Wraz z nadejściem wiosny na dobre rozpoczyna się sezon ślubny. Coraz więcej par rezygnuje jednak z wyprawiania wesela. Okazuje się, że ogromny koszt wyprawienia wesela często staje się główną przyczyną rezygnacji z "hucznego" świętowania nowego etapu w życiu pary młodej.
Rezygnacja z wesela to duża oszczędność. Ale w polskiej kulturze taki wybór rzadko spotyka się ze zrozumieniem i postrzegany jest raczej jak fanaberia, "cudowanie" i sprzeciwianie się tradycji. Dlatego tylko część par wybiera wersję oszczędną i robią małe przyjęcia na kilkanaście osób. Są i tacy, którzy rezygnują z wesela całkowicie. A jak dużo jest par, które w myśl "zastaw się, a postaw się", zaciągają kredyt, aby wesele odbyło się z przytupem? I czy licząc, że koszty zwrócą się w kopertach, nie robią sobie płonnych nadziei?
"Byłam świadkiem na weselu swojego najmłodszego brata. Weselisko na 75 osób, dwa dni. Wyszło w sumie 45 tys. zł. Mimo że młodzi nie brali kredytu, bo mieli oszczędności, to się przejechali. W kopertach "tylko" 20 tysięcy – pisze na blogu na onecie Pasiasta Pigmejka. Po czym dodaje "W tym roku nie ma co marzyć, że nakłady się zwrócą, bo ludzie, najnormalniej w świecie, mają mniej kasy. A wszędzie drożyzna. Ja miałam jednodniowe wesele, na 35 osób i nie żałuję".
onet.pl
Po co robimy wesele? Żeby zarobić, żeby się zwróciło, czy aby uczcić radosną chwilę, jaką jest zmiana stanu cywilnego?

Wiem, że nie każde tak wygląda, ale to wyobrażenie jest we mnie na tyle silne, że na samą myśl mi się go odechciewa!
A wiązać się kredytami i później je spłacać - w życiu!

