Mama w pracy i po pracy oraz...synKategorie: Rodzicielstwo Liczba wpisów: 107, liczba wizyt: 270955 |
Nadesłane przez: castilla 17-02-2011 08:52
...i tak sobie myślę. Jeśli poszłabym na ustępstwo i pozwoliła ojcu Miłoszka się z nim zobaczyć, to co za korzyści z tego wynikną? Mnie to na pewno zdenerwuje...
Tu ktoś się wypowiadał, że trzeba dać szansę, ale...jeśli ja mam same obowiązki (zajmowanie się dzieckiem, utrzymanie go, bez pomocy jakiejkolwiek, ani alimentów od ojca), to on miałby tylko same prawa - typu "nacykanie" sobie z małym zdjęć, jako dowód, że niby ma z nim kontakt.
Posiadanie dziecka to nie same przyjemności. Nie mówię, ze ma mu przynosić prezenty...to nie o to chodzi.
Ale jeśli chce/chciałby partycypować (w jakiś sposób w jego życiu) - to chyba powinien coś więcej w to wnieść , niż tylko "swoją osobę".
Żałosne jest to, że zapewniał, że mimo tego co się dzieje między nami, będzie pomagał (w jakiś tam sposób, jeśli nie finansowy, to inny). Ale mam wrażenie, że to było powiedziane tylko dlatego, że bał się sprawy o alimenty.
Mnie na razie (dzięki Bogu) stać na utrzymanie dziecka, ale nie jestem "ze skały", a jeśli mi by się coś stało? Jeśli nie moglabym pracować? I to jest trudne, bo nie wiem czy w tej sytuacji mogłabym na tego człowieka liczyć, wobec obowiązków w stosunku do dziecka...