przykro mi,że Ci się nie udało,ja nie robię bety,czekam na domowe dwie kreseczki lub nie.To tak ,jak Twoj pierwszy cykl staran,sama mam gonitwę mysli.Nie umiem Cie pocieszyc, często jest tak,że jesli mówimy...nie dam rady więcej,dostajemy sytuacje ,po ktorej rozpracowaniu stwierdzamy...jednak dałam radę i znowu dam.
Byłas juz w ciązy,więc trochę możesz wyluzowac,że technicznie ty i mąż wiecie,jak zrobic dzidzię ;)) Zycie po stracie jest trudne, sama zastanawiam sie...a moze byłaby to wymarzona dziewczynka, a jaka by była duza, tez bałam sie,czy nastepnym razem sie uda.U mnie sie udało, a teraz chcielibysmy miec kolejna.Może sie nie udac . I co ? Tupne nogą, nafucze sie i powiem ..nie to nie...biore łopatke i zwijam sie z tej beznadziejnej piaskownicy?
No przeciez nie,bo tak naprawdę to komu zrobie na złość :) Mąż pociesza,jak umie,bo tak naprawdę co by nie powiedzial i tak będzie źle,sama wiesz :)
Dlaczego Ty po pierwszym niepowodzeniu wyrzucasz rower,tylko dlatego,że sie na nim przewrocilas? zawsze tak robisz? Nie uda sie raz,drugi raz nie podchodzisz? Musisz byc genialna osoba ,ktorej wszystko udaje sie za pierwszym razem :)
Psycholog Ci nie potrzebny, przyjmij ta lekcje pokory od zycia , zrozum,że to nie Ty,ale dziecko wybierze sobie czas, kochaj sie z mezem zapominajac o testach, o beta hcg , o calym tym parciu,zeby JUZ miec.Tylko telewizor możesz kupic kochana,bo chcesz juz.A może ten dzieciak,co na Ciebie czeka tam w niebie sprawdza Cię? Na ile starczy Ci wytrwalosci? Jak bardzo sie postarasz,żeby był? Nie wszystko jest wytlumaczalne,dziecięce dusze zwlaszcza.
O własnie, zamiast po psychologach latac, kup sobie książke
Dziecięce dusze - Waltera Makichena
i trzymaj sie rose ..babcie mawiały,że to dziecko wybiera sobie rodzicow i czas, zaufaj swojemu dziecku,może przyjsc szybciej ,niz myslisz :)