebie pretensje, że cieszę się mniej niż moje koleżanki z pracy. Zadzwoniłam do mojego męża a on, aż krzyknął ze szczęścia. Po dwóch tygodniach poszłam na wizytę do mojego ginekologa i on potwierdził ciążę, ucieszył się i pogratulował, miał łzy w oczach, bo doskonale znał i rozumiał moją sytuację. Na pamiątkę dał mi pierwsze zdjęcie dzieciątka- jeszcze wtedy takiej małej kochanej "fasoleczki".
Dziś jesteśmy w 37 tygodniu i czekamy na naszego synusia:) Codziennie dziękujemy Bogu,że wysłuchał naszych próśb, za wstawiennictwem Świętego Jana Pawła II do którego wznosiłam litanie. Wierzymy, że głęboka wiara czyni cuda i nigdy nie można wątpić, a nasze prośby będą wysłuchane.
- Zarejestrowany: 28.06.2014, 18:14
- Posty: 1
Moja chwila, kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży to 3 P - Przeczucia, Podświadomość, Przezorność. Tego dnia miałam być gościem na urodzinowej imprezie, na którą kupiłam sobie 3 piwa, alkoholowe ;) Obudziłam się rano i coś mnie tknęło... pomyślałam, że zrobię test, żebym mogła sobie spokojnie, bez wyrzutów sumienia wypić piwko z przyjaciółmi. No i moja kobieca intuicja mnie nie zawiodła :) test pokazał dwie kreseczki- choć nieśmiało :) zbudziłam męża i pogoniłam do apteki. Kolejny test nie pozostawiał już złudzeń :) I dopiero wtedy do mnie to dotarło, dotarły łzy, a z mężem odtańczyliśmy taniec radości :) oczywiście imprezka skończyła się bezalkoholowo, ale za to jakie to szczęśliwe zakończenie dla naszej rodzinki :)
Trzy ciąże, dwa porody... Wiem, że wiele kobiet przeżywa takie cierpienie i tak naprawdę tylko one wiedzą co oznacza utrata dziecka, na które się czeka... Co więc czułam kiedy po poronieniu dowiedziałam się, że jestem w ciąży? Wielką radość i chyba jeszcze wiekszy strach! Oczywiście były łzy - i te szczęścia i te niepokoju, bo to wszystko stało się zbyt szybko. Według lekarz ciąża rozwijała się prawidłowo, a ja umierałam z niepokoju przed każdą wizytą. Starałam się nie planować, żyć z dnia na dzień i cieszyć się powiększającym się brzuszkiem i dobrymi wynikami. Mój niepokój skończył się w momencie, gdy urodziłam zdrową, piękną córeczkę! Co ja mówię! Jeden niepokój się skończył, drugi rozpoczął, bo przecież teraz już każdego dnia będę się jednocześnie cieszyła z obecności córeczki i zamartwiała o jej zdrowie i przyszłość. No cóż, taki los matek... Dzieci to największy cud jaki mógł nas w zyciu spotkać!