Wątek:
Wychowanie seksualne – szansa czy zagrożenie?
33odp.
Strona 2 z 2
Odsłon wątku: 4904centaurek napisał 2010-07-01 22:19:37
Ten, o którym pisałem, był w "Wysokich Obcasach" i miał tytuł "Taniec z melonem" ale już jest niedostępny. A szkoda...Dziś go czytałem
Przerażający... Ale gdzieś w sieci był jeszcze lepszy (zabijcie, nie znajdę... Ale poszukam).
To nieporozumienie jaieś...

UlinkaPoziom:
- Zarejestrowany: 20.10.2009, 18:42
- Posty: 6675
22
Szkoda, chętnie bym przeczytała.
"Taniec z melonem czyli kobieta, mężczyzna i seks" - taki miał dokładnie tytuł, a autorką była (chyba) Środa.
Take edukacja jest potrzebna tylko, że powinni robić to rodzice, z bardzo prostej przyczyny: rozmowy tego typu są często krępujące i forum klasy zupełnie im nie sprzyja... Po drugie, rodzic zna swoje dziecko i wie [powinien!] jak z własną pociechą rozmawiać, jakich używać argumentów, jakich słów itp. Szkoła nie zawsze sprosta zadaniu, bo w klasie zawsze znajdzie się ktoś kto zrobi sobie z tematu chichy-śmichy... No i nie każdy nauczyciel się nada do tego, a są przypadki, że podejmują się tego osoby nie tyla kiepsko przygotowane co osobowościowo niezbyt trafne... A tematyka nie jest łatwa... Niestety wielu rodziców nawet się nie pokusi o takową rozmowę z dzieckiem, a potem się dziwą, że dzieje się tak a nie inaczej w tej sferze u nastolatków... Bo trzeba brać odpowiedzialność za potomstwo nie tylko patrząc przez pryzmat zapewniania dóbr konsumpcyjnych...
BarttPoziom:
- Zarejestrowany: 06.05.2009, 20:23
- Posty: 5452
25
centaurek napisał 2010-07-01 22:29:11
To jeszcze tylko tekstu p. Senyszyn brakuje... :] "Taniec z melonem czyli kobieta, mężczyzna i seks" - taki miał dokładnie tytuł, a autorką była (chyba) Środa.
UlinkaPoziom:
- Zarejestrowany: 20.10.2009, 18:42
- Posty: 6675
26
jagienka napisał 2010-07-01 22:31:42
Jagienko, odniosę się do niektórych Twoich zdań:
1, 2, 5 , 6, 7 - prawda
3, 4 - fałsz
Edukacja jest potrzeban, ale skoro większość rodziców nie podejmuje się tego zadania (potwierdzają to wypowiedzi naszych forumowiczów w wielu wątkach), powinna to robić szkoła.
Teresa Król - to ta sama pani, która odpowiadała na pytania w familijnym artykule (Wychowanie seksualne – szansa czy zagrożenie?), i ta, której szkolny podręcznik "Wychowanie do życia w rodzinie" omawiany jest w zlinkowanym przeze mnie artykule.Take 1)edukacja jest potrzebna tylko, że 2)powinni robić to rodzice, z bardzo prostej przyczyny: rozmowy tego typu są często krępujące i forum klasy zupełnie im nie sprzyja... Po drugie,3) rodzic zna swoje dziecko i wie [powinien!] jak z własną pociechą rozmawiać, jakich używać argumentów, jakich słów itp. Szkoła nie zawsze sprosta zadaniu, bo 4) w klasie zawsze znajdzie się ktoś kto zrobi sobie z tematu chichy-śmichy... No i 5)nie każdy nauczyciel się nada do tego, a są przypadki, że podejmują się tego osoby nie tyla kiepsko przygotowane co osobowościowo niezbyt trafne... A tematyka nie jest łatwa... Niestety 6)wielu rodziców nawet się nie pokusi o takową rozmowę z dzieckiem, a potem się dziwą, że dzieje się tak a nie inaczej w tej sferze u nastolatków... 7)Bo trzeba brać odpowiedzialność za potomstwo nie tylko patrząc przez pryzmat zapewniania dóbr konsumpcyjnych...
UlinkaPoziom:
- Zarejestrowany: 20.10.2009, 18:42
- Posty: 6675
27
Bartt napisał 2010-07-01 22:34:14
Magdalena Środa, etyk, filozof.
A co tu ma do rzeczy pani Senyszyn?centaurek napisał 2010-07-01 22:29:11
To jeszcze tylko tekstu p. Senyszyn brakuje... :] "Taniec z melonem czyli kobieta, mężczyzna i seks" - taki miał dokładnie tytuł, a autorką była (chyba) Środa.
Do Ulinki: nie wiem czemu zarzucasz fałsz moim dwóm stwierdzeniom... Nie piszę z teorii a z tego co wiem z życia.. Stawiasz ocenę bardzo pewną jakbyś miała monopl na ten obaszar wiedzy... Nie wykluczam, że Ty się akurat spotkałaś z przeciwym zachowaniem ale nie generalizuj, że w każdym wypadku jest to fałsz, bo nie jest... Oczywiście opisane przeze mnie założenia nie muszą wystąpić za każdym razem ale tak bywa moja droga.. Rodzic WINIEN znać swoje dziecko [co zaznaczyłam w nawiasie] i to jest chyba normalne... Nieznajomość pociechy jest niepokojąca... Czyż, nie? A w klasach niestety bywają tacy, krórzy rozbijają nie tylko te zajęcia... Z ukłonem!
BarttPoziom:
- Zarejestrowany: 06.05.2009, 20:23
- Posty: 5452
29
Ulinka napisał 2010-07-01 22:54:56
Kierują się tą samą, skrajnie lewicową ideologią - mówią praktycznie to samo.
Bartt napisał 2010-07-01 22:34:14
Magdalena Środa, etyk, filozof.
A co tu ma do rzeczy pani Senyszyn?centaurek napisał 2010-07-01 22:29:11
To jeszcze tylko tekstu p. Senyszyn brakuje... :] "Taniec z melonem czyli kobieta, mężczyzna i seks" - taki miał dokładnie tytuł, a autorką była (chyba) Środa.
Ulinka napisał 2010-07-01 22:50:31
jagienka napisał 2010-07-01 22:31:42
3 - fałsz
3) rodzic zna swoje dziecko i wie
I właśnie przed takim podejściem należy bronić polski system prawny i przede wszystkim rodziny. To rodzic zna swoje dziecko, czy Państwu się to podoba czy nie - i nic mu do tego. Państwo może sugerować, podpowiadać - ale jak wyciąga łapy po dziecko tłumacząc się, że "urzędnicy czy ideolodzy nowych ustaw lepiej wiedzą, co jest dla niego dobre", to trzeba je po tych łapach zdzielić i skutecznie wybić takie pomysły z głowy.
Ostatnio oglądałem wywiad z jakąś sex-edukatorką z Pontonu, która użalała się, że w Polsce nie ma edukacji seksualnej takiej jak w Wielkiej Brytanii, gdzie odbywa się ona w formie zabawy - np. zakładanie prezerwatywy na gumowego penisa z zawiązanymi oczami na czas. Albo animowane filmiki, które właściwie są normalnym porno. Jeśli jakiś rodzic chce, żeby jego dziecko uczestniczyło w takich zajęciach - to Państwo powinno mu stworzyć taką możliwość, ale nie może być żadnego przymusu, szkalowania ze strony Państwa (postawa wiceministra edukacji, który nazwał rodziców sprzeciwiających się sex-edukacji "nieodpowiedzialnymi") czy dorozumianej zgody na uczestnictwo.
UlinkaPoziom:
- Zarejestrowany: 20.10.2009, 18:42
- Posty: 6675
30
Do Jagienki.
Jagienko, nie mam monopolu na wiedzę. Z większą częścią Twojej wypowiedzi zgadzam, stąd moje: "Prawda". :-)
Fałsz postawiłam jedynie przy Twoim stwierdzeniu:
3) rodzic zna swoje dziecko i wie bo sama zauważyłaś, że powinien rozmawiać, więc zakładasz także, że może nie znać i nie rozmawiać. Jeśli tego nie robi, to niech zrobi to ktos inny (szkoła).
4) w klasie zawsze znajdzie się ktoś kto zrobi sobie z tematu chichy-śmichy.
Piszesz:
"Oczywiście opisane przeze mnie założenia nie muszą wystąpić za każdym razem ale tak bywa moja droga.. Rodzic WINIEN znać swoje dziecko [co zaznaczyłam w nawiasie] i to jest chyba normalne... Nieznajomość pociechy jest niepokojąca... Czyż, nie? A w klasach niestety bywają tacy, krórzy rozbijają nie tylko te zajęcia...
O i to już brzmi zupełnie inaczej. Przy tej Twojej drugiej wypowiedzi nie napisałabym "Fałsz", lecz "Prawda" .
Myślę, że po to jest forum, żeby wymieniać swoje poglądy, dyskutować, zgadzać się lub nie. Jeśli uraziłam Cię moją formą odniesienia się do Twojej wypowiedzi, to przepraszam. Zastosowałam tu jeden ze sposobów analizowania różnych sytuacji, wypowiedzi, której stosuje się podczas róznych lekcji "Prawda-Fałsz".
Pozdrawiam.
UlinkaPoziom:
- Zarejestrowany: 20.10.2009, 18:42
- Posty: 6675
31
Bart napisał:
"I właśnie przed takim podejściem należy bronić polski system prawny i przede wszystkim rodziny. To rodzic zna swoje dziecko, czy Państwu się to podoba czy nie - i nic mu do tego.
Państwo może sugerować, podpowiadać - ale jak wyciąga łapy po dziecko tłumacząc się, że "urzędnicy czy ideolodzy nowych ustaw lepiej wiedzą, co jest dla niego dobre", to trzeba je po tych łapach zdzielić i skutecznie wybić takie pomysły z głowy. "
Bartt, jesteś pewien, że każdy rodzic zna swoje dziecko? Że każdy przekaże mu odpowiednie wartości? Że każdy nauczy, co dobre a co złe? Że każdy dobrze przygotuje je do życia w społeczeństwie?
Przy innym temacie okazałeś ogromne zaufanie do tego samego państwa (rodziny zastępcze), któremu odbierasz tu prawo o decydowaniu jakie zajęcia prowadzone powinny być w szkołach, jakie treści powinny być uczniom przekazywane.
Idąc Twoim tokiem myślenia, można powiedzieć, że to rodzic powinien decydować jakiej historii uczyć jego dziecko.
Jak zwykle demonizujesz, powołujesz się na jakieś skrajne przypadki ze świata. My jesteśmy w tu i teraz, w Polsce.
Ulinko kochana! Absolutnie mnie nie uraziłaś, tylka jakoś tak mi to kategoryczne "fałsz-prawda" teleturniejowo zabrzmiało, gdzie z góry prowadzący zna odpowiedź od której nie ma odwołania... I oczywiście, że każde założenie badź reguła ma swoje odstępstwo... A ścieranie się róznych poglądów w sposób kulturalny tylko pwowduje rozbudowywanie wiedzy na zadany temat... Dlatego myślę, że i to o czym Ty piszesz i to o czym ja ma miejsce tylko w róznym stopniu nasilenia zjawiska... Ale jak najbradziej trzeba o tym rozmawiać... Bo są zagadnienia, które budzą niepokój i tylko naprawdę żal, że niektóre dzieci nie mogą w pełni korzystać z pomocy najbliższych w tak delikatnych i co tu kryć ważnych sprawach...
Ściskam Cię cieplutko! 

UlinkaPoziom:
- Zarejestrowany: 20.10.2009, 18:42
- Posty: 6675
33
"...A ścieranie się róznych poglądów w sposób kulturalny tylko powoduje rozbudowywanie wiedzy na zadany temat..."
Dokładnie tak, Jagienko.

